-No dobra… może jedną. Albo i dwie… - oznajmiła, próbując oprzeć się pokusie zrobienia swojgo legowiska bardziej luksusowym i wygodnym poprzez dodanie większej ilości poduszek.
-Najlepiej, by były delikatne i miłe w dotyku. I może z jakiegoś drogiego materiału… - mówiła Serpentyn, mimowolnie rozmarzając się nad ewentualnym luksusem z nich płynącym.
-Do… dobrze. - odpowiedziała, jednocześnie zastnawiając się, o co w tym chodzi. Kim była Margaret? I czy Serpentyn ją tak przypomina, że Mistyk jest gotów się nią opiekować?
Właśnie dlatego nie zamierza się w najbliższej przyszłości o to dopytywać. Niech sam się ewentualnie zwierzy.
W międzyczasie Serpentyn podeszła i w milczeniu rozłożyła się w swoim kąciku.