Milan
-
Ruszył w jego kierunku, rozglądając się po miasteczku
-
Ludzie obserwowali go z zaintetesowaniem. Likho popijał sobie piwo i gapił się w wodę.
— Widzę, że szybko cię poskładali. -
- Wciąż trochę czuć przy ruszaniu, ale do wesela się zagoi. - oparł się o barierkę przy leszym
-
— Cieszę się. Potowarzyszyłbym ci, ale ci coś odpierdalali… Czułem się trochę niezręcznie.
-
- Zrozumiano. Wyszedłem tak szybko z tej kliniki z tego samego powodu.
-
— A właśnie, miałem ci dać te karty.
Wyjął trzy z kieszeni i mu je podał. -
- Trzy? - zapytał zdziwiony i przyjrzał im się.
-
— Nawet nie wiem, skąd mieli tę trzecią. Kompletnie nic mi ta postać nie mówi.
Trzecia, nie pasująca do towarzystwa karta przedstawiała rudego kocura, wygrzewającego się na słońcu. -
- No nic, ich strata nasz zysk. - schował karty do portfela - Jak sądzisz, znajdą się w mieście jeszcze jakieś karty?
-
— W sumie nie pytałem. Byłem zbyt wkurzony na tego kolesia.
Wzdrygnął się, jakby stało się coś, o czym nie wspomniał. -
Zastanowił się przez chwilę.
- Chcesz o tym pogadać, czy coś? -
Wziął większy łyk piwa.
— Ogólnie z tego co zrozumiałem, to oni są razem. Dwa popierdoleńce. No i tamten nożownik okazał się jakimś psychologiem czy kimś. Zaczął snuć teorie na mój i twój temat… -
- Zły psycholog to najgorszy rodzaj złoczyńcy. Zawsze mieszają ci w głowie jakimiś dziwnymi teoriami i gadaninami. - stwierdził. Wolał raczej nie poznawać tych “teorii”
-
— To dokąd teraz? Ja nie bardzo jestem w nastroju na decydowanie.
-
- Sprawdzimy czy w mieście jest jeszcze ktoś z kartami, a potem… - wyjął z płaszcza swoją mapę by potwierdzić cel swojej wędrówki - Do Colder.
-
— Okej. Chcesz?
Sięgnął w jego stronę z butelką. -
- Pewnie. - wziął butelkę i napił się z niej
-
Piwo było całkiem niezłe, jednak nie zostało go za dużo. Likho uśmiechnął się.
— To może zapytamy w barze? Przy okazji się napijemy… -
- Pewnie. Prowadź. - odpowiedział z uśmiechem
-
Likho szedł zdecydowanie raźniej, pewnie odzyskał większość sił. Do baru, dość o tej porze pustego, dotarli chwilę później. Barman spoglądał na nich z zaintrygowaniem.