Przeklęta kopalnia
-
Z każdą chwilą byłaś coraz bardziej zdziwiona, jeśli nie pełna podziwu, bo czymkolwiek było to miejsce, robiło wrażenie: Lekko stromy, szeroki i wysoki tunel, którym bez problemu przejechał wóz z dwoma końmi, co już jednak wiesz, oświetlony był staromodnymi pochodniami, a prowadził dobrych osiem metrów w dół. Tam z kolei znajdowało się główne pomieszczenie, a w nim palenisko, komplet niezbędnych naczyń czy sztućców leżał obok, a dalej były trzy sienniki nakryte skórami i derkami, ułożone na niewielkich podwyższeniach z kamienia. Choć dla Stara mogło wyglądać to tak, jakbyś bezradnie rozglądała się wokół, to doskonale widziałaś niewielką stajnie, a w niej konie z zapasem paszy i wody, niewielką nieckę na wóz, spiżarnię, a także stojące nieopodal skrzynie i beczki, sama nie byłaś pewna czego. Staliście tak chwilę, gdy David zajmował się końmi i przygotowaniem posiłku, aż Jimmy wreszcie ściągnął Ci z oczu szmatę.
- Witam w mojej kryjówce. Rozgość się, bo to nie tylko pierwszy, ale przede wszystkim ostatni raz, gdy się tu pojawiłaś. -
Spojrzała na niego z dosyć skonfundowanym wyrazem na twarzy.
“Czyli w końcu jestem tutaj ostatni raz czy nie?” Pomyślała , nie do końca rozumiejąc słowa Stara. Jednak szybko odwróciła twarz w przeciwną stronę, rozglądając się po kryjówce na pokaz znużonym wzrokiem. -
//Miał na myśli to, że jesteś tu pierwszy i ostatni raz, bo na więcej nie będzie okazji. I nigdzie nie napisałem, że zdjął knebel.//
-
//Zawsze o tym zapominam. Poprawione. //
-
Nie dostrzegłaś wiele więcej, niż na pierwszy rzut oka zza przepaski, ale stworzyłaś w ten sposób pozory, ważne, jeśli Jimmy ma się nie domyślić, że choć nie możesz mówić ani się ruszać, to masz choć częściową kontrolę nad sytuacją, widząc wszystko. Szkoda tylko, że przywieziono Cię tu ciemną nocą i wcześniej nie mogłaś przypatrywać się trasie, przez to rzeczywiście będzie to pierwszy i ostatni raz, gdy tu trafiłaś, bo Star ani David nie zdradzą Ci położenia kryjówki, a sama też tu raczej nie trafisz.
Jimmy klepnął Cię w pośladek i posłał w ten sposób pod ścianę, gdzie kazał siedzieć i czekać. W tym czasie on i David skończyli przygotowywać posiłek i zabrali się do jedzenia, kompletnie ignorując Ciebie, Twoje potrzeby czy chociaż kwestię uwolnienia Cię od lin i jeszcze bardziej uciążliwego niż pęta knebla. -
Chyba nie miała zbyt wiele możliwości odnośnie tego, co mogła w obecnej sytuacji zrobić. Za to spróbowała poluźnić, w jakiś sposób wydostać się z więzów na jej dłoniach. Rozejrzała się za jakąś ostrą krawędzią w okolicy.
-
Było ich sporo, inna kwestia, jak tamci dwaj zareagują na kolejną próbę uwolnienia się bez ich zgody. Byłaś niemal pewna, że sami pozbędą się więzów i knebla, chcą Cię jedynie w ten sposób jakoś ukarać czy zdenerwować, a prawdopodobnie wystarczy podejść do nich i jakimś stłumionym jękiem upomnieć się o swoje. Wszyscy w końcu musicie być w pełni sprawni i gotowi do akcji w więzieniu, a także macie do omówienia szczegóły planu.
-
Oh. Tak, to zdecydowanie ma sens.
