[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
//Połyski są jadalne?//
-
// Co nie jest jadalne dla takich świrusów jak wy? Ich skóra zatrzymuje większość promieniowania, więc musielibyście je dobrze obrać. Zaznaczam, że nie należą smacznych. //
-
- Grot, Ty strzel najpierw do jednego z Błysków. Wal tak, żeby zabić go jedną strzałą, może nam się później przydać. W tym czasie ja i Chłystek strzelamy do tej abominacji, a później możesz się dołączyć. Faszerujemy go strzałami dopóki nie padnie. Gladiator osłania nas i Księciunia gdyby szczur nas zaatakował. Pytania?
-
Dzieciożerca
O ile reakcji Grota i Gladiatora na polecenie Renegata nie można było zaobserwować, bo jeden miał przysłoniętą twarz, a drugi kamienną, tak w oczach Chłystka błyskała niepewność, nie mówiąc już o papierowej bladości Księciunia.
— Na miłość Boską, nie możemy zwyczajnie ominąć tych demonów? — Jęknął duchowny. — Niech same się wyżrą… — -
- Oczywiście, że możemy. - przyznał Dzieciożerca, przyjmując ton głosu, jakby tłumaczył coś teraz bardzo nieporadnemu dziecko. - Ale czemu mielibyśmy to zrobić? Zapasy się kurczą, a to zawsze dodatkowe mięso. No i jak nie ubijemy tego potwora teraz, to skąd możemy wiedzieć, czy nie zaatakuje nas później? Lepiej chyba dmuchać na zimne, prawda?
-
// Jak już Księciunio się utka to wydasz sygnał do ataku, nie? //
-
//Bingo.//
-
Dzieciożerca
Słysząc to, Księciunio wycofał się z kłótni, mrucząc pod nosem coś o piekle rozpętanym na Ziemi. Grot spojrzał na Szefa i widząc potwierdzające kiwnięcie głową, wypuścił strzałę z cięciwy, rozluźniając już zdrętwiałe palce. Strzała śmignęła wprost w oko jednego z konio-podobnych mutantów równocześnie z strzałą, która pomknęła w kierunku szczura. Ten ułamek sekundy przelał czarę napięcia. Połysk, gdy tylko grot przebił jego rogówkę, dziko wrzasnął, stając dęba i przewalając się do tyłu. Na to, całe stado zwróciło swoje łby ku wam, jakby dopiero zdając sobie świadomość z obecności ludzi. Wykorzystała to szczurza abominacja, która wyrywając z podłoża grudy ziemi, rzuciła się do ataku na stado. Strzała Chłystka trafiła ją w ruchu, nieco za okiem, utkwiła głęboko w czaszce. Mutant ogłuszająco zapiszczał, ale nie mógł już zmienić celu; ogromne zęby wbiły się w grzbiet wściekle przebierającego kopytami Połyska. Na to, reszta stada podzieliła się. Część zaczęła uciekać w popłochu, nierzadko tratując się nawzajem, ale kilka ogierów galopowało ku grupie Renegata, pochylając łby, by zmiażdżyć zagrożenie dla stada zrogowaciałą naroślą.
-
Nie musiał mówić, żeby strzelali, bo powinni, w innym wypadku wszyscy będą martwi, więc sam wycelował w jedną z abominacji i nacisnął spust swojej kuszy, w pośpiechu ładując do niej kolejny bełt.
-
Dzieciożerca
Kusza Renegata trafiła w cel; grot wbił się w tors połyska, a jego przednie kopyto zesztywniało i mutant zarył łbem w ziemię, koziołkując. Grot celnym strzałem w oko pozbawił życia kolejnego. Trzy pozostałe wciąż szarżowały na grupę, więc bandyci musieli zejść rozwścieczonym zwierzętom z drogi, by zachować życie. Grot i Chłystek zręcznie uskoczyli przed atakiem, tak samo Dzieciożerca. Gladiator także wymigał się śmierci, a na dodatek zdołał przejechać ostrzem po boku połyska i rozpłatać grubą skórę na jego całej długości. Zraniony ogier stracił równowagę i padł na ziemię. Niesiony rozpędem przebył jeszcze kilka metrów, wpadając na Księciunia, który uciekał w popłochu. Tymczasem byczych rozmiarów szczur siał popłoch między miotającym się stadem. Łapał ważące kilkaset kilogramów zwierzęta w paszczę i miotał nimi wokół siebie. Kobył szybko ubywało, bo tylko nieliczne podjęły walkę z ogromnym drapieżcą, a reszta uciekała przesmykami między ruinami.
-
- Zobacz no, co z nim. - rzucił do Gladiatora, wskazując na leżącego na ziemi Księciunia, a sam ponownie załadował kuszę i wystrzelił w kierunku szczurzego monstrum, chcąc pozbyć się go jak najszybciej, bo gdy pozabija Połyski, zabierze się za nich.
