Domek Stevena

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin wyjął tylko klejnot z kieszeni i trzymając go na otwartej dłoni, powiedział:
-Dzień… dzień dobry…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Wszystkie Klejnoty w pomieszczeniu zaniemówiły na widok resztek Diamenciku.

[Andreas D.]

Woj2000

-Znaliście ją? Ja znałem. - powiedział ponuro, czując, że zaczyna płakać - I uczyniłem jej coś okropnego. Teraz poszukuję odkupienia swoich czynów. Wiem, że byłem dla Stevena i jego koleżanki okropnym człowiekiem, ale potrzebuję waszej pomocy.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Klejnoty i Connie tylko się patrzą z niedowierzaniem na Kevina.

[Andreas D.]

Woj2000

Po chwili opowiedział im całą historię. Ze wszystkimi szczegółami. Dosłownie wszystkimi.
-I dlatego pytam się was, czy znacie jakiś sposób, by ją ożywić? - skończył swój wywód iście grobowym tonem, wyciągając rękę z uszkodzonym klejnotem Diamenciku w ich stronę.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Ta zielona podczas opowieści aż zaczęła płakać i przytuliła się wzruszona przytuliła do znanej Kevinowi Lapis Lazuli. Ta z tęczowymi włosami nie wie co powiedzieć, ciocie/siostry/matki Stevena też nie, nawet ta hinduska. Steven natomiast podszedł i wyciągnął ręce w stronę Kevina.

[Andreas D.]

Woj2000

-Steven. - powiedział przejęty, patrząc się na niego - Jeszcze raz przepraszam za bycie wrednym, rozpuszczonym dupkiem.
Następnie zwrócił się w stronę reszty domowników:
-Twoją koleżankę także. Lapis również.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Lapis zrobiła groźną minę.
Steven dalej wyciąga ręce.
-Daj mi ten klejnot, Kevin.

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin z nabożnością podał mu Klejnot, po czym ze spuszczoną głową odwrócił się w stronę wyjścia.
-Ja chyba powinieniem już stąd odejść… - mówił, udając się powoli w stronę drzwi.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Steven wziął Diamencik.
-Możesz zostać! Miałem właśnie… Um…-nerwowy uśmiech- zebranie “rodzinne”…

[Andreas D.]

Woj2000

-Nie trzeba. Zaczekam na zewnątrz. Zresztą i tak nie wydaje mi się, że osoba, którą wyleczysz, będzie zachwycona z zobaczenia mnie po swoim wskrzeszeniu…- oznajmił przygnębionym tonem.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Jak wolisz, Kevin. Możesz wyjść, jeśli chces…

[Andreas D.]

Woj2000

-Zostanę na zewnątrz. Na wszelki wypadek. Jeśli ją uleczysz, proszę, powiedz jej, że czekam na schodach, jeśli chce ze mną pomówić… - powiedział,po czym pokornie pożegnał się z resztą obecnych i wyszedł usiąść smętnie na schodach prowadzących do domku Stevena.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kevin usłyszał dźwięk głośnego spluwania ze środka. Czy Steven właśnie opluł resztki jego niedoszłej siostrzyczki? A może to zrobił z tymi babami grupowo żeby się zemścić na Kevinie?

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin już chciał się zebrać i dać temu dzieciakowi w pysk, ale szybko oprzytomniał. Przypomniał sobie, że ten dzieciak jest aż za dobry. Nie byłby do tego zdolny. Poza tym, nie miałby odwagi tam ponownie wejść.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Jak na razie, dźwięków spluwania ciąg dalszy. Co on tam do cholery robi?

[Andreas D.]

Woj2000

Kevin nadal pozostaje zostać na schodach. Nie po to zadeklarował nieuczestniczenie w magicznych rytuałach, by się teraz z tego wycofać…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kończą się dźwięki spluwania. Ze środka dochodzi taki jakby świst połączony z syntezatorem.

[Andreas D.]

Woj2000

Mimo tych wszystkich odgłosów, nadal niestrudzenie siedzi. Zastnawia się, jakie magiczne rzeczy robi tam Steven ze swoimi ciotkami, koleżanką, Lapis, zielonym skrztaem i tęczowym babochłopem.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Steven wyszedł.
-Keeevin, mam niespodziankę!