Milan
- 
— To miasto ma niezłe problemy. Co jakiś czas tacy jak oni zrywają się z Riv i zaczynają tu grasować. 
- 
- Myślałem że jeśli ktoś stamtąd ucieka to raczej kieruje się w dół rzeki. Czy te największe miasta nie są właśnie nad morzem? 
- 
— Ucieczka do Sybil to gorsze niż samobójstwo. 
- 
- Cóż, jeśli tak stawiasz sprawę. - napił się piwa - Ale zmieniając temat, wiesz gdzie w okolicy znajdę kogoś kto ma Kartę? 
- 
— W sumie znam jedną osobę. Z nią też będziesz się bił? 
- 
- Tylko jeśli to ona zacznie. Jak tamci. - powtórzył. 
- 
— To prawda, że jesteś synem Lawrence’a? 
- 
Zaskoczyło go to pytanie. Napił się piwa. 
 - Tak, to prawda.
- 
— Coś kiedyś o nim słyszałem. Razem z Deusem schwytali jednego z takich wariatów. 
- 
Spróbował sobie przypomnieć taką sytuację z historii seriora. 
 - A faktycznie, ojciec kiedyś opowiadał że polowali na jakiegoś uciekiniera z Riv. Tylko że miał łatwiej niż ja, bo mieli przewagę liczebną i pistolety strzałkowe.
- 
— Nie pamiętam już szczegółów. Sporo się pozmieniało od tamtego czasu. On cię tu przysłał, czy trafiłeś tu przypadkiem? 
- 
- Przypadkiem, ale w ten sam sposób. Po co miałby mnie tu niby przysyłać? 
- 
//mówiłam, żebyś pisał szybciej i to na disco XDD — A bo ja wiem? Żebyś dorósł? Może dziewczynę znalazł? Twojemu ojcu chyba w tej konkretnej kwestii się poszczęściło. 
- 
- Ano się poszczęściło… - zatopił usta w piwie - To kto ma tę kartę? 
- 
Mężczyzna uśmiechnął się i wyciągnął kartę spod lady. 
 — Ja.
 Podał ją LJowi.
- 
- No to twoje zdrowie. - Uniósł z uśmiechem kufel jedną ręką i skierował go do ust, a drugą przyciągnął kartę do siebie. Mruknął, przerywając picie. 
 - Jeszcze dla kolegi poproszę.
- 
Barman podniósł wzrok na dość długo milczącego leszego i uśmiechnął się łagodnie. Dał mu kartę bez słowa, po czym dał mu dolewkę piwa. 
- 
- No. To tyle jeśli chodzi o Milan. - stwierdził, chowając kartę do portfela - Znaczy, mój plan zakłada powrót, kiedy będziemy się spławiali w dół rzeki, ale nie będziemy brali zleceń od żadnych podejrzanych typów. - dopił piwo - Od żadnych typów, dla pewności. 
- 
— Jestem jak najbardziej za. 
 Leszy dość szybko obalił kolejne piwo.
 — To w którą stronę w końcu, bo się pogubiłem?
- 
- Colder. Północny zachód. - wstał ze stołka. 
 