W takim razie podeszła do Davida i ruchem głowy wskazała na więzy na nadgarstkach. Jeżeli mimo tego ignorował ją, szturchnęła go z niewielką siłą w kostkę. -
Ten podniósł wzrok na Jimmy’ego, a Star po chwili zastanowienia skinął mu głową.
- Musimy omówić cały plan ucieczki z więzienia i nie tylko, a Ty powinnaś być w miarę sprawna, gdy tam trafimy, ale nie licz, że puszczę Ci płazem to, co zdarzyło się na Wielkich Równinach… Lubię mieć kontrolę nad sytuacją, nieważne jak ta się potoczy. Dlatego denerwuje mnie, gdy ktoś próbuje mi ją odebrać, jasne? Noc spędzisz związana i zakneblowana, nie tylko po to, żeby Cię ukarać, ale też dlatego, że nie ufam Ci na tyle, aby zmrużyć oczy, gdy masz możliwość palnięcia mi w łeb albo poderżnięcia gardła.
Nawet nie zapytał się, czy się na to zgadasz, czy ten plan Ci pasuje, więc miałaś przeczucie, że zrobi to i tak, niezależnie od Twojej opinii na ten temat. Niemniej, dzięki temu David w końcu uwolnił Twoje ręce od krępujących je więzów, pozostawiając jednak knebel w ustach. -
Roztarła dłonie po czym odeszła od twojej dwójki, posyłając im nieprzyjazne spojrzenie.
“Nie ufasz mi, Jannet?”
Słowa Stara znów rozbrzmiały w jej głowie.
“Nie, za grosz. I chyba tak samo w drugą stronę, co?” Odpowiedziała mu w myślach.
Zdjęła z twarzy knebel i splunęła w jakiś kąt. Roztarła szczękę, zdecydowanie za długo miała to w ustach. Rozejrzała się za wodą w kryjówce. -
Było kilka pełnych bukłaków, kryjówka była naprawdę dobrze zaopatrzona, tak w wodę, jak i suchy prowiant, który nie psuł się za szybko, miałaś świadomość, że Jimmy korzystał z tego miejsca raczej rzadko, więc nie potrzebował mieć tu świeżych owoców, warzyw czy mięsa na co dzień, ale bardziej suszone mięso, wędzone ryby, suchary i tym podobne, którymi mógł się żywić od jednej wizyty do drugiej, a które dzieliły zapewne tygodnie lub miesiące.
-
Więc wzięła najbliższy kubek i nalała sobie do pełna wody, po czym napiła się. Od knebla cholernie zaschło w jej ustach, nie wspominając o tym, jak bardzo bolała ją szczęka.
Nie miała zamiaru teraz siedzieć przy tej dwójce, dlatego zaczęła przyglądać się samemu pomieszczeniu, chodząc po nim. Skąd Jimmy wytrzasnął to miejsce? Czy główne pomieszczenie było jedynym? -
Nie dowiesz się tego, co to za miejsce, i jak w jego posiadanie wszedł Jimmy Star, jeśli nie zapytasz go o to sama, bo nic nie dawało Ci odpowiedzi na to pytanie. Jeśli chodzi o budowę, to całe to pomieszczenie, jeśli można tak nazwać coś, co w gruncie rzeczy mogłoby być podziemną pieczarą, było jednym, choć spiżarnia, miejsce do spania i tym podobne znajdowały się albo w naturalnych wnękach w litej skale, albo były w niej wydrążone ręką człowieka.
-
Dziwne. Może była to siedziba jego przybranego ojczulka? Wątpiła, że Star wytrzasnął taką miejscówkę sam sobie.
Udała się do jednego z sienników, by tam usiąść z dłońmi skrzyżowanymi za głową. Czekała, aż tamta dwójka skończy posiłek. -
Jeśli chodzi o wspomniany wcześniej knebel to fakt, był on niezwykle uciążliwy, i choć nie masz szans, aby tamci zgodzili się na pozbawienie Cię knebla w jakiejkolwiek formie, to może zdołałabyś ich przekonać, aby wrócili to poprzedniej opcji? Tamte szmatki też nie były zbyt przyjemne, ale i tak lepsze od wędzidła.
