Odludzie (ZIEMIA, NOWY MEKSYK)
-
Pospolite, niezbyt znaczące odludzie znajdujące się na terenie stanu Nowy Meksyk. Nie ma tutaj zbyt wiele atrakcji. Kościół Katolicki, trochę domostw, pola uprawne… Mieszka się tu raczej z urodzenia, aniżeli własnej woli.
-
Rohan von Lyons/Xezus
Rohan zbudził się w swoim domostwie. Choć, “zbudził się”, to trochę złe określenie. Bardziej by pasowało “otrząsnął się”. Powieszony nogą za sufit na miejscu, wisząc tuż nad czymś przypominającym improwizowane, słynne “łóżko z gwoździ”, na którym kładą się i siadają sztukmistrzowie. Do jego nozdrzy od razu dobiegł zapach stęchlizny i zgnilizny dobiegający najwyraźniej z okolic łóżka. -
Rohan
-Jesteś świadomy, że jeżeli ja umrę to Ty również? Tak samo z pobytem w więzieniu…
Spróbował rozkołysać się wystarczająco mocno by wylądować w miarę bezpiecznie -
Xezus mu rzecz jasna nie odpowiedział, gdyż nie miał jak. Choć gdyby mógł, najprawdopodobniej powiedział by coś, od czego można stracić wiarę w ludzkość.
Hak, do którego była zaczepiona lina na której wisiał Rohan już po chwilę oderwał się z sufitu, na całe szczęście pozwalając mu na szczęśliwe lądowanie. Gorzej, że bliżej tego łóżka, od którego roznosi się niemiłosierny, stęchły smród. -
-Czasem się nawet zastanawiam, czy jestem dwoma osobami czy jedną osobą z problemami dwóch.
Powiedział i skierował się ku stęchliznie by sprawdzić co tym razem zawitało do jego samotni. Jeżeli kolejny raz martwe ciało to znów będzie musiał je pociąć i rozpuścić w jakimś żrącym materiale, później jeszcze posprzątać to łóżko z gwoździ i wyjść po jakieś jedzenie do sklepu. -
Jest to nawet gorsze niż zwyczajne ciało. Xezuz najwidoczniej miał naprawdę specyficzny humorek. Aż można się złapać za głowę myśląc o tym, skąd on to wszystko bierze. Z łóżka Rohana została zrobiona “stęchła piętrowa kanapka”. Pomiędzy materacem, a prześcieradłem, a także między prześcieradłem i kołdrą niczym dżem truskawkowy zostały rozsmarowane zwłoki. Dosłownie rozsmarowane. Jakby ktoś wziął trupa, przejechał go kilka razy walcem drogowym, a następnie użył jak marmolady do łóżka stanowiącego substytut chleba.
-
Chciało mu się wymiotować na widok tego czegoś. Łóżko do porąbania i spalenia… Zacznie się za to zabierać zanim ktoś to jeszcze poczuje. Przejść do szopy, wziąć piłę i pociąć łóżko. Taki był jego plan, który od razu zrealizował. Przy okazji sam się rozglądnął po swoim ciele by sprawdzić czy on sam nie doznał jakiś obrażeń
-
Na całe szczęście na jego ciele nie było żadnych obrażeń. Jedyne obrażenia jakie otrzymał to takie psychiczne, gdyż trudno mu będzie zapomnieć smród i wygląd stęchłego “masła”.
Już po chwili się przekonał, że Xezus przewidział, co Rohan spróbuje zrobić z jego “dziełem”.
Pierwszym problemem stało się to, że piła jest, owszem, lecz z rękojeścią przewierconą gwoździami z jednej strony i ostrzem podtopionym, by nie nadawało się do żadnego użytku. -
Gdzieś powinna być jeszcze siekiera lub ewentualnie druga piła. Zawsze może od razu wynieść to łóżko i spalić, więc chętnie by złapał w swoje ręce jakąś zapalniczkę i benzynę. Jeżeli nawet to zniszczył to znów będzie musiał coś kombinować z kwasem, będzie musiał także uciąć sobie pogawędkę w lustrze z swoim lokatorem
-
Na całe szczęście nie pomyślał o tym, żeby pozbyć się również benzyny i zapalniczki. Jakby nie chciał uniemożliwić mu rozwiązanie problemu, a raczej go rozdrażnić. Bez solidnej pogadanki w lustrze się nie obejdzie, ponieważ jeśli tak dalej będzie, to sam Bóg nie będzie wiedzieć co zrobi Xezus, gdy ponownie zyska kontrolę nad Rohanem.
