Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Steven nacisnął biały przycisk. Komunikator wyrwał się z rąk Stevena, wylądował na ziemi dwa metry od niego i zaczął emitować nad sobą biały rąb.
-To jest chyba kontaktor ze wszystkimi diamentami…
Po chwili w białym rombie pojawiła się ona: Na widok Stevena ciepło się uśmiechnęła.
Patrzyła się po prostu na to z neutralnym wyrazem twarzy.
-Steven, Promyczku, o co chodzi? I czemu jest z tobą ONA?-spytała się troskliwym tonem trzęsącego się ze strachu Stevena, który nie odpowiedział.
-Też się cieszę z tego widoku, nie ma co. - Odpowiedziała tym samym tonem. -Spokojnie Steven. - Powiedziała di Stevena kładąc mu rękę na ramię.
-Nie dotykaj Mojego Promyczka!-syknęła ostro Biała patrząc się na Czarną trzymającą za ramię Stevena, który nie wie co powiedzieć.
-Wygląda na to, że nici z spokojnej rozmowy…
-Po prostu nie dotykaj Mojego Promyczka. I jeśli Mój Promyczek jest onieśmielony moim majestatem, to możesz mówić w Jego imieniu, siostro.
-Raczej się boi.
-Mniejsza z tym, ważne, że mnie kocha. No więc, siostro, w jakiej sprawie się do mnie dodzwoniłaś razem z Moim Promyczkiem?
Mina wyrażająca powątpiewanie -Steven, chciałbyś coś przekazać? Możesz mi powiedzieć na ucho.
Steven wyszeptał Czarnej do ucha, żeby się spytała o Defekty.
-Steven się pyta, co z Defektami.
-Och, z tymi jego… Nietypowymi przyjaciółmi? Nie mam pojęcia gdzie obecnie się znajdują, siostrzyczko. Coś jeszcze? Otrzymujesz prawo wypowiedzenia się w swoim imieniu.
-A więc tak wyglądają posiedzenie Wielkiej Diamentowej Rady? Łaskawie dajesz prawo głosu?
-Nie powinnaś tak szybko stawiać zarzutów. Podczas obrad mnie, Żółtej i Niebieskiej jest większa swoboda niż myślisz. Dalej masz prawo wypowiedzi.
-Nie skorzystam z tego prawa.
-Czemu nie możesz mi odpuścić? Jesteś bardziej uparta od Żółtej.
-Zaczęłaś to sama wiesz jak.