Milan
-
Spróbował nim potrząsnąć by go obudzić.
-
Przebudził się nagle i popatrzył na LJa z niemałym zdumieniem.
— O ja pierdolę. -
- Rzucałeś się jak ryba na patelni. Niezły koszmar musiał ci się śnić.
-
Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Zaklął raz jeszcze.
— Był okropny. Dość szczegółowy, nigdy takiego nie miałem. -
- Chyba coś jest na rzeczy z tym całym nawiedzeniem… - skomentował cicho i usiadł na swoim łóżku
-
— A tobie coś się śniło?
-
- Dziwne rzeczy, nawet bardzo. Ale nic szczególnego przerażającego
-
— To co teraz robimy? Jest cholernie wcześnie.
-
- Ja się jeszcze zdrzemnę - i ponownie wskoczył w pierzynę w wiadomym celu
-
— Ja może spróbuję. Powodzenia.
LJ usnął, a gdy obudził się ponownie, był sam w pokoju. Był już poranek. -
Wstał, przeciągnął się i założył ubranie. Widząc że Likho już poszedł, on również opuścił pokój i wyszedł na hol
-
Na holu było cicho, wiał wiatr, skądś grała muzyka klasyczna.
-
Rozejrzał się za barem albo jadalnią. Gospoda raczej powinna zawierać jakieś miejsce w którym można było coś zjeść, prawda?
-
Wypatrzył w końcu takie miejsce. Było tam kilka osób i to najwyraźniej stamtąd dochodziła muzyka.
-
Wszedł do środka i rozejrzał się. Był to szwedzki stół, czy zwykła restauracja?
-
Zwykła.
-
W takim razie zajął wolny stolik i zaczekał na kelnerkę.
-
Wypatrzył Likho wpieprzającego omleta. Kelnerka przyszła i zapytała, na co LJ miał ochotę.
-
- Na to samo, co ten pan - wskazał na leszego - I kubek mocci. A jak nie macie, to wystarczy mocno posłodzona czarna kawa z mlekiem.
-
— Chyba się znajdzie. Zapytam.
Do restauracji z zewnątrz wszedł jakiś okularnik. Wyglądał na dość zdenerwowanego. Kelnerka wyszła i jakiś czas później wróciła z kawą.