Mroczna Puszcza
-
Pierwszy większy las odebrany Elfom przez armie Vladimira Valescu. Gdy Elfy wciąż stawiały zacięty opór, a wygrana z nimi nie była pewna, poza karczowaniem i paleniem ich lasów, aby łamać ich morale i uniemożliwić im do nich powrót, postanowiono zrobić coś więcej. W lesie, który niegdyś był Gwieździstą Puszczą, zawitał mrok. Mroczne Elfy obrały sobie ten las za nową siedzibę, budując tam warowne osady i sprowadzając oswojone niegdyś bestie, takie jak Wielkie Pająki, które szybko wypleniły wiele rodzimych gatunków. Używając Magii Mroku, Drowy sprawiły, że drzewa szczelnie osłoniły niebo, nie przepuszczając do puszczy promieni słońca, księżyca czy gwiazd, pogrążając las w półmroku, który im odpowiada. Z czasem nawet ślepo oddani Valescu ludzie obawiali się przechodzić nawet w pobliżu lasu. Wśród zabobonnych chłopów krążą plotki, że jeśli brakuje im jeńców, Mroczne Elfy porywają nieostrożnych ludzi, którzy zbliżyli się za bardzo, aby to ich złożyć w ofierze Lloth, swojej żądnej krwi, okrutnej bogini, w imieniu której muszą raz w miesiącu zabijać jak najwięcej niewinnych osób. Wystarcza to, aby odegnać wszystkich, którzy wierzą w te opowieści lub nie wierzą, ale i nie chcą sprawdzać ich prawdziwości na własnej skórze. Jest to o tyle ważne, że tędy wiedzie trakt, który jest najprostszą i najszybszą drogą do zamku Vladimira i serca jego domeny w Eldham.
-
Xeria przemierzała mroczną puszczę na swoim raptorze Harim. Ze sobą miała cały swój dobytek, a jej celem było znalezienie osady drowów, gdzie mogłaby się zatrzymać, a nawet znaleźć jakieś zajęcie typu wykonać zadanie lub dołączyć do jakiejś grupy najemników.
-
Znając swoich pobratymców, mieli cię na oku co najmniej od momentu, gdy zagłębiłaś się w leśne ostępy, a kto wie, czy ich bystre oczy nie dostrzegły cię nawet wcześniej? Jakby nie było, czułaś się obserwowana, ale brak znajomości lokalnego terenu uniemożliwił ci określenie z całą pewnością, skąd dokładnie. Dopiero w momencie, gdy w drzewo tuż przed tobą wbił się bełt, zauważyłaś uzbrojonego w sztylet, jatagan oraz kuszę (którą swoją drogą już zdążył przeładować) Mrocznego Elfa w lekkiej, skórzanej zbroi i płaszczu z kapturem, siedzącego na jednej z rozłożystych gałęzi drzewa. Śmiało możesz założyć, że w pobliżu jest ich o wiele więcej.
- Nie znam cię. - mruknął, mierząc do ciebie z zabójczej broni. - Kim jesteś i czego tu szukasz? -
Xenia zdawała sobie sprawę z obecnej sytuacji. Jeden fałszywy ruch, a będzie robić za drogowskaz nafaszerowany bełtem lub bełtami.
- Jestem Xeria Yrysoara. Szukam osady, w której można się zatrzymać. Przybywam z daleka… - powiedziała spokojnym tonem głosu rozglądając się dookoła. -
- Skąd? Czego szukasz akurat w tej zapomnianej przez ludzi i bogów krainie?
-
- Przybyłam z południa. Jestem włóczęgą, który szuka dla siebie stałego miejsca. Żyję ze zleceń przypinanych na tablicach ogłoszeń przed karczmami. - oznajmiła Xeria rozglądając się dookoła.
-
W miarę oswajania się z tą nieciekawą sytuacją, dostrzegłaś kolejnych pięciu Mrocznych Elfów, również uzbrojonych i mających się na muszce, choć cichy głosik z tyłu głowy w dalszym ciągu podpowiadał ci, że nie są to wszyscy.
- I trafiłaś akurat tutaj? I teraz? Słyszałaś o tym, co spotkało tę krainę? -
- Nie słyszałam niczego szczególnego poza plotkami, których pełno i tak wiele, jak wielu jest ludzi na tym świecie. - skwitowała wypowiedź mrocznego elfa.
-
- Większość z tego, co słyszałaś, to tylko marne odbicie prawdziwych wydarzeń. - odparł i oparł kuszę o ramię, przestając do ciebie celować. - Chodź z nami do naszego obozu, tam opowiemy ci o wszystkim. I może znajdziemy zajęcie, skoro przybyłaś tu za zleceniami.
-
- Zawsze nie zaszkodzi… - powiedziała Xeria i pognała swojego raptora imieniem Hari za mężczyzną z kuszą.
-
Jak mogłaś się spodziewać, aby dotrzeć do obozowiska Drowów, należało dalece zboczyć z traktu, którym się poruszałaś. W przeciwieństwie do strażników rozstawionych wokół, idealnie zamaskowanych, samo miejsce było raczej odkryte. Umiejscowiono je na niewielkim pagórku, a roślinność w promieniu pięćdziesięciu metrów starannie wykarczowano, ułatwiając dostrzeżenie zbliżającego się niebezpieczeństwa. Całość skryta była za wysoką palisadą, otoczono ją też dodatkowo ostrokołem i suchą fosą. Wejścia pilnowało kilku innych wartowników, ale widząc swojego ziomka na czele, bez słowa otworzyli wrota. Wewnątrz znalazłaś co najmniej trzy tuziny Mrocznych Elfów. Część pełniła wartę, inni naprawiali broń, przygotowywali strawę, grali w kości lub odpoczywali. Całość też nie była imponująca, to w zasadzie same namioty, nic więcej. Widać, że nie planowali zostać tu na dłużej. Jedynym, co mogło przyciągać uwagę był proporzec rozstawiony w centrum obozu, otoczony namiotami. Był krwistoczerwony, z wymalowaną nań czarną czaszką o dziwnych, nieludzkich rysach (przede wszystkim dużych kłach), nad którą umiejscowiono nietoperza z szeroko rozpostartymi, błoniastymi skrzydłami. Znałaś ten symbol, widziałaś go już w wielu miejscach podczas podróży przez tę krainę. Był to herb Vladimira Valescu, władcy tych ziem. Rzekomo martwego, o ile Wampiry mogą być rzeczywiście martwe.
-
Xeria w milczeniu podążała na swym wierzchowcu za tajemniczym elfem. Kiedy znaleźli się w obozie to rzuciła kilka spojrzeń na proporzec. Teraz wszystko stało się jasne. Te drowy muszą służyć wampirowi. Drowka słyszała tylko plotki o tych całych wampirach. Między innymi, że można je zabić czosnkiem i osikowym kołkiem wbitym w serce. Xeria uwiązała swojego raptora imieniem Hari na uboczu, po czym spojrzała na drowa.
- Piękny obóz. Tylko co mogę tutaj robić? Pozwolicie mi odpocząć? W końcu jestem obca.