Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Tym razem Arrow poważnej pogada z Indianinem. Próbował po dobroci, nie zadziałało. Zaczął go tropić po śladach, a z jego wyostrzonym wzrokiem nie powinno być problemów w wyszukiwaniu tropów.
Owszem. Nie ma żadnych problemów w zauważaniu śladów zbiega, a następnie podążanie za nimi.
Więc podążał za nimi, aż nie znajdzie poszukiwanego.
Na tropie…
Co “na tropie”?
Na tropie Indianina.
No tak, tropił go, ani na chwilę nie zbaczając z ścieżki śladów.
Jak wytrawny łowca goniący zwierzynę…
Nie pieśćmy się z epitetami, tylko podążajmy za Indianinem, bo to właśnie robił Arrow. Tropił naszego Winnetou.
Chyba już niedługo koniec podróży, Arrow podążał za tropem dość długo.
Nie odpuszczał, aż nie znajdzie Indianina.
Arrow widzi na horyzoncie cmentarz.
Znowu tu, skubańcu? Przeszedł do pozycji schylonej i już ciszej, dalej podążał za szlakiem tropów.
Co on może planować?
Indianin? On może tylko trzymać się starych zasad, których podstawa wczoraj runęła. Dalej skradał się, idąc tropem z śladów.
Indianin? On może tylko trzymać się starych zasad, których podstawa wczoraj runęła.
Dalej skradał się, idąc tropem z śladów.
Już jest na cmentarzu… Hm… Ślady się tutaj kończą, ale Indianina nie ma.
Rozejrzał się w każdą stron, poszukując wzrokiem czerwonoskórego.
Hm… Nie. Nie widać go tu.
Spojrzał w stronę, z której przyszedł Indianin ostatnio.
Nic nowego tam nie ma.