Jeszcze kilka minut zajęło im uporanie się z posiłkiem i posprzątanie po nim.
- Podejdziesz w końcu? Wciąż mamy do omówienia sporo przed jutrzejszą akcją. I zostawiliśmy dla Ciebie porcję. - powiedział, tym razem dla odmiany, David. -
— Trzeba było tak od razu. — Mruknęła z lekkim sarkazmem, po czym dosiadła się do Davida i Stara. Wzięła w dłonie naczynie z potrawą i zaczęła jeść. Co tak właściwie przyrządzili?
— Dobra, wprowadźcie mnie w szczegóły waszego planu. — Powiedziała po krótkiej chwili. -
Ponownie gulasz z dużą ilością ostro przyprawionego sosu, warzyw i mięsa. Nic nowego, nic szczególnie smacznego, ale też nie podłego. Grunt, że w miarę smakowało, a przede wszystkim syciło.
- Dostarczymy Cię pod samo więzienie w kufrze. Gdy im wyjaśnimy, że w ten sposób nie miałaś szans na ucieczkę, a nikt też nie mógł Cię zauważyć, a więc spróbować odbić i odebrać nam nagrodę, nie powinni nic podejrzewać, ale byłoby dobrze, żebyś współpracowała. Gdy uchylimy wieko, pokazując Cię strażnikom w więzieniu, warcz przez knebel, miotaj się i tak dalej, niech nie mają ochoty za szybko Cię uwolnić. My w tym czasie pójdziemy pogadać o nagrodzie, a ja mam przeczucie, że Ciebie zaniosą do biura naczelnika więzienia, żeby nie mógł sobie odmówić tej przyjemności, jesteś nie tylko poszukiwana, ale to przez samego burmistrza i Szeryfa Imperium, więc pewnie będzie się chciał chełpić tym, że to do niego trafiłaś. Tak czy siak, David będzie odbierał nagrodę, a ja go jakoś zajmę, wtedy Ty skorzystasz ze skrytki ze scyzorykiem, uwolnisz się, a jak tylko będziesz w stanie sprawnie chodzić i władać bronią, zabierzesz cały arsenał. Naczelnik musi mieć w swoim biurze spis wszystkich więźniów i miejsce ich osadzenia, gdy to znajdziesz, bez trudu znajdziesz cele naszych kumpli i pójdziesz do nich, powinnaś mieć tam też zapasowe klucze, żeby ich wyciągnąć. My w tym czasie zadbamy o to, żeby nikt Cię nie zauważył. Później dasz tamtym broń i spróbujemy przebić się do bramy, a potem uciec. Wszystko jasne? -
— Nie, czekaj. — Uniosła dłoń. — Ty zajmiesz Naczelnika, a ja wyjdę z kufra, kiedy zostawią mnie samą w jego biurze, ta?
-
- Tak, to właśnie miałem na myśli. Istnieje też ryzyko, że nie dam rady zająć go odpowiednio długo, ale wtedy powinnaś się choć częściowo uwolnić i nie będziesz miała z nim problemów, ale jeśli nie chcesz, żeby cena za Twoją głowę wzrosła, to lepiej nie próbuj go zabijać. Mimo wszystko, postaram się, żeby nie było go tam, gdy będziesz się uwalniać, uzbrajać i szukać naszych oraz kluczy do ich cel.
-
— A co jeżeli zostawią przy mnie kilku strażników? Nie dam rady zdjąć ich po cichu, a podniesienie alarmu w więzieniu od razu postawi wszystkich w stan gotowości i przysporzy nam sporych problemów. Jeżeli sytuacja się rozwinie, może dojść nawet do tego, że poproszą najbliższą jednostkę o wsparcie. Wtedy prędzej pieprzony Hoodoo Brown zostanie pieprzonym mnichem, niż my wyjdziemy stamtąd żywi.