Nal Serpentis
-
Bagnista, zdatna do zamieszkania przez większość istot organicznych planeta znajdująca się w lewym krańcu galaktyki, będąca główną siedzibą Kompanii Handlowej… W przybliżeniu jest oddalona od Homeworld o jakieś 5 000 lat świetlnych.
Na powierzchni planety od ogólnie dzikiego, bagiennego krajobrazu wyróżnia się ta budowla, służąca za lokum i główną bazę operacyjną dla Serpentyn i jej ,kupców":
Na ścianach owego pałacu dumnie powiewa nieco sfatygowany proporzec, na którym przedstawiono, stworzony przez samą Wężową Matronę, symbol Kompanii Handlowej:
-
Woj2000
Serpentyn siedzi sobie w głównej sali swojego pałacu, w którym oczekuje na przybycie niecodziennego klienta: Niebieską Agat Fasetę-5814X Ścianę 8453G - prominentnego dowódcę wojskowego z Imperium Klejnotów. Ta dowódczyni o niemalże nieskazitelnym przebiegu służby postanowiła skontaktować się z Kompanią Handlową, by otrzymać od niej ładunek erbu - rzadkiego metalu stosowanego przy tworzeniu ogniw laserowych. Cała ta sytuacja wydała się Serpentyn dosyć zabawna - tak cnotliwa i lojalna Agat robi interesy na boku z kimś takim ona. Hybrydą. Czy jak teraz ich na Homeworld zwą - Defektem. Matrona mimowolnie zachichotała i zwróciła się do stojącego obok niej ochroniarza, lojalnego Kwarcu o pseudonimie ,Włócznik":
-Włóczniku, nie wydaje ci się, że z tego nadchodzącego małego spotkanka nie pobrzmiewa pewna nuta ironii? Lojalna, nieskazitelna Agat, wzór wszystkich żołnierskich cnót, układa się z nami? - powiedziała swoim charakterystycznym, lekko szyderczym tonem. -
Andrzej_Duda
Serpentyn jak widać zaskoczyła swoją kwarcową ochronę. Włócznik szybko odwrócił głowę w stronę swojej szefowej i powiedział:
-Tak, moja matrono, to naprawdę bardzo ironiczne. Ale czy mogłabym coś zasugerować mojej matronie w sprawie tego Niebieskiego Agatu?-w tonie Włócznika słychać nutę zmartwienia. -
Woj2000
Serpentyn zaintrygowała ta wypowiedź swojego strażnika. Nieco zmarszczyła brwi i złożyła swoją ,górną" parę rąk w gest wieżyczki. Zawsze tak robiła, gdy miała przygotowywać się do ewentualnego rozmyślania nad danym zagadnieniem. Za pomocą dolnej pary rąk pokazała gestem, by Włócznik rozpoczęła wyrażanie swoich sugestii.
-
Andrzej_Duda
-Dziękuję, moja matrono. Chciałam zasugerować zaopatrzenie się w dodatkową ochronę. Ten handel z Niebieskim Agatem jest nie tylko ironiczny, ale również bardzo, ale to bardzo podejrzany, moja matrono! To może być zasadzka!-Włócznik zaczęła się stresować jak to ma w zwyczaju kiedy coś może zagrażać jej szefowej.
-
Woj2000
Widząc, że jeden z jej najlepszych strażników się stresuje, Serpentyn całkowicie zwróciła swoje wężowe ciało w jego stronę. Popatrzyła na niego i się łagodnie uśmiechnęła.
-Cśś, Skarbeńku. - powiedziała łagodnie Serpentyn, używając jej ulubionego zdrobnienia, z którego korzystała tylko i wyłącznie nazywając najlepszych i najbardziej lojalnych ,pracowników" - Nie ma się czym przejmować. Ta cała Agat jest na naszym terenie i musi grać według naszych zasad. Czyli, jak dobrze pamiętasz, wchodzi tutaj bez swojej obstawy. A nawet jeśli zechciałaby mnie zaatakować, to wiedz, że nawet zdesperowana Agat nie poradzi sobie w starciu z pięcioma wyszkolonymi Kwarcami.
Mówiąc to wskazała swoimi prawymi rękoma na pozostałą czwórkę Kwarców: jednego stojącego przy jej prawicy, dwóch przy drzwiach prowadzących do sali i jednego siedzącego na drewnianym stołku, który ostrzył swój miecz.
-Jeśli coś trzeba koniecznie zrobić - powiedziała już poważniej, wracając do swojej pierwotnej pozycji - to wezwać Jednooką. To ona negocjowała wstępne warunki umowy i będzie mi potrzebna. Zrobisz to dla mnie, Włóczniku?
