Wezwał zapasowy statek z Jaskinii. Nie powinien się ten rozpaść, ba - nie będzie miał prawa!
-K-kiedy indziej. Aktualnie musimy wyjść z tych gruzów. -rzekł, po czym spróbował się wydostać.
-Cholera…-wyje*ał ten kawałek metalu won od nich, po czym opatrzył jej nogę. Gdy to zrobił to przytulił ją by ją uspokoić, przy okazji głaszcząc ją po głowie.
-Już, spokojnie…