Colder
-
A w swym śnie LJ znalazł się w basenie pełnym piłeczek. Chyba to były piłeczki.
//rzuć 2d6
-
//Na coś konkretnego?
-
W zasadzie chyba nie były to tylko piłeczki. Poczuł, że w kilku miejscach coś go nieźle pokłuło.
-
Jęknął z bólu i poszukał ręką tego co go tak pokłuło.
-
Z basenu wyciągnął kilka jeży. Popatrzyły na niego z zaciekawieniem.
-
Odłożył je w jakimś bezpiecznym miejscu i spróbował wstać i znaleźć wyjście z tego basenu.
-
Udało mu się wygramolić. Zaczął za to słyszeć dziwne szepty. Brzmiały jak… łacina?
-
Łacina to bardzo niebezpieczny język, ale i tak postanowił zbadać skąd one dochodzą.
-
Podszedł bliżej i spostrzegł Furby’ego swoich rozmiarów, który burczał coś po łacinie.
-
Położył ręce na biodrach i zastanowił się chwilę.
- Zdradź mi swoje sekrety! - zakrzyknął donośnie -
Zamrugał oczami, otworzył na nowo paszczę, a z niej zaczął buchać dym.
-
Spróbował odczytać wiadomość z sygnałów dymnych.
-
Dym ułożył się w kształt czaszki i LJ poczuł, że uginają się pod nim kolana.
-
Uznał to za raczej zły znak i zaczął się powoli wycofywać.
-
//no to rzut na reakcję
-
//No to reaguje
-
//właściwie to nie rzuciłeś
-
//:<
-
//oho, wiedziałam, że coś zapomniałam
LJ obudził się nagle. Dymiący Furby pozostał w jego pamięci. Likho dość donośnie chrapał.
-
Rozmasował twarz, wciąż mając w myślach ten dziwny widok. Ale no nic. Wstał, poszedł do łazienki się nieco ogarnąć, po czym ubrał się i zszedł do hotelowej restauracji.