Nal Serpentis
-
Woj2000
Serpentyn powstała ze swoich poduszek i prybrała postawę stojącą. Była o jakąś głowę wyższa od tej Agat.
-Zwyczajne środki ostrożności, kochana. Co jak co, ale wy na Homeworld powinniście więcej o nich wiedzieć. Macie przecież obsesję na punkcie procedur i porządku. - powiedziała wesołym tonem, po czym wskazała strażnikom,by przyprowadzili Agat bardziej w stronę Jednookiej. -
-
Woj2000
-Nie robicie tego, jeśli pasują do wzorca. Dla odstających od innych macie przygotowane coś gorszego… -powiedziała poważniej i z pewnym wyrzutem, po czym dodała spokojniej - Ale już dość o polityce. Wiedz tyle: jest to moja reakcja na niepokojące wizje przyszłości, zaś ta Szmaragd - tu wskazała na Jednooką - zajmie się naszą wspólną umową.
-
-
Woj2000
Serpentyn ponownie rozgościła się na swoich poduszkach i wyjęła spod nich swoje zakurzone, dość archaiczne PDA - produkt inżynierii Klejnotów sprzed 27 000 lat, jeszcze sprzed ery holo-paneli. Może i stary, ale wciąż działał i był podłączony do ważniejszych systemów pałacu, w tym kamer. Postanowiła uruchomić obraz z kamer w konferencyjnym i oglądała postępy negocjacji.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Mimo, że z jej twarzy można było wyczytać niewzruszenie, w głębi umysłu była mocno zaniepokojona. Czy po tylu latach przyszedł dokończyć dzieła, likwidując ostatniego świadka świetności jego planety?
-Czego chcesz, Centuriański synu? - powiedziała surowym, choć lekko drżącym tonem, jednocześnie nakazując dykretnym gestem dolnej pary dłoni, by pozostała trójka Kwarców go powoli otaczała. -
-
Woj2000
-Przecież to póltorej tony. - powiedział Serpentyn zaintrygowana propozycją ,gościa" - Ciekawa jestem, na co to przeznaczysz?
Po czym wstała z poduszek i podeszła bliżej do niej. Z racji swojej formy była dość wysokim Klejnotem, lecz przybyszowi dosięgała do szyi. Zaczęła go powoli obchodzić, przyglądając się ludobójcy.
-A tak serio, to co dokładnie miałeś na myśli, mowiąc ,wszystko"? - zapytała się, zataczając wokół niego krąg. -
-
Woj2000
Kiedy ponownie zjawiła się naprzeciwko jego twarzy, stanęła przed nim i nonszalancko skrzyżowała obie pary rąk.
-A jaki jest w tym haczyk, Centurianinie? - zapytała się równie chłodno - Nikt od tak sobie nie zaprzedaje całego majątku dla jakiegoś zapasu metalu, nieważne, jakby nie był on cenny. -