Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A on dalej ją leczy.
F-2 zostaje wyleczona, ale po tym laser wybucha.
A “oryginalny” Forsteryt poleciał na ścianę i z głuchym palnięciem walnął w wystający obiekt, tracąc przytomność.
Forsteryt budzi się i widzi nad sobą F-2.
-…no hej. -słabo zażartował.
-Cieszę się, że żyjesz.
-Gdybym nie żył to mój klejnot by był roztrzaskany. -wstał, masując obolały tył głowy i spogląda na pozostałości po laserze.
Z lasera nic nie zostało. Sam proch i trochę spalonych kabli.
-Miesiąc roboty poszedł do piachu…ech. Ale chociaż było warto.
-Zdecydowanie warto. Dziękuję.- F-2 przytuliła Forsteryt po przyjacielsku.
Odwzajemnił uścisk, również po przyjacielsku. -To jak, idziemy z wizytą do Rebelii czy nie?
-Wolę nie.
-A czemuż to? Boisz się? Pff, dajże spokój, one są miłe.
-WOLĘ NIE.
-Nie to nie, twój wybór. Co byś chciała może porobić, or whatever?
-Chciałabym się zrelaksować.
-Okie dokie. Jak wolisz. Ja wrócę do roboty. -rzekł i skierował się do panelu głównego.
F-2 spokojnie leży na kanapie i odpoczywa.
A on stara się skontaktować z Rzeczywistością.
Udaje mu się.