Od razu ponownie zadzwonił do Niebieskiej.
-Jakby coś, to ty wyjaśniasz ewentualne szczegóły techniczne, bo ja się na tym nie znam… - oznajmił pokładowej mechanik.
Nie próbował już po raz trzeci. Zamiast tego wszedł na mostek i podszedł do kapitana, po czym zwrócił się do niego cicho.
-Szefie, afera jest. Fluoryt sądzi, że Diamenty mogły nas wszystkich wycyganić i dać nam jakiś szajs, a nie dopalacze.