Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Spojrzała się na niech krwiście. Zamiast karabinu szturmowego szykują się dwa pistolety typu Colt1911.
A Spider Man wyleciał z korytarza, niszcząc kilka stanowisk i na końcu łapiąc równowagę na podłodze. -Jest silniejszy niż myślałem. - skomentował krótko. Bandyci już się wycofali do innych pomieszczeń.
-Jego strój to guma i inne izolatory elektryczne. Sam Się tak wygrzomciłeś.
-A jego rękawice prawie rozerwały mnie na strzępy!
-Chcesz pancerz?
-Toxin odmawia.
Sama go na siebie założyła. -To załatwię Shockera, a ty cywili uratuj.
-Umowa stoi. - odpowiedział, a następnie skoczył do pobliskiej wentylacji.
A ona tylko przekrzywiła głowę i rozprostowała ręce. -Koniec tego dobrego. - i idzie w kierunku Shockera.
Po drodze usłyszała płacz dziecka z jednego z pokoi.
Przystanęła i odwróciła się w tamtym kierunku. Przeskanowła tamto pomieszczenie.
Jest tam ludzkie dziecko skulone w kącie.
Otworzyła delikatnie drzwi.
Widać czubek czarnych włosów dziecka. Trzeba podejść bliżej.
Podchodzi bliżej. Zdjęła maskę i symbionta z twarzy.
Zobaczyła skulonego w kącie pokoju ludzkiego chłopca. Próbuje się powstrzymać od płaczu, ale niezbyt mu to wychodzi.
-Ej, spokojnie młody. Będzie dobrze… Podaj mi rękę… - i wyciągnęła ją w jego kierunku.
Chłopak spojrzał się przerażony w jej kierunku i zaczął wycofywać jak najdalej od niej.
-Spokojnie… Nie trzeba się mnie bać… -po czym powoli zaczęła zdejnować zbroję. A symbiont niech sobie siedzi w klejnocie na razie.
Chłopak niepewnie wyciągnął rękę w jej kierunku, aż w końcu ją podał. -Jesteś aniołem? Czy ja już umarłem? - spytał się niepewnie, jakby sam siebie.