-*I takie wartości powinno się cenić. Przyjaźń, rodzina, dobro innych, a nie jakaś ,poprawność". Kiedyś to ceniono, teraz już nie. * - pomyślał nostalgicznie, jednocześnie oczekując, aż Perydot zbierze tyle kwiatów, ile jej trzeba.
Po około dziesięciu minutach Perydot podeszła do Andy’ego. Nazbierała tyle niebieskich kwiatków, że koszyk z nimi jest niemalże tak wysoki jak ona.
-Skończyłam!-oznajmiła entuzjastycznie.
-Zawsze pomogę damie w potrzebie. - odpowiedział wesoło, próbując podźwignąć ten koszyk. Nie powinno być to trudne - w końcu Andy nigdy żadnym chuchrem nie był.
Nie zamierza tego robić. Zwłaszcza, że Andy to prawdziwy chłop, które już nie takie ciężary podnosił. Dlatego też ujmuje lepiej kosz i zaczyna powoli iść w stronę stodoły.