Elfi Las
-
- Mam nadzieję. Z resztą, i tak pewnie zwiedzę każdy kawałek krainy, prędzej czy później.
-
— Ja jeszcze wszędzie nie byłem. Dotarłem tu i jakoś mi się nie chciało. A jak jakieś dzieci zaczęły mi zostawiać ofiary to w ogóle zrobiło się fajnie.
-
Spojrzał się na leszego
- Jakie ofiary? -
— Zabawki i jedzenie.
-
- Miło z ich strony. - skomentował, próbując odgonić myśl o sześciolatkach składających krwawą ofiarę ze swojego najmniej lubianego kolegi.
-
— Raz niechcący jednego nastrzaszyłem, gdy chciał złożyć gołębia.
-
- Co by się zdarzyło jakby ktoś ci złożył taką krwawą ofiarę? Wchłonął byś jej duszę czy coś?
-
— Nie wiem, nigdy mi się nie zdarzyło.
-
Pomyślał nad tym jeszcze chwilę, ale już nic od siebie nie dodał.
-
Usłyszał muzykę dochodzącą z daleka.
-
- Słyszysz? - zapytał leszego i postarał odwrócić się w stronę muzyki.
-
— Dzieciaki pewno coś grają. Co, boisz się?
-
- Nie, tylko mogło mi na przykład zacząć odbijać czy coś i wole to zweryfikować - zażartował
-
— W sumie? Może ci już odpierdala?
-
- Tak, tak na prawdę jestem w śpiączce i to wszystko mi się sni. - pokręcił głową - Nie wiem jakim smutnym trzeba być człowiekiem, by takie denne teorie wymyślac.
-
— Sam zacząłeś.
-
- Tak tylko rzuciłem.
-
— Coś dużo tego rzucania ciekawymi rzeczami. Jesteś jak karabin.
-
Wzruszył ramionami - Ty to powiedziałeś.
-
— Ty się lepiej pilnuj po pijanemu, bo jak zaczniesz się do mnie podwalać…
Ruszył nieco szybciej i zaczął się śmiać, przez co LJ nie zrozumiał końcówki zdania.