Donia
- 
— Na szczęście nic traumatycznego. Po prostu mnie skubańce okradły. 
- 
- Okradli? Z czego? - wydało mu się to podwójnie dziwne, wszak po co kraść w świecie gdzie wszystko jest za darmo? 
- 
— A co może być cenne dla kogokolwiek w tym wygwizdowiu? Karty, oczywiście. 
- 
- Och, nie wiedziałem że też jesteś Jockerem! - 
- 
— Byłam, Jokera też mi gwizdnęli. 
- 
- Łał, to trochę okrutne. Po co komu w ogóle cudzy Joker? 
- 
— Jeśli nigdy Jokerem nie byłeś, to musisz mieć cudzy, żeby zebrać Talię. Znaczy podobno da się zdobycie własnego, ale komuś się najwyraźniej spieszyło. 
- 
- W takim razie szczerze współczuje. Tęsknisz za tamtym światem? 
- 
— Trochę tak. Niby Kizuka mówiła, że mogę zacząć zbierać od nowa, ale wtedy to nawet jej kartę miałam. Nie chciało mi się. 
- 
- Czyli jednak Kraina tobą obrosła, skoro nie zdecydowałaś się na rozpoczęcie od nowa. - napił się wina 
- 
— Z natury jestem leniwa. Taki studencki urok. 
- 
- O przepraszam, ja byłem bardzo pilnym i pracowitym studentem. - zaśmiał się i jeszcze raz się napił. 
- 
— No to się uzupełniamy. Dwie strony tej samej monety. 
 Też się napiła.
 — Wydaje mi się, że coś jest w tych słowach “do trzech razy sztuka”.
- 
- Czemu tak sądzisz? 
- 
— No bo Brianowi swatanie za trzecim razem wyszło. Jesteś całkiem niezły. 
- 
- Czyli już dwa razy zawiódł? Kiepskie ma statystyki… - napił się z kieliszka i zjadł truskawkę 
- 
— Może to lepiej? Bałabym się go, jakby mu się udawało za każdym razem. 
- 
- Ale wtedy z pewnością byłby dobrym swatem. A i jego opinia jako wróżbity by wzrosła! 
- 
— A tam. Takie moce to miewa Kizuka, i to nie zawsze. Jakoś na tych złodziejach się nie poznała. 
- 
- Może nie patrzyła uważnie? - zamoczył usta w winie po czym uzupełnił kieliszki obydwojgu 
 

