Dom Billa Deweya

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

No chyba, że te czułości kończą się uzależnieniem oraz kryzysem wewnętrznym.
-Tak… Dawno Ci tego nie mówiłam ale… Kocham Cię.-Perełka się jeszcze weselej niż wcześniej uśmiechnęła do Billa.

[Andreas D.]

Woj2000

Bill niespecjalnie wie, o co może chodzić z kryzysem wewnętrznym, ale nie na tym się teraz skupiał. Zwracał uwagę na jej słowa.
-Ja… ja ciebie też Perełko. - oznajmił, również się uśmiechając - I to nawet bardziej od wszystkich innych osób, które kochałem wcześniej. Bo przecież, w przeciwieństwie do innych, ty zawsze byłaś przy mnie i nigdy mnie nie zawiodłaś. Szkoda tylko, że zdarzało mi się zawodzić Ciebie…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Nic się nie stało, Bill, naprawdę. Jaka się z tym wszystkim pogodziłam, nawet Cię trochę rozumiem. Co powiesz na to, że zapomnimy o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach jakie pomiędzy nami zaszły i po prostu będziemy dalej żyć?-zaproponowała pół poważnie pół wesoło Perełka.

[Andreas D.]

Woj2000

Dewey zaskoczyła ta propozycja, ale od razu odpowiedział.
-Oczywiście ,że się zgadzam. Dla ciebie wszystko, moja Perełko.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-To świetnie, Bill. Teraz od razu będzie nam lżej na sumieniach!

[Andreas D.]

Woj2000

-To prawda. To co, przytulas na zgodę? - zaproponował żartobliwie, chcąc jeszcze bardziej rozluźnić już i tak spokojną atmosferę. W końcu chciał sprawić Perełce przyjemność, prawda?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perła wstała, podeszła do Billa i go przytuliła, jednocześnie go podnosząc razem z niepasującą do tej sytuacji biografią Abrahama Lincolna.

[Andreas D.]

Woj2000

Kij tam z ksiażką, ważne, że Perełka go znowu faktycznie kocha! Na tyle, na ile mógł, również próbował ją objąć.

Swoją drogą, do tej pory nadal nie przyzwyczaił się do siły swojej słu… ukochanej Perły. Tak, chyba lepiej zmienić to stare określenie.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Najlepiej będzie brzmieć po prostu “podopieczna”. Wszystko się w tej sprawie zgadza. Perełka dalej tuli, ale teraz już trochę mniej, chyba sobie przypomniałs o kruchości ludzi…

[Andreas D.]

Woj2000

A Bill również ją tuli.
-Moja Perełko… - wyrywa mu się cicho, z wyraźnie słyszalną błogością. Można powiedzieć, że w tym wypadku czuje najszczęśliwszym burmistrzem.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Nawet, jeśli nie jest już w praktyce burmistrzem?

[Andreas D.]

Woj2000

Nawet, jeśli.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Tak w sumie, to teraz jest bezrobotny… Czy Diamenty będą chciały go utrzymywać, czy coś?

[Andreas D.]

Woj2000

Akurat tego to Dewey sam nie wie. Ale jednego jest świadomy: jakby chciał być utrzymankiem kosmicznym dyktatorek, to by raczej skorzystał z dawnej okazji, zostawił Larsa i został na Homeworld, by stać się kolejnym członkiem dworu Niebieskiej.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

A więc, będzie musiał albo znaleźć jakąś pracę albo wysłać Perełkę do pracy. Możliwie obie opcje jednocześnie.

[Andreas D.]

Woj2000

Ewentualnie skumulować rodzinny kapitał na wieloletnim koncie oszczędnościowym i przeżyć resztę życia jako rentier.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Tak też oczywiście można żyć…

[Andreas D.]

Woj2000

Ale nie czas na myślenie o tym. Bill teraz cieszy się z towarzystwa wciąż tulącej go Perełki.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

A swoją drogą, ciekawe gdzie Różowa? Strasznie dawno jej nie widać.

[Andreas D.]

Woj2000

No właśnie. Ale może nie ma tego złego i sobie spokojnie zwiedza miasto…