Mobilna Baza Damocles [???, ???]
-
Należący do Kanga Zdobywcy statek do podróży zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. Wyposażony w sprzęt, który przekracza wyobrażenia niczym Asgard. Jego uzbrojenie wystarczy, żeby w pojedynkę pustoszyć powierzchnie planet, a tarcze są niemalże nie do przebicia. Posiadana on także możliwość projekcji gargantuicznej energetycznej postaci w kształcie Kanga, która sama w sobie posiada ogromne zdolności ofensywne i defensywne. Sam statek sam w sobie jest niczym przenośne miasto, tylko i wyłącznie pod jurysdykcją wiadomego kosmicznego podróżnika.
-
@korobov (Czarna Diament)
W mgnieniu oka, Czarna nie była już w Asgardzie, tylko, z tego co widać, w jakimś masywnym mostku dowodzącym, który aż ledwo można ująć wzrokiem. Dominujące barwy to miętowa zieleń, akwamaryna, ultramaryna, turkus, biel oraz błękit. Niestety, nie miała za wiele czasu nacieszyć oczu i zrobić wywiad, ponieważ po chwili znowu była gdzieś ciągnięta przez Kanga. -
//Kocham ten wygląd btw.
No tak, oczywiście. Przecież ona jest odpowiedzialna za cokolwiek się wydarzyło. Co to jest niby. Jego okręt. Pewnie był wzorowany na jakichś starszych. -
//A dziękuję bardzo. Też jestem z niego zadowolony. //
No cóż, może i jest. Skoro on się za nią uganiał, żeby ją złapać, to wszystko możliwe. A co do okrętu, to trudno powiedzieć. W końcu jest z przyszłości.
Po krótkiej chwili dalszego ciągnięcia przez korzytarz, została umieszczona w średnich rozmiarów celi z pasującą do jej obecnych rozmiarów pryczą zasłaną czarną pościelą. Kang najpierw sam wyszedł z celi, a potem położył płasko dłoń na ścianie, co sprawiło, że wyjście zostało zablokowane kilkoma warstwami bliżej nieokreślonego… Pola siłowego? Laserów? Trudno powiedzieć. W każdym razie, koloru miętowego i półprzezroczyste, a także przypomina szkło. -
-Możesz byś odpowiedział, a nie mnie porywał z mojej czasoprzestrzeni? - spytała się krzyżując ręce i próbując wyczuć, czy jest magia w okolicy.
-
Nie może wyczuć magii. Jednakże nie w tym sensie, którego chciała. Coś na statku albo konkretnie w tej celi lekko otępia jej zmysły, przez co nie może stwierdzić, czy magia jest, czy raczej jej nie ma.
-Nie będę dyskutować o twoim pojmaniu. To jest jedyne miejsce, w którym nie wyrządzisz więcej szkód tej i tak już niezwykle kruchej jak na inne sektory Multiwersum linii czasowej. -
WEstchnęła tylko.
-Słuchaj, na wszelkich dworach, przez niezliczone eony aresztowani zawsze byli informani, co dokładnie jest ich przewiną. Poza tym w dawnych czasach, wraz z Radą Kaangow i moją siostrą oraz Odynem uzgodniliśmy, iż jeśli coś takiego isę wydarzy , to zostanie osoba pojmana poinformowana, co się dokładnie stanie. A nie przyszlo Ci na myśl, że dwie linie czasowe się połączyły, tylko tyle i aż tyle? -
Kang zaśmiał się gorzko, po czym spojrzał surowo w kierunku swojego pojmanego Diamentu.
-Naprawdę zabawne jest, że próbujesz mnie pouczać o regułach oraz ustaleniach, podczas gdy przez ostatnie kilkaset milionów lat gniłaś bezmyślnie w jednym miejscu po zostaniu wygnaną przez właśnie twoją siostrę. Nie masz pojęcia co się stało przez te niezliczone lata, a w obecnym stanie jesteś reliktem przeszłości zagubionym w naszych czasach. Jesteś tykającą bombą zegarową i jeśli będzie trzeba, jestem gotowy cię w każdej chwili wyeliminować. Siedzisz tutaj, a nie dryfujesz w nicości tylko i wyłącznie dlatego, że czuję uznanie dla twojego umysłu pod wieloma względami. Doceń to, że akurat ja podjąłem się pojmania cię. -
-Ktoś, kto zemdlał, nie wie, ile stracił. Dla niego jest to przeniesienie w czasie i przestrzeni. Więc jeszcze raz Cie zapytam, Kaangu Zdobywco… Co się możę wydarzyć w tym stożku czasoprzestrzennym?
