Donia
- 
— To dobrze. A tak zmieniając temat… Jest może coś, co ci się marzy? 
- 
- Na chwilę obecną? - zakręcił w zastanowieniu winem w kieliszku - Nie, jestem dość zadowolony z życia. Ot, może chciałbym pewnego dnia otworzyć swoją własną galerię sztuki, tylko taką ogromną, awangardową i o światowej sławie. A ty jakie masz marzenia? 
- 
Kiara dolała sobie wina i westchnęła. 
 — Sama już nie wiem. Żyję w takim zastoju, odkąd znalazłam tu pracę. Jak nie muszę nic robić, przestaje mi się chcieć.
- 
- Tak, to musi być ciężkie, pracować w zawodzie który cię nie interesuje i na dodatek nic za to nie dostawać. 
- 
— Znaczy… mi tam jest przyjemnie. Lepsze to niż trwać w bezczynności. Odkąd wszystko mi się spartoliło… no, jakoś ta robota sprawia, że nie zdurniałam. 
- 
- Co konkretnie się stało? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. 
- 
— Na szczęście nic traumatycznego. Po prostu mnie skubańce okradły. 
- 
- Okradli? Z czego? - wydało mu się to podwójnie dziwne, wszak po co kraść w świecie gdzie wszystko jest za darmo? 
- 
— A co może być cenne dla kogokolwiek w tym wygwizdowiu? Karty, oczywiście. 
- 
- Och, nie wiedziałem że też jesteś Jockerem! - 
- 
— Byłam, Jokera też mi gwizdnęli. 
- 
- Łał, to trochę okrutne. Po co komu w ogóle cudzy Joker? 
- 
— Jeśli nigdy Jokerem nie byłeś, to musisz mieć cudzy, żeby zebrać Talię. Znaczy podobno da się zdobycie własnego, ale komuś się najwyraźniej spieszyło. 
- 
- W takim razie szczerze współczuje. Tęsknisz za tamtym światem? 
- 
— Trochę tak. Niby Kizuka mówiła, że mogę zacząć zbierać od nowa, ale wtedy to nawet jej kartę miałam. Nie chciało mi się. 
- 
- Czyli jednak Kraina tobą obrosła, skoro nie zdecydowałaś się na rozpoczęcie od nowa. - napił się wina 
- 
— Z natury jestem leniwa. Taki studencki urok. 
- 
- O przepraszam, ja byłem bardzo pilnym i pracowitym studentem. - zaśmiał się i jeszcze raz się napił. 
- 
— No to się uzupełniamy. Dwie strony tej samej monety. 
 Też się napiła.
 — Wydaje mi się, że coś jest w tych słowach “do trzech razy sztuka”.
- 
- Czemu tak sądzisz? 
 

