Donia
- 
Wróżbita roześmiał się. 
 — No tak, tak. Wiem, że Annabelle i Blackwood wylecieli z talii. Właściwie z nimi to dziwna historia. Deus się wyniósł.
- 
- Blackwood… On był z Rivu, prawda? Tego psychiatryka? 
- 
— Tak, dokładnie. W Riv się ładnie pozmieniało. Co jakiś czas Patrycja ma dyżur i pomaga. 
- 
- Będę musiał i tam zajść, prędzej czy później. No nic, dzięki za wróżbę i informacje. Chciałbym cię jeszcze poprosić o twoją kartę. 
- 
Wróżbita potasował talię i wyciągnął pierwszą kartę z wierzchu. 
 — Czy to twoja karta?
- 
Chwycił kartę i spojrzał na nią z uśmiechem. 
 - Niezła sztuczka.
- 
— Niech ci droga błogosławi. 
- 
- I tobie również. - odpowiedział uśmiechem i wyszedł z namiotu. Rozejrzał się po miasteczku namiotowym. 
- 
Powoli wstawał dzień. Wizyta u wróżbity nieco zajęła. Przy zagrodach pracowało więcej ludzi, LJ wypatrzył Daggera trenującego rzucanie nożami. 
- 
Ten post został usunięty!
- 
Ten post został usunięty!
- 
Przystanął by trochę pomyśleć. Zdobył aż cztery karty w dość ekspresowym tempie, chyba może sobie zrobić chwilę przerwy. Przeszedł się po terenie cyrku, wyglądając jakiś ciekawych rozrywek. Jakby wszystko było zamknięte, to co najwyżej wróci tu później 
- 
Zawsze mógł spróbować pójść na strzelnicę. Albo na jakieś śniadanie. 
- 
Śniadanie to nie głupi pomysł. Rozejrzał się za straganem z jedzeniem. 
- 
Znalazł kilka takowych, a w pobliżu także restaurację. Na co miał ochotę? 
- 
Poszukał stoiska z hot-dogami. 
- 
Znalazł takowe. Akurat nikogo tam nie było. No, nikogo poza sprzedawcą. 
 — Woli Pan parówkę czy kabanosa?
- 
- Parówkę. W z dodatków to musztardę ostrą i trochę prażonej cebulki. 
- 
Dostał krótko po tym właściwego hot-doga. 
 — Smacznego.
- 
- Dzięki. - stwierdził i oddalił się, jedząc. Postanowił wrócić do właściwego miasta, do cyrku wróci później, gdy już wszyscy się obudzą 
 