-
Dzieciożerca
Gdy tylko odwrócił się, zauważył problem w jego planie. Ostatnie połyski uciekały, nawet te, które wcześniej chciały roznieść degeneratów na krwawą miazgę. Został wyłącznie jeden, coraz słabiej miotający kopytami w miażdżącym uścisku szczęk mutanta. Wypuszczona strzała trafiła w tułów szczura jednocześnie z momentem, w którym ofiara z plaskiem i chrzęstem została rozerwana w pół, a jej truchło zwisło z obu stron pyska. Wtedy też drapieżnik zwrócił swoją głowę ku Renegatowi i zaryczał, rykiem dziwnie potężnym i piskliwym jednocześnie.
-
Skoro tak, to wystrzelił w jego kierunku, polecając innym to samo. Gdy tylko pierwszy bełt, wycelowany w szczurzy łeb, poleciał w kierunku potwora, zaczął ładować drugi, chcąc pozbyć się go jak najszybciej.
-
Dzieciożerca
Stwór zaczął z morderczą wściekłością szarżować na grupę. Dwa bełty Renegata i kolejny Chłystka nie zdawały się wyrządzić na nim większego wrażenia, drzewce musiały zatrzymać się na twardej kości. Dopiero ostatnia strzała, wystrzelona z zabójczą precyzją i wyrafinowaniem, zraniła szczurzą abominację, gdy wydawało się, że już nic nie zatrzyma jej przed rozszarpaniem każdego z bandytów po kolei. To pocisk Grota wszedł głęboko w jedno z ślepi mutanta, być może przebijając się nawet do mózgu. Bestia zawyła i zwijając się z bólu odbiła w bok, uderzając o wpół zawaloną ścianę bloku. Impet skruszył kilka betonowych płyt i wzniósł obłok kurzu, ale drapieżnik wciąż miotał się i ryczał, zapewne próbując wyszarpać strzałę z oka.
-
Liczył na to, że strzała zrobi resztę roboty, ale i tak dla pewności wystrzelił jeszcze raz, rozkazując pozostałym strzelać i cofać się, w końcu najgroźniejszy zwierz to ten, który został zraniony i zapędzony w kozi róg.
-
Dzieciożerca
Była to dobra decyzja, bo mutant, gdy tylko uwolnił się spod gruzu, w wściekłych konwulsjach, rzężąc zaczął ponownie szarżować na Renegata i jego towarzyszy. Nie zaszedł daleko, bo tym razem strzała Chłystka, która szczęśliwie trafiła w podniebienie, musiała przebić się wprost do mózgu. Szczur padł, przez moment przebierał łapami w drgawkach, po czym zupełnie znieruchomiał.
— Ale z niego był skurwiel…— Mruknął zdyszany z strachu i wysiłku Chłystek. -
Klepnął go w plecy i westchnął.
- Ciekawe, czy gdzieś jest takich więcej? - zapytał sam siebie. - Wyobrażacie sobie jeżdżenie na takich skurwielach? -
Dzieciożerca
— Ja podziękuję. — Mruknął Chłystek, na co Gladiator ryknął gromkim śmiechem. Może uznał słowa herszta za udany żart albo wręcz przeciwnie, z łatwością zobrazował w swojej wyobraźni tą wizję i to strach najmłodszego członka drużyny tak go rozbawił. Jednak szybko odpowiedział mu zupełnie inny głos, należący do podtrzymywanego przez siebie klechy.
— Więcej? Szef chce więcej tych szatańskich abominacji i jeszcze je ujeżdżać?! Na Boga, przecież chwilę temu przez takiego diabła nieomal zginąłem! — Gorączkował się duchowny i miał ku temu dobry powód, stopa uniesionej w górę nogi była wykręcona pod nienaturalnym kątem, zapewne konsekwencja przygniecenia połyskiem. -
Podrapał się po głowie, patrząc na jego ranę. Nie żeby szczególnie zależało mu na najmniej przydatnym i najbardziej irytującym członku zespołu, ale póki co, mógł jakoś sprawić się żywy, więc dobrze byłoby zapewnić mu pomoc.
- Umie mu to któryś poskładać? - zapytał, wskazując na stopę klechy. -
Dzieciożerca
Podtrzymujący klechę Gladiator uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiwając głową. Na twarzy duchownego wymalował się strach.
— Tylko…— Nawet nie zdążył dokończyć myśli, bo rosły towarzysz złapał go mocarnymi łapami za ramiona i rzucił na ziemię. Księżulek krzyczał i wrzeszczał, próbował ze wszelkich sił odtrącić od siebie wojownika, ale jego ataki nawet nie wzruszały potężnego wojownika, który od razu chwycił jego stopę oburącz i jednym, silnym ruchem przekręcił w właściwą stronę. Chrzęst przesuwanej kości był przy tym na tyle głośny, że przebił się nawet przez krzyki rannego. Po zabiegu ciężko dyszał i boleśnie pojękiwał, a Gladiator wstał i z dumnym, wyjątkowo przerażającym uśmiechem na twarzy spojrzał na szefa. Inni członkowie bandy przyglądali się wszystkiemu z wolnym otępieniem.