Donia
- 
Pociągnęła go za dłoń do siebie. 
 — Jak się jeszcze będziesz tak rumienił, to czemu nie, LJ.
- 
Zbliżył swoją twarz blisko jej twarzy i uśmiechnął się szarmancko. 
 - A może znasz jakiś sposób bym zarumienił się jeszcze bardziej? ~
- 
— Tak teraz zaraz? Pewnie. Mogę ci usiąść na kolanach i cię troszkę pomęczyć. Tylko czy chcesz być sensacją dnia dla reszty zebranych? 
- 
- Faktycznie, może nie będę budował sobie reputacji. - oparł się na krześle i napił się wina. 
- 
Kiara zrobiła podobnie. 
 — A jaką reputację wolałbyś mieć? — zapytała, biorąc do ręki kolejną truskawkę.
- 
- Jak najlepszą oczywiście. 
- 
— Grzeczny chłopiec z ciebie. — Opróżniła kieliszek. — Dokąd wybierasz się dalej? 
- 
- Do lasu elfów, dziś rano odebrałem glejt. 
- 
— To miłej podróży. Las jest całkiem ładny o tej porze roku. 
- 
- Dzięki, ale wyruszam dopiero jutro. Do tego czasu jestem cały twój… 
- 
— Ciekawe. Jeszcze niedawno mówiłeś, że wcale ci się tak nie spieszy. 
- 
- I dlatego nie odjechałem zaraz po otrzymaniu pozwolenia. 
- 
— Ale ja już nie mówię o podróży… 
- 
- Och… - napił się wina - Cóż, podtrzymuje to stwierdzenie. Nie jestem takim co się śpieszy. 
- 
— To dobrze. A tak zmieniając temat… Jest może coś, co ci się marzy? 
- 
- Na chwilę obecną? - zakręcił w zastanowieniu winem w kieliszku - Nie, jestem dość zadowolony z życia. Ot, może chciałbym pewnego dnia otworzyć swoją własną galerię sztuki, tylko taką ogromną, awangardową i o światowej sławie. A ty jakie masz marzenia? 
- 
Kiara dolała sobie wina i westchnęła. 
 — Sama już nie wiem. Żyję w takim zastoju, odkąd znalazłam tu pracę. Jak nie muszę nic robić, przestaje mi się chcieć.
- 
- Tak, to musi być ciężkie, pracować w zawodzie który cię nie interesuje i na dodatek nic za to nie dostawać. 
- 
— Znaczy… mi tam jest przyjemnie. Lepsze to niż trwać w bezczynności. Odkąd wszystko mi się spartoliło… no, jakoś ta robota sprawia, że nie zdurniałam. 
- 
- Co konkretnie się stało? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. 
 

