Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perydot: -Jestem Klejnotem drugiej ery, nie pamiętasz?
-Mówiłem do Lapisu, trójkątny geniuszu.
Perydot siada przy Forsterycie.
A ten se dynda przykuty do ściany. -Ej, Lapis, jeśli łaska to mogłabyś sprawdzić na Panelu Uniwersalnym czy nie ma żadnych problemów na Homeworld?
Lapis: -Nie. I nie obchodzi mnie Homeworld!
-To podasz chociaż mi ten panel? Diamenty mnie roztrzaskają jeśli coś się stanie z mojej winy a do Cyrkonów mi nieśpieszno.
Lapis tylko przemywa bazę.
-Uhm…Peri? Może ty pójdziesz po Panel?
Perydot przynosi panel i staje obok Forsterytu.
-Dzięki. Dłonie się odłączyły od reszty i zaczęły sprawdzać panel za czymkolwiek wartego interwencji.
Na całe szczęście nie ma nic wartego jego uwagi. Za to Lapis skończyła myć bazę. Cała jest morskoniebieska z licznymi symbolami Lapisu.
-I co teraz? Wywalisz mnie stąd na zbity kryształ w kosmos?
Perydot: -Ja nie chcę Cię skrzywdzić!
-To było pytanie retoryczne.
Perydot siedzi i patrzy na Lapis chodzącą po swojej dawnej bazie.
A Forsteryt se wisi przypięty do ściany.
Perydot idzie do Lapis i się przytula do jej nóg.
Sprawdza stan ZOO, cuz why not.
Wygląda na to, że wszystko w porządku.
A stany kolonii?