Nizina Devon
- 
- Tak, też się cieszę. - uśmiechnął się po czym zatopił ten uśmiech w herbacie. 
- 
Evan siedział cicho przez ten czas, jednak w końcu zagadał do Patrycji o ziołach. 
 — Jakich ci potrzeba? Na apetyt? Na ból głowy? Czy może na męskie sprawy?
 Patrycja uśmiechnęła się, widząc jak Evan na moment się zakrztusił.
- 
Odwrócił wzrok, dalej popijając herbatkę. 
- 
— Chciałem jakąś melisę, czy rumianek. Albo coś na sen. 
 Patrycja powyciągała jakieś woreczki i związała je razem. LJ usłyszał odgłos, jakby ktoś przyjechał rowerem.
- 
- Chyba ktoś przyjechał. - skomentował i spojrzał się w kierunku drzwi. 
- 
Do sklepu wszedł wysoki facet o nieco bladej cerze. Zdjął z głowy kapelusz. Gdy obrócił się do LJa, warkocz jego ciemnych włosów na moment poderwał się w powietrze. Uśmiechnął i kiwnął głową. Odezwał się dopiero, gdy pocałował Patrycję na powitanie. 
 — Dzień dobry. Miło poznać.
- 
Wstał, bo tak nakazywała kultura, i podał gospodarzowi rękę. 
 - Wzajemnie. Nazywam się L. J. i jestem jednym z, jak to się mówi… Jokerów.
- 
— Jestem Mattias. LJ. Coś mi to mówi. Jak myślisz, znamy kogoś takiego? 
 Patrycja wzruszyła ramionami. Evan raczył się kolejnym herbatnikiem.
- 
- To skrót do Lawrence Junior. Mój ojciec też trafił do Krainy kilka lat temu. 
- 
— No taaak… ten twój ojciec. — Facet przewrócił oczami, po czym wstawił wodę. — Coś rzadko listy piszą. 
- 
- Nie wiem czy miałby jak je nadać… - spojrzał się do wnętrza filiżanki, po czym szybko przeszedł na mężczyznę - Znał pan mojego ojca? 
- 
— Lawrence to taki miły człowiek — rzuciła Patrycja, przestawiając woreczki na półkach. 
 Mattias wyjął kilka kopert z szuflady i zaczął przeglądać ich zawartość.
 — Znam, znam. O, nawet mam tu twoje zdjęcie.
- 
- Doprawdy? - zapytał dość zaskoczony - Jak się poznaliście? 
- 
Patrycja zachichotała. 
 — Jak się poznaliśmy? No cóż. Przeleciał mi córkę — rzucił Mattias z lekkim wyrzutem.
- 
- Och. - jęknął. Cofnął usta do buzi, nie mając pojęcia co powiedzieć. Odkaszlnął tylko i napił się herbaty. 
- 
— Nie, nie przejmuj się, przecież na dobre to im wyszło. — Mattias uśmiechnął się. — W końcu z tego co wiem to ją poznałeś, nie? 
- 
- Och. Czyli jest pan ojcem Kamy? - zapytał zaskoczony 
- 
— Tak. Nie omieszkała przyprowadzić twojego ojca i mi go przedstawić, gdy poczuła, że sprawy nabierają tempa. Mam nadzieję, że nie żałuje. 
 Pokręcił głową.
 — Ale co tam historia. Jakoś się tu jednak pojawiłeś. Tylko mi nie mów, że przez obraz.
- 
- Z tego co wiem to jest bardzo zadowolona. - odpowiedział - I tak, pojawiłem się tu przez obraz. Bardzo możliwe że przez ten sam. 
- 
— Chyba jesteście skazani na ten obraz. 
 — A myślałam, że Lawrence zamierza go sprzedać.
 

