Ervell
-
— Zrobisz z seksu dyscyplinę sportową, mówię ci.
LJ spostrzegł w końcu Vince’a, gdy ten tańczył z jakąś dziewczyną. -
- Bynajmniej nie jest to moim celem. - skomentował roześmiany po czym wskazał w kierunku Vince’a - Patrz, jednak sobie kogoś znalazł.
-
— Może to i dobrze? Ja bym zgłupiał, jakbym miał jeździć w tę i z powrotem wozem przez cały czas. Pewnie niedługo będzie się zwijał.
-
- Albo wynajmie sobie pokój na górze
-
Likho roześmiał się.
— O tym dopiero się przekonamy. Nie siedzę mu w głowie. A ty co ze sobą zrobisz? -
- Cóż, powoli robi się ciemno nie? Wynajmę pokój, prześpię się i nazajutrz pozbieram Karty od miejscowych.
-
— Też sobie wezmę pokój. Mam wrażenie, że będzie lać. Nocka w deszczu to nawet dla mnie nic przyjemnego.
-
- To co, idziemy spać czy cieszymy się lokalnym nocnym życiem?
-
— To zależy od ciebie. Jak sobie pójdziesz, to mi będzie nudno samemu.
-
- W takim razie nie będę cię porzucał. I tak mi się nie chce spać.
-
— Wolisz poodwalać jakiś szajs czy zostać tu i pograć w karty?
-
- Zależy co rozumiesz poprzez “poodwalać szajs”? - zapytał zaciekawiony
-
— Możemy obalić po jeszcze jednym piwie i wyciąć jakiś numer, jak za studenckich czasów.
-
- Pewnie, czemu nie! - powiedział i dał znak barmanowi że proszą o dolewkę
-
Szybko ją dostali.
— Czasem sobie myślę, jak ja się cieszę, że o moim starym tu nie słyszeli. Ile on kobiet miał…
Likho pokręcił głową i upił duży łyk. -
- Cóż, o moim słyszeli. - również wypił nie mały łyk
-
— Jednak twój jest człowiekiem i coś niecoś go jednak ogranicza.
-
- Faktycznie. Ojciec kryptyda pewnie może nawywijać o wiele więcej niż człowiek.
-
— To może teraz my coś nawywijajmy. Ja raczej wykręcam numery na poziomie odcinka Scooby Doo, ale chciałbym wiedzieć, czy ty coś kiedyś nabroiłeś na studiach.
-
- Nic czego bym pamiętał, albo ktoś mógłby mi udowodnić. - stwierdził wymijająco