Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-A nie ma jakiegoś w okolicy?
-Nie mam pojęcia, jestem pierwszy raz na tej planecie.
Spowrotem spróbowała się telepatycznie z nim połączyć.
Udało się.
-Nie wiem… Nie wiem, czy jest w okolicy… Raczej nie ma…
-To… Może zabierzemy Cię Ametystokopterem?
-Znaczy… Nas jest… Piątka… A ametystoczym?
-No… Ametyst się zmieni w helikopter i was zabierze!
-Nie wnikam… Naprawdę nie wnikam…
Steven nerwowo się zaśmiał. -To… Skąd was tylu?
-Jeden lew, cztery klejnoty… Lew przypłynął na drzewie, Perydot próbowała mnie roztrzaskać, a perła, kwarc i ja… Jakby się obudziłysmy…
-AHAAAAAAAAAAAAAA.
-Dziękuję… Naprawdę dziękuję.
-To gdzie jesteś?
-Na jakiejś tropikalnej wyspie… Posiadamy spory wulkan, cały czas aktywny. Mamy w widoku jakąś inny ląd… Świecą tam się jakieś światła w nocy. Wyspa jest raczej mała, a wulkan nie jest za wysoki.
-Um… Jesteś w okolicach wulkanu Krakatau?
-Możliwe… Nie znam się na geografii tej planety… Ale chyba tak.
-No to po was przylecimy!
-Dziękuję… Kiedy można was oczekiwać?
-Nie wiem, zależy od tego jak szybko Ametyst będzie z nami lecieć.