Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Bo ja wiem? Może wpadłaś im w oko? - Powiedział pół-żartem, pół-serio, uśmiechając się.
Zoey się zbulwersowała: -CIEBIE TO ŚMIESZY?! MOGŁAM ZGINĄĆ!
Przepraszam no…Ważne, że jesteś już bezpieczna i z powrotem na ziemii. - Przytulił ją w ramach przeprosin.
Zoey go odepchnęła. -Chcę pobyć sama. Twoja kompaktowa Godzilla poszła do statku Perydotu, wciąż trzymanego przez statek Tanzanitu.
Ups…Chyba ją zdenerwował. No, chwilę się pozłości i jej przejdzie. Podszedł do Perydot: I jak? Gdzie jesteśmy? -
Ups…Chyba ją zdenerwował. No, chwilę się pozłości i jej przejdzie. Podszedł do Perydot:
Perydot: -10 kilometrów od stodoły mojej i Lapis.
O, to nie tak źle. Teraz tylko trzeba wykombinować jak odczepić twój statek od tamtego większego…- Podrapał się za głową.
P: -Weźmiesz mnie na barana? Mam pomysł.
Jaki? - Spojrzał na nią pytająco
P: -Podniosę nasz statek! Zrobiła taką minę:
Eee…Dobra. Wskakuj. - Przykucnął.
Perydot wskoczyła na jego bark. Prawie nic nie waży.
To rób, co masz robić. - Powiedział, dziwnie się czując w tej sytuacji.
Perydot wyrwała statek z uchwytu swoją ferrokinezą.
Nieźle! …Ale opuść go delikatnie, okay? Zoey jest w środku. -
Perydot wykonuje polecenie.
A teraz możesz zejść. Dobra robota. - Znów zniżył się.
Perydot zeszła.
Chodźmy do statku. Nie mam ochoty siedzieć dalej na tym zadupiu - Poszedł w kierunku statku, ale zatrzymał się jeszcze raz przed samymym włazem: Jeszcze raz dzięki za statek i cały ten ratunek…-
Perydot wysłuchała podziękowania. -Wow, dzięki. Gdzie idziemy?