-Aaa, było tak od razu! Jestem Złota Perła. Jestem mądra, sprytna, zaradna, inteligentna, łagodna, wyrozumiała i mądra. Lubię być noszona na rękach i potrafię rzucać moją aureolą.
-Ach, rozumiem… - odpowiedział, jednocześnie zastanawiając się, ile z tych wymienionych przez niącech są prawdziwe. W końcu sama przyznała, że jest Defektem.
Zapomniał pomyśleć, że nigdy tak naprawdę nie spotkał żadnej DEFEKTYWNEJ Perły. Tylko takie, które według kosmicznych standardów było “zdolne do użytku”.
Niezależnie od wszystkiego, będzie gotów przygarnąć nawet takie. W końcu, całkowucie defektywne Perełki to też Perełki.
W każdym razie, Dewey przerwał milczenie i odezwał się ponownie:
-A powiedz mi, Złota, jak dostałaś się tu tak szybko? I kto kazał ci w ogóle tu przylecieć?
Złota obróciła głowę w stronę Billa.
-Zanim doszłam tutaj, niestety, na swoich własnych stopach, musiałam lecieć statkiem Jej Bezguścia Niebieskiej Diament z Homeworldu do punktu mojego zrzutu. Miałam cię powiadomić o tym, że pozostałe Perły już zmierzają.
Dewey zadziwił się stosunkiem Perły do Niebieskiej Diament. Dość… niecodzienna reakcja jak na Perłę, to mógł przyznać.
-,Jej Bezguścia"? - zapytał się skonsternowany - Dlaczego tak ją nazwałaś?
-Nosi łachmany jak się patrzy. Nie widziałeś w co ona się ubiera? Podrzędne Szmaragdy ubierają się lepiej od niej.-odpowiedziała Perła, jakby to co właśnie powiedziała było oczywistą oczywistością.
-Nie obrażaj jej, proszę. Nie wiesz, że do niedawna była w silnej żałobie? Trochę szacunku, naprawdę. - odpowiedział lekko oburzony jej stosunkiem do Niebieskiej - Zwłaszcza w stosunku do Diamentu.