-
-Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to, że nie wiesz ile straciłaś. Nie przeczytanie regulaminu nie usprawiedliwia łamania go. A jeśli nie możesz przeczytać regulaminu, najlepiej nie korzystaj z tego, czego on dotyczy. A co do stożka czasoprzestrzennego… Dosłownie wszystko. Ale wyeliminowanie ciebie z planszy usuwa naprawdę dużą część negatywnych możliwości.
-
-Kaangu zdobywco… Co DOKŁADNIE może się wydarzyć, co sięstało w twojej czasoprzestrzeni? Sam fakt, że usuwasz dużą część negatywnych konsekwencji nie sprawia, żę mogą zniknąć najpoważniejsze. Podam Ci przykłąd, o którym może nie słyszałeś. Gdy była konstruowana “Duma Floty”, następowało wiele dziwych anomalii sprzętowych. Rozwiązywaliśmy to na bieżąco, lecząc skutk, nie przyczyny, jak się okazywało. Na tydzień przed oddaniem doszło do sprzężenia zwrotnego, w wyniku którego vibranium, z którego wykonany został pancerz, zaczęło drgać. Okazało się, żę winna była cewka rekurencyjna, której awarii nie zauważył nikt, a jak się okazało miała pękniętą soczewkę dekompresyjną. Rozumiesz, o co mi chodzi czy uniesiesz się dumą? - powiedziała już nie takim miłym głosem. Rodzina Asgardzka mogłaby łatwo to zidentyfikować jako “Nie denerwować, bo ugryzie”.
-
-Który przypadek dokładnie mam ci opisać? Ten, w którym wnuk twojej siostry postanowił podbić całą planetę i zostać jej Imperatorem, przy okazji pozbywając się zdecydowanej większości bohaterów, co na uniwersalną skalę doprowadziło do masowego zaburzenia równowagi, podczas gdy on sprowadza swój świat do coraz niższych poziomów stabilności? - odpowiedział Kang z lekko wyczuwalnym wyrzutem, co sugeruje Czarnej, że chyba właśnie to stało się w jego rzeczywistości.
-
Zrobiła Facepalma, bo zabrakło jej słów na wyrażenis, co to za głupota.
-… Kaang, sam się słyszysz? Mój prasiostrzeniec coś zrobił, a mnie trzymasz? Nie sądzisz, że lepiej byłoby to załatwić z moją siostrą i/lub jego rodzicami? I to za jakiś czas? Twoją akcję bym porównał do urwania szczęki przy bolącym zębie, gdy wystarczyłoby iść do dentysty. I co JA mam z tym wspólnego? Bo jak patrzę na dzieci mojej siostry i ich partnerów, to średnio jestem w stanie w to uwierzyć. Pewnie, moja siostra jest nieco apodyktyczna i toksyczna, jednak wątpię, by pozwoliła na coś takiego. Może spróbójmy inaczej. Pokaż oś czasową, a ja postaram się wyłuskać inne punkty czasowe, które możnaby uznać za krytyczne. -
-Jeśli pozwolisz, sam się tym zajmę. Jeśli okaże się, że masz rację, zostaniesz uwolniona. Na razie jednakże wszystko wskazuje na to, że ja mam rację. Na tym pozwolę sobie zakończyć tą bezowocną rozmową. - stwierdziwszy, zszedł z pola widzenia Czarnej, najprawdopodobniej udając się do mostka kapitańskiego, czy też innego segmentu swojego dość ogromnego statku.
-
Pokazła mu, gdy zniknął za horyzontem, interalaktyzny symbol pokoju, miłosierdzia i sprawiedliwości. No tak, oczywiście. Tylko ona stosowała zasadę domniemania niewinności? Co to niby jest, posterunke policji w jakimś autorytarno-totalitarnym państwie, gdzie rządzi ktoś z kompelkem małego lub małych (kobiety też mogą rządzić).
-Chuj dupa i kamieni kupa Sorrow. Znam tego zawodnika. Ciociu, gdzie jesteś, proszę… -
No… Kang może żadnym władcą nie jest, ale sam fakt, jakich rozmiarów jest ten statek na pewno świadczy o jakimś kompleksie.
-Czy to nie jest dobry czas na wykorzystanie tego tajemniczego pudełka od twojej siostry? Nie jestem pewien, czy mój osąd jest słuszny, ale to mi się wydaje być “sytuacją wyjątkową”. Wybacz, jeśli jestem zbyt nachalny, pani… - stwierdził nieśmiało Sorrow, niepewnie wychylając się zza ramienia Czarnej Diament. -
“Dzięki za przypomnienie”- powiedziała impulsem nerwowym i wyciągnęła to pudełko ze swojego klejnotu, po czym sprawdziła, co jest w środku.
