Elfi Las
-
- Wciąż, dziwnie zwykły widok.
-
— Jeśli pies na którym byłbyś w stanie jechać to dla ciebie mało, to nie wiem czego chcesz. Kikimory? Biesa? A może stadka utopców?
-
Zastanowił się przez chwilę. - No tak, w sumie tak. To by mi bardziej pasowało.
-
— To ci wypożyczę w Farii Wiedźmina. — Likho roześmiał się. — Zdarzają się tu magiczne istoty, ale wychodzą na ścieżkę o nieco późniejszych godzinach. Wiele z nich to stworzenia lunarne.
-
- Ja jednak daruje sobie chodzenie po lesie w nocy. - powiedział z lekkim chichotem.
-
— Słuszny wybór. Jeszcze byś znowu wpakował się w bagna.
-
- Raz mi się zdarzyło - pokręcił głową
-
— Załóżmy, że ci wierzę. Dokąd pójdziesz jak wyjdziesz z Lasu?
-
- Po tym jak już zgrane karty z okolicy? Chyba dalej na północ.
-
— No tak. W Milanie jest całkiem ładnie o tej porze roku.
-
- Mam nadzieję. Z resztą, i tak pewnie zwiedzę każdy kawałek krainy, prędzej czy później.
-
— Ja jeszcze wszędzie nie byłem. Dotarłem tu i jakoś mi się nie chciało. A jak jakieś dzieci zaczęły mi zostawiać ofiary to w ogóle zrobiło się fajnie.
-
Spojrzał się na leszego
- Jakie ofiary? -
— Zabawki i jedzenie.
-
- Miło z ich strony. - skomentował, próbując odgonić myśl o sześciolatkach składających krwawą ofiarę ze swojego najmniej lubianego kolegi.
-
— Raz niechcący jednego nastrzaszyłem, gdy chciał złożyć gołębia.
-
- Co by się zdarzyło jakby ktoś ci złożył taką krwawą ofiarę? Wchłonął byś jej duszę czy coś?
-
— Nie wiem, nigdy mi się nie zdarzyło.
-
Pomyślał nad tym jeszcze chwilę, ale już nic od siebie nie dodał.
-
Usłyszał muzykę dochodzącą z daleka.