Dom Billa Deweya
-
-
-
Woj2000
Och… a więc o to w tym wszystkim chodzi. Mimo wszystko, Bill idealnie rozumie obawy Białej, gdyż nikt nie chciałby jeszcze raz mierzyć się ze stratą kolejnej córki.
-Rozumiem… - zaczął nieco niepewnie, jednak potem dodał już z większą pewnością - Więc się do tego zastosuję. Poza tym, nawet nie jestem pewien, czy w ogóle chciałbym ponownie mieć dzieci. Mam już przecież dorosłego, odchowanego syna, a do tego inne osoby, którymi się opiekuję. Jednak… posiadanie dziecka, nawet adoptowanego, zależy też od ciebie, więc… -
Andrzej_Duda
Żółta pokiwała głową. Odpowiedziała już bardziej rozluźniona:
-Tak… A więc, ja na razie nie jestem pewna, czy chciałabym zostać matką. To chyba nie dla mnie, Bill, wiesz? No wyobrażasz sobie, że byłabym w stanie zajmować się jakimś dzieckiem? Nawet ja niezbyt potrafię to sobie wyobrazić. -
-
-
Woj2000
Słysząc to, Bill odruchowo spojrzał się na swoje zdestabilizowane Perły, myśląc jednocześnie w podobny sposób, co Żółta. One potrafią być jak dzieci, zarówno w ten pozytywny, jak i czasami też w ten negatywny sposób. Jednak nie umniejsza to wcale faktu, że to istitki w pełni zasługujące na szczęście i zrozumienie.
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Mimo tak nieprzyjemnych odgłosów, Bill z tego faktu się niezmiernie ucieszył. W końcu się okazało, że jednak Thanos faktycznie im nic złego nie zrobił! Teraz będzie mógł im wyjaśnić sprawę, by wszystko było tak, jak dawniej!
Nie zważając na ten harmider, szybko wstaje z kanapy i podchodzi bliżej, przeczuwając konieczność uspokojenia sytuacji. -
-
-
-
Woj2000
Pocieszanie Perły przy jednoczesnym byciu przytulanym przez przyszłą żonę - sytuacja dosyć nieoczekiwana, jednak wcale nie niepożądana.
W międzyczasie Dewey dawał Perełce spokojnie się w siebie wypłakiwać, mówiąc w jej stronę kojąco:
-Spokojnie… tylko spokojnie… już nikt ci nic złego nie zrobi… -
-
Woj2000
Słysząc to, Bill jeszcze bardziej się zdumiał. Jakkolwiek Deweya jest świadomy, że istnieją istoty zdolne być potężnymi, to jednak nie mieści mu się w głowie, aby dało się pozbawić Klejnoty fizycznej formy samym pstryknięciem. Przecież tego nawet Diamenty nie potrafią!
Jednak nie pora się zastanawiać nad potęgą jakiegoś Thanosa, samopoczucie Pereł jest tutaj ważniejsze. A Bill zamierza się postarać, aby to wydarzenie nie pozostawiło w nich zbyt wielkiego piętna na psychice.
-Już, już… -odpowiada, aby ją uspokoić - Jego już tu nie ma… Już nie zrobi wam krzywdy…