Donia
-
— Roscoe pamiętał, że mam dobry wzrok. A ty się zarumieniłeś jak dorodna brzoskwinka. — Przesunęła palcami po jego policzku.
-
- Tak, cóż, czasem mi się zdarza. - pod wpływem jej dotyku zarumienił się jeszcze bardziej.
-
— Nawet nie wiedziałam, że mężczyźni tak potrafią. Całkiem ci pasuje.
Zabrała rękę i wróciła wzrokiem na scenę. -
- Dzięki. - odpowiedział i również zaczął patrzeć na scenę.
-
Tym razem wytoczono wielką tarczę, przy której stała smukła elfka w barwnej sukni. Na scenę wyszedł Dagger i się ukłonił. Następnie wyciągnął nóż i zamachnął się nim.
-
Teraz przynajmniej wie skąd wzięło się jego imię. Z zaciekawieniem obserwował wyczyn mężczyzny.
-
Nóż wysunął się z dłoni Daggera i poleciał, uderzając czysto blisko ramienia dziewczyny. Ta uśmiechnęła się bezczelnie. Dagger rzucił raz jeszcze, tym razem trafiając kilka centymetrów od jej policzka.
-
Mimowolnie podnosiło mu się tętno, ilekroć nóż ledwie przemykał obok ciała elfki.
-
Za trzecim razem nóż rozciął materiał sukni, ale znów nie zranił dziewczyny. Kiara chyba też się zdenerwowała, bo sięgnęła po rękę LJa. Dagger rzucił jeszcze dwa razy, tym razem trafił w okolice rąk. Dziewczyna wyszła z tego bez szwanku. Obydwoje się ukłonili.
-
Oczywiście, gdy tylko pokaz się zakończył L. J. zaczął klaskać, chwaląc popis Daggera i jego asystentki.
-
— To było całkiem, całkiem.
Dagger i jego asystentka zawinęli się, a potem zaczęły się występy zwierzątek.
— Pójdziesz ze mną coś zjeść po wszystkim, czy może ci się spieszy? -
- Gdyby mi się śpieszyło nie poszedł bym do cyrku w pierwszej kolejności. - odpowiedział żartobliwe - Tak, z chęcią z tobą pójdę.
-
Kiki miała całkiem niezły występ, pojawiły się w pewnym momencie nawet latające pingwiny. Ostatecznie elfka, która wcześniej była na celowniku Daggera wjechała na Kiki, a gdy wyjechała, wszystkie zwierzęta podreptały za nią w rytm oklasków gawiedzi.
— To chyba coś nowego. -
- Ciężko stwierdzić. Mi się w każdym razie podobało. -
-
— To masz na coś konkretnego ochotę?
-
- Ach, czyli to już było ostatnie przedstawienie? - zastanowił się przez chwilę - Nie, raczej nie. Choć może spróbowałbym lokalnej kuchni.
-
— A, to znam tu jedną dobrą elfią knajpkę. Na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Kiara podniosła się z miejsca i pomalutku ruszyła do wyjścia. -
Ruszył za nią, wiedząc że łatwiej jej będzie znaleźć odpowiedni bar.
-
Po niedługim czasie opuścili cyrk i dotarli do knajpki. Ruch był dosyć spory, ale Kiara wywalczyła sobie i LJowi stolik. Podała mu menu.
— To okrutne, że na widok tylu zwierząt zgłodniałam? -
- Raczej nie. No chyba że uznajesz się za wegankę, wtedy możesz mieć problem. - zażartował i zaczął czytać menu