Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Cześć. Wszystko dobrze?- Powiedziałam z nutą troski w głosie. Przyjrzałam się strojowi Jaspis. Wygląda całkiem nieźle.
“Nieźle” to zdecydowanie zbyt mało powiedziane. -TAK, A U CIEBIE?! - wykrzyczała przestraszona Jaspis, rozglądając się.
Wszystko w porządku. - Powiedziałam. Widząc przestrzenie mojej towarzyszki, miałam nawet ochotę powiedzieć “spokojnie”,ale może to tylko chwilowy strach.
Chwilowy… Oby tak było, zważywszy na to przed chwilą stało się z Jaspis. -NIKT SIĘ NIE WDARŁ NA STATEK?!
Nikogo nie widziałam. Więc nie.- Powiedziałam spokojnie. Ona chyba się boi tego klejnotu z pustyni.
Jaspis usiadła i zaczęła sapać. Najwyraźniej BARDZO się boi.
Ja tymczasem nadal stoje. Tak mi się zrobiło szkoda Jaspis, że mogłabym ją przytulić
Ale nie wiadomo, jak zareagowałaby na kontakt fizyczny… W sumie, czemu nie?
Niech się jeszcze trochę uspokoi.
A potem Perła ją prawdopodobnie przytuli?
Prawdopodobnie.
…
No co, trochę się wstydzę
Perła prawie nigdy nikogo nie przytulała.
No tak. Trochę nie ma wprawy. Ale Jaspis jest taka przestraszona…
Ona aż się sama prosi o bycie przytuloną.
No dobra… Chyba że Jaspis już się nie denerwuje?
Tak, już się trochę uspokoiła, ale dalej siedzi na podłodze.
No to może mnie za to nie zabije… Nie obraź się za to - Powiedziałam, a po chwili delikatnie objełam Jaspis
No to może mnie za to nie zabije…
Jaspis się zdziwiła, ale nie odepchnęła Perły. -Dziękuję?