-Też nigdy się nie uczyłam… Po prostu to umiałam… Ale tak… Taniec to wyrażenie własnej woli, rytmu, co Ci w klejnocie gra. Ale jeden z najprostszych kroków to taki… Raz dwa TRZY raz dwa TRZY! - I tak co trzeci krok uginała nogę delikatnie, acz zauważapnie.
-Dobrze, bardzo dobrze. Teraz przejdźmy do czegoś innego. - Po czym zaczyna tańczyć kapoeirę.
//Jak wejdzie kwarc to nie szkodzi. To sztuka walki tańca.
-To nie jest twój taniec. Z perydotami jest twn problem, że nie mają określonego tańca. Kwarce mają ten przed chwilą zaprezentowany, perły delikatne i skoczne. My, diamenty, mamy poważne, powolne. A perydoty… To inna bajka. Dla każdego jest inny taniec.
-Mów mi Czarna, Pery. Z resztą w tańcu nie chodzi o to, czy robisz to dobrze, czy żle. Chodzi o to, czy wkładasz to serce, duszę. Czy tylko robi to ciało, a może też twój klejnot jest zaangażowany.
Perydot dotknęła swojego klejnotu i przymrużyła oczy.
-Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi z tym wkładaniem do tańca “duszy”. Przecież taniec to nie pojemnik, żeby coś do niego wkładać!