Ervell
-
Zaśmiała się.
— Wydaje mi się, że z taką łepetyną jak Twoja to większość twoich pomysłów musi prowadzić do fascynujących wniosków.
No tak, jego pomysł. Czy LJ wierzył sam sobie w tej sprawie? -
L.J. nie wiedział już w co ma wierzyć. Leżał tak po prostu ciesząc się ponętnym ciałem elfki i myślał o życiu
-
Caer gładziła też jego ciało i patrzyła na niego z uśmiechem. Likho za to sięgnął po koc, przykrył się, z bralu poduszki oparł się głową o ramię LJa i zdrzemnął się jeszcze.
-
W takim wypadku nie pozostało mu nic innego, jak czekać aż któreś z nich postanowi go uwolnić, by mógł kontynuować swoją przygodę.
-
— Chyba będziesz musiał go obudzić.
Caer podniosła się i pocałowała go w policzek.
— Chcesz kawy? — rzuciła, przeciągając się. -
- Pewnie. - stwierdził, obserwując jak się przeciąga. Zaczął przesuwać się powoli w bok kanapy, trzymając głowę leszego tak, by go nie obudzić.
-
Caer była u siebie, nie przejmowała się więc tym, żeby się ubrać. Udało mu się pozbyć leszego z ramienia.
-
Skoro był już wolny, postanowił się ubrać. Miał nadzieje przede wszystkim odnaleźć swoje spodnie.
-
Odnalazł je bez problemu. Czyściutkie i ładnie złożone, żeby się nie pogniotły.
-
Włożył je, a potem zajrzał do swojego portfela. Ciekawiło go czy nie zgubił żadnej karty, lub czy żadnej przez przypadek nie zyskał.
-
Wyglądało na to, że wyszedł na zero. Nic się nie zmieniło. Tymczasem zobaczył, że Likho wstał i powlókł się do łazienki.
-
Usiadł więc przy stole, czekając na kawę. Od czasu do czasu zerkając na Caer.
-
— Co tam u Kamy? Widujecie się w ogóle?
-
- Od czasu do czasu wpadam do nich. Dobrze się ze sobą bawią, wydają się zadowoleni.
-
Podała mu kubek z kawą.
— Cieszy mnie to. Ostatnio dużo moich znajomych się wynosi z Krainy, a tam to ciężko z nimi utrzymać kontakt. Twój ojciec to naprawdę sympatyczny człowiek, ale trochę jednak się o nich martwiłam. -
- Niepotrzebnie. Świetnie sobie radzą i spędzają ze sobą prawie cały wolny czas. - powiedział i napił się kawy.
-
Pokiwała głową.
— Podobno dorobiłeś się młodszego rodzeństwa. -
- To też prawda. Ale dużo ci o nim nie powiem, bo jakimś wielkim fanem dzieci nie jestem.
-
— Ja też nie. Wolę pozostać przy tym, co do nich doprowadza.
Likho przyszedł i wziął kubek z kawą. Siedział cicho w lekkim rozkojarzeniu.
— Jak nawiała z Królestwa z Kass to trochę u mnie pomieszkiwały. -
- Pewnie świetnie się razem bawiłyście we trójkę.