Donia
- 
Pachniała winem i czymś, czego jednak nie potrafił od razu skojarzyć, ale przyjemnie mu się kojarzyło. Urwała niedługo po tym pocałunek i westchnęła. 
 — To co, bierzemy wino na wynos i idziemy gdzieś indziej?
- 
- Z przyjemnością. Starczy nam ta butelka, czy bierzemy następną? 
- 
— Ty się znasz na winie, to decyduj. 
- 
- Hmm… - obrócił resztki jakie zostały w butelce. - Raczej nie. Kelner! - zakrzyknął, ale nie jakoś głośno, w kierunku kelnerki - poprosimy jeszcze jedną butelkę. Może być to samo. 
- 
W sumie słusznie, bo nie była daleko. Butelkę przyniosła bez słowa, zabrała kieliszki i życzyła miłego wieczoru. 
- 
Pozdrowił ją skinieniem głowy, wstał od stołu z butelką wina i podał rękę dziewczynie. 
- 
Kiara w tym czasie z gwinta skończyła poprzednią. Ruszyli do wyjścia. 
 — To dokąd masz ochotę się wybrać?
- 
- To twoja okolica, pokaż mi coś ciekawego. 
- 
Pociągnęła go do czegoś w stylu kompleksu sklepowego. Trochę pochodzili po schodach, ale po niedługim czasie dotarli na dach. Rozciągał się z niego widok na jezioro, odbijające księżyc i ostatnie ślady po zachodzie słońca pozostałe na niebie. Kiara z jakiegoś schowka wyciągnęła koc. 
- 
Pomógł jej go rozłożyć po czym usiadł i spojrzał się w kierunku jeziora - Piękny widok… 
- 
— Nie powiem, chyba mój ulubiony. I to o każdej porze dnia i nocy. 
- 
- Doprawdy, wszystko może być dziełem sztuki… - wpatrzony w krajobraz, objął dziewczynę 
- 
Oparła głowę o jego ramię. 
 — Coś ci się płyta zacięła troszkę, brzoskwinku.
- 
- Po prostu podoba mi się to co widzę. - powiedział, po czym z udawaną dyskrecją spojrzał się na dziewczynę 
- 
Pocałowała go raz jeszcze. 
 — Przypomniałeś mi dyskusję z moim dawnym znajomym, na temat obrazu, którego żadne z nas nie chciałoby namalować.
- 
- Czemu? Wstydziliście się swoich zdolności malarskich? 
- 
— Nie, skądże. — Położyła mu rękę na udzie. — Po prostu są widoki, które widzisz, ale nie chcesz się nimi dzielić z nikim innym. 
- 
- Ach, taki obraz… - położył swoją dłoń na jej dłoni - Jestem pewien że i tak nikt nie byłby w stanie oddać piękna tych widoków ~ 
- 
— Nie kuś, LJ, nie kuś — wymruczała. — Tak w ogóle chyba zapomnieliśmy czegoś do otwarcia butelki. 
- 
- Będę. - powiedział z zalotnym uśmiechem - A co do wina, to cóż, nie jest to bardzo eleganckie ale… - zdjął on swój but, włożył w niego butelkę i uderzył kilka razy w ziemie, dopóki korek nie wyszedł, a wtedy wyciągnął go dalej dłońmi. 
 

