Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Pete, nie cza na żarty, jasne?
-Znajoma mnie nauczyła, że słabe żarty rozładowują stres.
-A kto niby a znajoma?
-Taka jedna…
-Załóżmy. ale lepiej być w ruchu. Ten skorpon kieruje się zapachem.
-Wiesz coś jeszcze o nim?
-Wygląda, jakby bł pod kontrolą umysłu. Ma dzie oczy, łuski wokół oczu… Wzrok ma słaby, lepszy węch.
-W porządku… Teraz mam dwie rzeczy do powiedzenia. Pierwsza - rozdzielamy się, ale zostajemy w kontakcie przez komunikatory. Druga - chciałbym zobaczyć twoje sieciowody.
Pokazała mu je.
Peter zaczął je oglądać dookoła i sprawdzać poszczególne elementy.
A ona się tylko przypatruje.
Spod rękawa Petera wyszła mała czarna macka i zaczęła obmacywać sieciowód.
Lekko odskoczyła.
-Um… To tylko Toxin… Jakkolwiek to brzmi…
-Czyli byłeś w epicentrum.
-Czemu ty tak dobrze mnie znasz?
-Mam swoje sposoby.
-Ech… Długo to robisz, Gwen?
-Od kiedy mam te moce. No i od kiedy ty masz moce.
-Może kiedyś po szkole wyjdziemy do kawiarni i porozmawiamy o tym jak zmieniliśmy się w nad wyraz duże pająki?