Grigorij złapał dłońmi za głowę. Jego mały syneczek Oleżka i jego siostrzyczka, Saszeńka! Jego żona, Świetłana! Aaah! Pobiegł szybko do tej osoby: - Zawieź mnie na lotnisko! Muszę lecieć do Moskwy, najszybciej jak się da! -
Jego zapał po chwili został poedtrzykany.
-Hola, hola… Najpierw mi wyjaśnij w jaki sposób istota oparta na pierwiastku węgla przetrwała tak długo w przestrzeni kosmicznej.
Sam tego nie wiem, na miłość! - Wyrzucił dłońmi w powietrze, zirytowany: - Wystarczy mi, że nie byłem w domu przez tyle czasu, nie obchodzi mnie jak to się stało! Chcę zobaczyć moją rodzinę! -
-Zacznijmy od tego, że zostaniesz rozstrzelany jeśli od tak będziesz sobie chodzić ulicami Doomstadt. A teraz jeśli chcesz mieć z głowy formalności, to chodź za mną. - odpowiedziała ze stoickim spokojem i zaczęła iść w kierunku wejścia do zamku.
Z tego co widać, jest to zamek z prawdziwego zdarzenia. Ściany z kamieni, tkaniny, gobeliny… Po chwili Grigorij zobaczył obraz przedstawiający najpewniej władcę Latverii.