,Jednooką" nazywano Szmaragd, która to była na stanowisku łowcy zleceń dla Kompanii Handlowej. Właśnie ona weszła w kontakt z Agatem i przekonała ją do osobistego spotkania. Nieco to mierziło Serpentyn, gdyż wszystko, co jest związane z negocjacjami, wolała robić samodzielnie, lecz w tym wypadku musiała odpuścić i dać Jednookiej wolną rękę. Przecież się nie rozdwoi. -
Andrzej_Duda
Włócznik się widocznie ucieszyła z tego wyjątkowego traktowania od jej szefowej i można to wyczytać z uśmiechu jaki nagle się pojawił na jej twarzy. Najwidoczniej Serpentyn jest lubiana przez osoby dla niej pracujące, nawet ona sama doszła do takiego wniosku. Wracając do Włócznika, z uśmiechem na ustach powiedział odwracając się do Serpentynu:
-T-tak jest, moja matrono. Dla mojej matrony wszystko. Już lecę.-Włócznik pobiegł do Jednookiej ku zadowoleniu jej szefowej. -
Woj2000
Tymczasem Serpentyn w ciszy i zadowoleniu poprawiała swoje platynowo-złote bransolety na rękach. Była z nich dumna, gdyż w przeciwieństwie do reszty arystokratek z Homeworld, które sobie zmienają fizyczną formę, jak chcą i kiedy chcą, ona sama zapracowała na realny element swojej garderoby. Poprawiając je, przypominała sobie wszystkie udane transakcje handlowe, jakich dokonała w swoim długim życiu. Umowa Dysprozowa z oddziałem Defektów z Morghulis III, Białozłoty Pakt z dzikim plemieniem Mon’keigów z planety Rinr czy dostarczenie nieobrobionej tony rudy vibranium planetarnemu watażce z Retty. Ach, Retta. Przypomniała sobie tą oceaniczną planetę, gdzie floty techno-barbarzyńców walczyły o ochłapy cywilizacji niegdyś zniszczonej w światowej wojnie. Aż szkoda, że Klejnoty musiały ją namierzyć i stworzyć z niej swoją kolonię…
-
-
Woj2000
-*Gdybym była organiczną istotą, to miałabym co opowiadać tym, no… no pisklętom swoich piskląt * - pomyślała sobie wesoło, parfrazując przysłowie jednej z dzikich ras. Próbowała również wyobrazić siebie w roli organicznej matki. Normalnie myślałaby o czymś bardziej pożytecznym, ale do czasu przybycia Jednookiej może poświęcić trochę swojego czasu na głupoty.
-
-
Woj2000
Gdyby była organiczna, to na pewno z jakąś organiczną istotą. Ale na to by się raczej nie nastawiała. Ze względu na swoją formę większość organicznych ras uważała ją przy pierwszym spotkaniu za coś, co oni zwali ,demonami" i próbowali ją przeganiać z pomocą swoich kapłanów. Potem, kiedy już się z nią oswajali, nadal duża część czuła niepokój w jej obecności. Taka istota nie dość, że musiałaby mieć odwagę, by do niej podejść, to również być na tyle odważna, by przystąpić do tych swoich rytuałów godowych. Swoją drogą, z tych wszystkich ich rytuałów to zawsze się w duchu śmiała. Ach, czasami ci organiczni potrafią być zabawni, kiedy zbytnio biorą do siebie swoje przesądy…
-
Andrzej_Duda
Tak, potrafią być wręcz komiczni. Ale mimo to, zawsze przecież znajdzie się jakaś istota organiczna, która się do niej zbliży, choćby w sprawie handlu. A co do rytuałów godowych, to przynajmniej są skuteczne, w końcu większość ras jakie spotkała nie wyginęła z przyczyn naturalnych. A gdyby “wybrankiem jej serca” jak to mówią wcześniej wspomniane istoty, był Klejnot, to kto by to był?
-
Woj2000
Nieco się zastanowiła, po czym przypomniała sobie swojego idealnego kandydata na ,wybrankę serca", gdyby kiedyś zechciała interesować się tymi sprawami. Byłaby nią jedna ze Szmaragdów. Serpentyn zawsze imponował ich zmysł strategiczny i gotowość do podejmowania największego ryzyka w imię stawianych celów. Jakim najczęściej było wygrywanie kosmicznych batalii. Do tego ich w większości zielonkawa forma idealnie komponowałaby się z jej własną…
-
Andrzej_Duda
I tutaj pojawia się bardzo ważne pytanie- Czy taka para w ogóle byłaby w stanie posiadać pisklęta? W końcu, Klejnoty nie mają narządów wewnętrznych, więc to mogloby być dość skomplikowane. I czy Szmaragd by podszedł do Serpentytu? Pewnie nie. Ale zawsze można sobie to wyobrazić, czy coś w ten deseń.
-
Woj2000
Można by było sobie wyobrazić, lecz Serpentyn nie chciała poświęcać więcej czasu na czcze bajania. Czas to cenne metale, a cenne metale to podstawa! - jak to ona sama mówi. Powróciła ze świata wyobraźni i rozejrzała się po głównej sali, by sprawdzić, czy ktoś z jej podwładnych nie przyszedł prosić o radę czy przysługę.
-
-
Woj2000
Rozglądając się po sali, zauważyła przechodzącą czerwoną Szafir, zwaną również Wyrocznią. Ta arystokratka służyła u Matrony od ponad piętnastu tysięcy lat i jej wizje przyszłości nigdy jej nie zawiodły.
-Wyrocznio! Podejdź tutaj. - powiedziała spokojnie do Szafir wskazując rękami, by podeszła bliżej. -
-