-
Wziął długi szeroki wydech i wdech i postawił karnister i zapalniczkę przed drzwiami do domu. Najpierw załatwi obiektywnie coś łatwiejszego czyli zwykłą rozmowę z swoją schizofrenią. Później dopiero spali tamto łóżko i może na pocieszenie podgrzeje sobie na ogniu obiad… Rohan stanął przed lustrem i chrząknął jakby chciał uświadomić o swojej osobie i jej obecności.
-
Wszystko poszło zgodnie z planem. Ledwo co Rohan dał znać o swojej obecności, a jego odbicie filistersko się uśmiechnęła w jego kierunku, by po tym puścić oczko i włożyć obie ręce do kieszeni.
-
-Czy możesz mi powiedzieć - Po co zrobiłeś z jakiegoś człowieka masło do kanapki z mojego łóżka? I czy jesteś świadom, że jak zaaresztują mnie to i ty także skończysz w więzieniu? Jesteśmy tą samą osobą tylko, że ty jesteś moją schizofrenią.
-
-A może to TY jesteś moją schizofrenią? Skąd wiesz, że to nie ja byłem na początku, ale ty byłeś moją schizofrenią, a dopiero nasza ukochana substancja uwolniła prawdziwego mnie? - odparł mu wręcz natychmiastowo, pomijając kwestię masła wnętrznościowego.
-
-Proste, ze względu na fakt, że wcześniej nie myślałem nawet nad tym by używać na sobie tych substancji, wieszać siebie nad łóżkiem z gwoździami… No mógłbym tak wymieniać, ale rozumiesz chyba, że dopóty ty się nie pojawiłeś nic mi się takiego nie przytrafiało
-
-To nie jest żaden dowód. Równie dobrze mogłeś mieć kontrolę nad MOIM ciałem, dopóki nie dałeś mi prawa głosu poprzez zażycie tej substancji. Równie dobrze mogę powiedzieć, że zanim ty się pojawiłeś, nie miałem ochotę na spokojne życie w jakiejś dziurze jak ostatnia oferma życiowa.
-
-Wolę być ofermą życiową niżeli zdechnąć w wieku trzydziestu lat przez przedawkowanie. Myślę, że nawet jeśli było to w teorii twoje ciało w co wątpię bo miałem nad nim kontrolę od narodzin to myślę, że to dobrze, że nie dałem kontroli takiemu szaleńcowi.
-
-Pfff, szaleńcowi, mówi to ćpun. Robię to dlatego, że przed tym jak wreszcie odzyskałem to co mi się należy, nie mogłem robić nic. Dlatego teraz korzystam z życia, aż miło. Niekoniecznie tobie miło, ale mnie na pewno.
-
-Cóż, nie wiem czy przerobienie gościa na smarowidło do kanapki oraz wieszanie mimo wszystko naszego wspólnego ciała nad fakirskim łóżku za jedną nogę. Nie wiem, mam gdzieś tak naprawdę co robisz ze mną, ale niezbyt chciałbym i ty zapewne też nie chciałbyś trafić do pierdla. Myślę, że trafilibyśmy na ciężki rygor a to ciało nie ma kompetencji do siłowania się z bysiorami więziennymi
-
-Ojtam, przerobienie gościa na smarowidło do kanapki. Gdybyś mnie teraz nie wkurzył, to bym skłamał, że ciało wziąłem z cmenatrza, ale że nie mam ochoty na delikatność, to od razu powiem, że pogrzeb twojego sąsiada w piątek. A poza tym, kto by niby nas tutaj zgłosił na policję? W tym miejscu psy dupami szczekają, a pyskami nie wiem, chyba srają. Nie wspominając już o tym, że z dobrą organizacją jedna iskra mogłaby pozbyć się wszystkich świadków na raz…
-
-I nagle w okolicy wszyscy znikają prócz jednym sąsiadem. Przychodzą im rachunki, zapewne mają jakąś rodzinę i pracę. Nagle nie odpowiadają na żadne wiadomości, więc co druga osoba, która nie dostaje wiadomości zrobi? Albo sama przyjedzie sprawdzić, co oczywiście jest dosyć proste do załatwienia patrząc jak szybko się uporałeś albo wezwie gliny i to nie będzie takie proste.
