Stodoła rodziny DeMayo
-
-
-
Woj2000
Andy czując, do czego mogłoby doprowadzić przekomarzanie się o słodkość, postanowił dać za wygraną i nie poruszać tego wątku. Zamiast tego zwrócił się do Perydot z inną kwestią.
-Fobra, nie jesteś słodka i wszyscy się z tym zgadzamy. Ale powiedz ty mi, co ty tak w tym krzaku robiłaś? Lapis wspominała coś zbieraniu kwiatów, tylko, tak właściwie, po co ci one? -
-
Woj2000
-Och, rozumiem. - odpowiedział, domyślając się, że może chodzić o jakieś psiapsiółkowe, iście babskie podarunki (Kolejny argument potwierdzający, że Lapis i Perydot to kobiety!) - I widzę już, w czym problem. Tu od zawsze rosły kwiaty, ale nigdy takie niebieskie. Zresztą, mama mi mówiła, że takie to najtrudniej znaleźć, bo są najrzadsze. Ale może gdzieś przy lesie powinny rosnąć. Możemy tam poszukać razem, jeśli chcesz.
-
-
Woj2000
-Najlepiej zacząć od pójścia wzdłuż drogi między lasem a waszym polem - wyjaśniał, wskazując palcem na ową ścieżkę - Jak przejdzie się całą i niczego nie znajdzie, to możemy pokusić się o wejście do lasu i poszukiwanie nie w krzakach, ale obok krzaków. Podobno te niebieskie to zazwyczaj takie pojedyncze, co nie zmieniają się potem w krzewy czy coś. Więc będzie ich łatwiej szukać. A jeśli nic nie znajdziemy, to zawsze możemy pójść na drogę, złapać stopa i kupić bukiet w Beach City. Ale raczej ta trzecia opcja nie wchodzi w grę, co?
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Andy szybko wyhamował, nie chcą w nią wpaść. Kiedy już stanął, westchnął nieco zziajany kilka razy i odpowiedział.
-No, da się je ukraść ale, po pierwsze, nikt tego nie robi, bo ludzcy złodzieje mają ciekawsze łupy, a po drugie, jest to zupełne odludzie, gdzie prawie nikt się nie zapuszcza. - wyjaśnił w miarę spokojnie - Nie zdziwiłbym się, gdyby ty i ja bylibyśmy jedynymi ludźmi, czy też kosmitami, w promieniu kilku hektarów. -
Andrzej_Duda
Perydot mrugnęła kilka razy niepewnie.
-A nie prawda, jest jeszcze Lapis. I Dyniek, czyli w sumie też kosmita. I skoro już tutaj jesteś, to może mi powiesz co robiła Lapis kiedy przyszedłeś do stodoły. Muszę wiedzieć, czy niczego nie podejrzewa! No to mów!-powiedziała Perydot mocno zniecierpliwiona. -
Woj2000
-Siedziała na balkoniku i oglądała telewizję, a kiedy przyleciałem, to ze mną przez chwilę porozmawiała i wróceła do wpatrywania się w telewizor. Nic szczególnego. - odpowiedział zwyczajnie, po czym dodał zachęcająco - To co, Perydot? Idziemy już pe twoje upragnione kwiatki? Tylko wolniej, bo naprawdę one ci nie znikną. Masz moje słowo lotnika, że tak będzie.
Kiedy to wypowiedział, nonszalancko wyciągnął dłoń z wystawionymi i złączonymi dwoma palcami przed siebie, jakby chciał składać przysięgę. -
-
Woj2000
-Hej, nie ma się czym przejmować. - odpowiedział łagodnie, mając w zamyśle podnieść ją na duchu. Jakoś… nie chciał, by ten przyszywany kosmiczny krewniak-karzełek się teraz przygnębiał z powodu jakiejś błahostki - Nie jest upokarzające to, że się zgubiłaś. To tylko zwykły brak orientacji w terenie. A upokarzającym jest coś, co robisz specjalnie, by ośmieszyć kogoś, a zwłaszcza siebie. A chyba raczej nie chciałaś specjalnie błąkać się tu przez pół godziny, co?
-
Andrzej_Duda
Perydot przybrała onieśmielony wyraz twarzy.
-Prawdę mówiąc, przez pierwsze piętnaście minut tak, bo myślałam, że jak będę się przypadkowo szwędać po okolicach, to szybciej znajdę te przeklęte niebieskie kwiatki nóż gdybym szuka ich chodząc po jakiejś tam określonej ścieżce. Albo coś takiego. Cokolwiek.