-
W środku znajduje się mały “upominek”… Taki upominek, że trudno sobie przypomnieć, kiedy Biała ostatnio tak zaszalała ze szczodrością względem swojej siostry.
-
“Tesseract. Źródło energii tak potężne, że mogłoby zasilić Ziemię na kilka milionów lat. Tak potężne,że dosłownie mogłoby unicestwić Układ gwiezdy i najbliżsża (czyli jaieś 150 lat świetlnych) okolicę.” - po czym lekko go popukała. Jak stary przyjaciel.
“Ej, tesserakciu, mam prośbę… PRzeciążysz te osłony?” - spytałą się słodko i milutko. -
Tak jak poprosiła Czarna Diament, tak zrobił Tesserakt. Gorzej, że nie sprecyzowała jak bardzo te osłony mają zostać przeciążone, więc dosłownie eksplodowały. Czarna ma szczęście, że jest Klejnotem, bo to by na pewno nieźle usmażyło większość organicznych. Z jej celi oraz kilku okolicznych został tylko wrzący, metaliczny krater, na którego środku jest ona, z Tesseraktem w dłoni. Trzeba się szybko wynosić, zanim Kang pogorszy sprawę.
-
Tak. Kaang z pewnością ma tutaj silnik czasoprzestrzenny. Wystarczy go tylko znaleźć, zaprogramować kurs do swoich współrzędnych czasoprzestrzennych i zaprogramować sekwencje autodestrukcji. Baran.
“Gdzie tu jest sterownia…” - po czym spojrzałą się za kablami i za nimi idzie. Ale najpierw pewnie wyślą tutaj jego żołnierzy i te roboty… Idiota. -
Energia w statku nie jest przekazywana za pomocą kabli. Właściwie, wydaje się, jakby w ogóle nie była przekazywana. A jednak, wszystko działa sprawnie.
-
-Bezprzeeodowa transmisja energii… Z jednej str9ny ciekawe… A z innej…- powiedziała lekko wkurz9na. Spróbowała wyczuć, z której str9ny jest większe zaburzenie czasoprzestrzenne.
-
Wygląda na to, że tutaj nie ma żadnych zaburzeń czasoprzestrzeni na statku. Tak jakby… Statek płynął w oceanie zaburzeń czasoprzestrzennych, samemu będąc w tym miejscu jedyną stabilną rzeczą.
-
-Dobrze… - powiedziałą do siebie, po czym zaczeła szukać jakiegoś portu, do którego mogłaby się podłączyć i ściągnąć plan okrętu.
-
“Moja pani, błagam, nie chce być nachalny, ale jeśli nie wydostaniemy się stąd tak szybko jak to możliwe, nawet Tesserakt może nam nie pomóc…” - wtrącił się coraz bardziej spanikowany Sorrow.
-
“Jesteśmy w nieznanym miejscu zaburzenia czasoprzestrzennego. Jeśli teraz byśmy uciekli, moglibyśmy trafić w prapoczątek czasów. Więc staram się naprowadzić to w jak najlepszy dla nas sposób. Trochę na ten temat wiem więcej, więc proszę, ciszej. Trzeba znaleźć silnik czasoprzestrzenny albo teleporter kwantowy. Dwie metody, działanie różne, efekt podobny.” po czym metodą losowania, jak była jej cela, poszła w prawo.
-
“Czy nie lepszym pomysłem byłoby spróbować wykorzystać Tesserakt, póki jest taka możliwość? Jeśli się nie mylę, mógłby mieć wystarczająco dużo mocy, by wydostać nas z morza czasoprzestrzennego, w którym płynie ten statek…”
Ledwo Czarna Diament wybrała się wgłąb korytarza, a ze ścian rozłożyły się działka obronne, rozpoczynając ostrzał kulami plazmowymi. -
“Jak powiedziałam…”- po czym spróbowała wykorzystac Tesseract, by usmażyć systemy obronne okrętu, a przynajmniej te wewnętrzne.
-
Systemy obronne wydają się być niemożliwe do uszkodzenia, tak jak transfer energii. Trudno to tak szybko pojąć, ale wydaje się, że statek jest po prostu całością. Czyli tak długo jak istnieje chociaż jeden mały fragment, istnieją wszystkie systemy i oprogramowanie. A na zniszczenie tak ogromnego obiektu i jeszcze wycofanie się z pustki czasoprzestrzennej może naprawdę nie wystarczyć energii, pomijając nawet pesymistyczne wywody Sorrowa.