-
-Wtedy spalimy wszystko co zostało i wyniesiemy się do następnej dziury, dopóki znowu nie zrobi się nudno. Dość proste. Czego tu nie rozumieć? Rohan, mój drogi, nie po to jedno ciało zostało obdarzone dwiema osobami, aby tylko jedna miała kontrolę.
-
-Przynajmniej jak masz to robić to czy możesz ukrywać ślady swojej działalności? Byśmy mogli dłużej zostać w jednym miejscu?
-
-A czy ja tego nie robię? Pomyśl, no kto by pomyślał, że zwłoki zaginionego lokalnego gościa są rozsmarowane na materacu takiej szarej myszki jak ty?
-
-Jeżeli wyczują zapach to tak, szczególnie jak nie mogę tego pociąć ani spalić bo ktoś zabrał piłę. Będę ci pozwalał na twoje odpały dopóty ty pozwolisz mi na w miarę normalne funkcjonowanie.
-
-Tak długo jak nikt nie ma podejrzeń, a ty możesz spełniać swoje marzenie życia długo i szczęśliwie, to wywiązuje się z umowy, prawda?
-
-Niech ci będzie. Dobra, powiesz mi czy jeszcze coś zrobiłeś kiedy nie byłem świadomy?
-
-Powiem tak… Sprawdź łazienkę, to się przekonasz.
-
Westchnął i wszedł do łazienki. Ma nadzieję, że ten idiota pójdzie na ugodę i nie będzie brnąć zaparte. Westchnął także przez fakt, że znów będzie musiał czyścić brud pozostawiony przez jego “współlokatora”. Podszedł do drzwi łazienki i natychmiast nacisnął klamkę popychając drzwi, kilka lat czy też miesięcy (sam już powoli nie wiedział) zapewne by się wahał bojąc się tego co zobaczy w środku, lecz po wielu nieprzyjemnych doświadczeniach zobojętniał na widok ludzkiego smarowidła czy czegokolwiek innego.
-
Kiedy wszedł do środka, zobaczył coś absolutnie niewiarygodnego. Wiele się mógł po tym maniaku spodziewać, ale to co on teraz zrobił, to on jeszcze nigdy w życiu nie zrobił. Zabrakło mu słów, bo Xezus chyba właśnie przekroczył swoje dotychczasowe granice.
Łazienka była wyczyszczona na błysk, włącznie z muszlą klozetową. Błyszczało się i pachniało, jakby ktoś tutaj zrobił potop cytrynowym płynem do mycia naczyń, po czym dokonał takiego zwykłego potopu wodą, żeby wszystko spłukać. -
-Jestem… Zadowolony. Muszę cię tym razem pochwalić, no cóż. Masz moje pozwolenie na wyszalenie się nocą o ile nie będzie to związane z destrukcją tego domu.
Odparł wyraźnie zaskoczony po czym zamknął ostrożnie drzwi kiedy upewnił się, że nic mu się nie przewidziało. Teraz będzie musiał uporać się z tym drugim gorszym bałaganem. Gdzieś powinna być siekiera i łopata oraz kanister benzyny. Wrócił do szopy w milczeniu w poszukiwaniu narzędzi, które będą mu potrzebne do uporania się z tym. -
-Mmmm, bardzo chętnie skorzystam z tego pozwolenia… - mruknął podejrzanie brzmiącym tonem Xezus.
Wtedy właśnie przypomniało mu się, że wcześniej szukał siekiery, która jak się okazało, została doprowadzona do nieużywalnego stanu przez wiadomo kogo.
Ale wciąż znalazł kanister benzyny. -
Przewrócił oczyma i po tym jak postawił kanister przed drzwi swojego domu to wszedł ponownie do sypialni, podszedł do łóżka by złapać za jego część i postarał się przeciągnąć przez drzwi na zewnątrz. Wątpił by się to mu udało bo raczej łóżko nie przejdzie, lecz może mu się uda, jeżeli postawi łóżko w pionie to może uda mu się jakoś to zrobić. Pomyślał i tak też zrobił. Przeciągnął łóżko pod drzwi pokoju i postawił w poziomie starając się je przepchać przez framugę.