Ervell
-
— Zdrowie. — Leszy przybił lekko kieliszek i zaczął pić.
-
No i on wypił, ma się rozumieć.
-
Trunek rzeczywiście był wyjątkowo mocny. Pomimo słodkawej nuty na początku, palił w gardle i zostawiał gorzki posmak na języku. Likho oblizał wargi i odstawił szklankę.
— Hm, tego smaku chyba nie da się pomylić. -
Wykrzywił twarz i pokręcił głową, po czym użył piwa jako popity.
- Oj nie, nie da się. -
Likho zrobił podobnie.
— Chyba nie chcę wiedzieć, z czego to robią. -
-Z czego by to nie było, kopie jak cholera.
-
— A chcesz dolewkę czy ci starczy?
-
- Sam dopiero mówiłeś że mamy się upodlić.
-
//rzuć łatwy na morfologię, jak spierdolisz to wystarczą ci dwie szklanki
-
//Ależ to byłby wstyd
-
LJ całkiem szybko poczuł się rozluźniony i przeszczesliwy. Miał jednak wrażenie, że po kolejnej szklance definitywnie urwie mu się film. Likho pozwolił sobie na jeszcze jedną szklankę.
— No, to na pohybel. -
- Ech, może głupim pomysłem było pić na pusty żołądek… - stwierdził po czym nadwyraz ostrożnie chwycił drugą szklankę - Na pohybel! - zakrzyknął, przybił toast z kompanem i wypił wszystko na raz.
-
//a punkcik w co?
Kiedy obudził się rano, napierdalało go całe ciało. Nie był przekonany gdzie jest. W głowie miał pustkę, przypominał sobie z grubsza moment, gdy po kolejnym toaście odkładał szklankę na stół. Czuł zapach świeżych grzybów.
-
Z wielkim trudem podsadził się na ramionach, walcząc z przeraźliwym kacem. Rozejrzał się dookoła.
//W morfologię, bo coś często jej używam
-
Leżał w mchu. Nie miał na sobie spodni, a na rękach miał fioletowe plamy. Spostrzegł Likho nie tak daleko od niego. Leżał sobie na brzegu rzeki z głową w wodzie.
-
Wstał na tyle ile pozwalały mu zbolałe mięśnie i ruszył czym prędzej ocalić kompana
-
Likho najwyraźniej niewiele sobie z tego zrobił. Gdy LJ go wyciągnął, ten popatrzył się na niego zmęczonymi oczyma i walnął się na mech.
— Jeszcze pięć minut, mamo. -
- Topiłeś się kretynie. - spróbował mu to uświadomić i położył się obok niego
-
— Jestem jak ryba. Zdrów i równie tłuściutki. A co u ciebie?
-
- Zajebiście… - rzucił raczej sarkastycznie, walcząc z kacem i usiłując sobie przypomnieć wydarzenie z zeszłej nocy