Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie ma takiego punktu. Niestety.
Dziwne. -Chyba nie jesteś zbyt wrażliwa na pieszczoty, co?
-Nie jestem, to prawda.
-Szkoda.
-Dlaczego?
-Chyba nieco trudne musi być życie, gdzie jesteś niewrażliwa na łaskotki, nie?
-Mi to ułatwia życie. Jestem mniej wrażliwa i łatwiej mi polować.
-Jak kto woli. Ja zazwyczaj jak chodzi o eksterminację to robię to błyskawicznie i bez zbędnego gadania.
-Ja preferuję dreszcz łowów.
-Każdy ma swoje preferencje. Odczepiona para rąk nie przestała jej masować, po czym podszedł do Tanzanitu od przodu. -Tanzanicie…masz coś chyba na ustach.
-Doprawdy? Co takiego mam na ustach? Przyniesiesz lusterko?
Pocałował ją w usta, dosyć krótko. -Masz całusa na ustach.
Tanzanit się rumieni. -Aww…
Dał jej teraz namiętny francuski pocałunek.
Tanzanit jest sparaliżowana z wrażenia.
//Jako pozytywnie czy negatywnie?// Zastopował pocałunek. -Kochanie…wszystko okej…?
-Tak. Wszystko jest bardzo okej~
Subtelnie koontynuował.
Tanzanit przerywa. -Bez urazy, ale wystarczy.
-Jak sobie życzysz. -zaprzestał całunku. -To…co teraz?