Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Spróbował przywołać bańkę z nią. To swego rodzaju odznaka, używana w razie sytuacji takich jak ta. Ah, jak się teraz mu przyda.
Przywołał tą odznakę.
Uff. Na nim jakby co jest wyryty kod jego inkubacji. To powinno niedowiarkom udowodnić jego tożsamość. -Zaraz wracam. -rzekł, po czym udał się warpem do Centrum Zlepka na Homeworld. Tam jest przecież taki lokalizator.
Ziuuuuuu
Jest tu, once again. -Sprawa energii załatwiona, teraz kwestią czasu jest odzyskanie mojej formy.
Tanzanit z nudów obraca się w fotelu. -I odkryć, czemu do cholery nie mam zasięgu.
Podszedł do lokalizatora i spróbował zlokalizować problem.
Lokalizator świruje i skacze pomiędzy przypadkowymi lokacjami.
Spróbował go zrebootować by uspokoił się
Kiedy to zrobił, zaczął wariować ponownie
-Lokalizator popi*rdoliło… -spróbował go naprawić.
Za każdym razem jest taki sam rezultat
-Dziwne…-odsunął się od lokalizatora. -Jak długo tak to miałaś?
Tanzanit jeszcze raz zrobiła obrót w fotelu. -Od 10 minut po tym jak poszedłeś.
-…dziwne.
-No wiesz, dzięki, nie domyśliła bym się.
-Głośno myślę, wybacz.
Tanzanit tego nie skomentowała.
Zamyślił się. Co za szajs by wywołał takie malfunkcje?
Nie wiadomo, ale siłę rażenia musi mieć niezłą.