Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-A skąd mam wiedzieć? Nie wiem, co zeobiła mi biała… Ale potrafię tworzyć klejnoty, je modyfikować… Może też leczyć… Kokosa? Rośnie ich pełno.
-Kokosa? Po co mielibyśmy uleczyć kokosa?
-Czy chcesz kokosa. Nawet dobry.
-Fu. Mam wkładać w siebie organiczne rzeczy?
-Żeby je spróbować. A wy chcecie? Perło, Kwarc?
Klejnoty milczą i mają zmieszane miny.
-Eh… Jak chcecie. //Diamenty są z węgla, podobnie jak ludzie. Może dlatego powstał Steven.
Chyba właśnie tak chcą.
-A powiedz Pery… Czym się zajmowałaś?
-Prawdę mówiąc, winkubowałam się tydzień temu.
-I wysłali Cię do zniszczenia diamentu?
-Najwidoczniej tak.
Zaczęłą ją głaskać po włosach. -Biedna pery… Wysłana na niemalże samobójcxą misję.
Perydot daje się głaskać i słucha Diamentu.
-Tylko po co ktoś chciał się pozbyć dobrego Perydotu…
Perydot się oparła o Diament.
Lekko się uśmiechnęła. -Ale masz włosy… Takie… Miękkie, ale też nie są za miękkie…
Perydot nie skomentowała tego komplementu.
Pokazał Perle by sprawdziła, co z Perydot.
Perła to zrobiła i szepnęła Diament do ucha: -Płacze.