Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nadal ucieka, uważając, by nie potknąć o żadny wystający korzeń czy broń. Przecież ucieka z gołymi stopami niczym ten starszy podróżnik z Polski.
// Lapis Centipeetleowska: Boso przez Homeworld // Perełka jest już coraz bliżej…
A pączkarz dalej ucieka.
Perełka się wywaliła i słodką dziób rozwaliła.
//Ale jak? Przecież była pelikanem//
// Tak lepiej? :v
//Niech ta bedzie// Dewey nagle zawrócił i na tyle szybko, na ile pozwalało mu lawirowanie między korzeniami i różnym orężem, doszedł do Perełki. -Wszystko dobrze? - zapytał się troskliwie, schylając się nad pelikanem.
Perełka nagle wstała, wyleciała w powietrze i oblała Billa całą swoją wodę. Zaśmiała się w języku pelikanów.
-Ty chytra bestio! - powiedział z mieszaniną wesołości, zaskoczenia i lekiego zirytowania, patrząc na swój przemoczony strój.
Perełka wróciła do normalnej formy i się przytuliła do swojego przemoczonego pana.
-Przez ciebie jestem cały mokry, Perełko. - powiedział żartobliwie, odwzajemniając uścisk - I co na to powiesz, hę?
-Dalej ślicznie Mój Pan wygląda!-Perełka się zaśmiała.
-Oczywiście, - powiedział ironicznie, po czym przestał ją przytulać - No, to po tym na pewno wracamy do domu. Muszę się przebrać i wysuszyć.
Perełka pobiegła do Różowej.
Dewey ruszył za nimi.
Obie Perły czekają na Billa na w miarę czystym i nie zabrudzonym truskawkami miejscu na polu.
Bill powoli do nich podszedł, po czym stanął obok nich.
Różowa się uśmiechnęła. -Gotowy?
-Oczywiście - odpowiedział przemoczony pączkarz.
ZIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU DO DOMU DEWEYA!