Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Sama też się zastanawia. Najmłodsi zawsze zadają pytania najbardziej skłaniające so myślenia.
Niby Klejnoty odczuwają czas normalnie, ale mimo wszystko żyją wieczność i szybkość dziania się czegoś jest dla nich względna, bo mają nieskończoność czasu…
-Dla nas… Czas jest względny… Żyjemy naturalnie nieskończony czas…
-Ale to nie oznacza, że dla was milion lat to szybko, bo żyjecie nieskończoność lat.
-Dla jednych szybko… Dla innych wolno.
-Ale uda nam się trochę umiłosierdzić Białą, prawda?
-Nic nie jest pewne… Ale warto się postarać.
-A możesz mi w tym jakoś pomóc? Albo doradzić?
-Obiecuję.
Steven przytulił Czarną. -A mam do Białej mówić ciociu, czy babciu?
-Hm… To akurat dobre pytanie. Niby jesteśmy siostrami, więc… Choroba, nigdy w poninowactwach rodzinnych dobra nie byłam. - powiedziała tuląc Stevena.
-Głównie chodzi mi o to, czy nie uzna określenia “babcia” za obraźliwe.
-Hm… To akurat dobre pytanie. Ale nie powinna. Tylko musiałbyś jej wyjaśnić.
-A mogłabyś to zrobić ty?
-Niby bym mogła… Jednak nie wiem, jak zareaguję. LAta polityki nauczyły mnie, by załadać najgorszy wariant…
-Ale to nie będzie najgorszy wariant! To będzie po prostu… Spotkanie rodzinne!
-Na spotkaniu.
-Co na spotkaniu?
-Najgorszy wariant na spotkaniu.
-A może zmniejszymy szanse na taki wariant i… Damy Białej jakiś prezent?