Czarna Gwiazda
-
To była ta chwila, na którą Kyll czekał od dawna, jednocześnie jednak był zawiedziony, że to już teraz. Jak każdy kapitan miał niemałą chrapkę na fotel na mostku tego okrętu, a nie był pewien, czy jego dotychczasowe dokonania wystarczą. Chciał jeszcze zrobić coś, co ugruntuje jego pozycję na szczycie listy potencjalnych kandydatów na nowego kapitana Króla w Czerni.
-
“Pomyślałem żeby wybrać najbardziej założonego z kapitanów na to stanowisko,” Thane kontynuował, odkładając pustą szklankę. “Lecz czy byłoby to uczciwe? Zawsze nagradzałem nadzwyczajnych ludzi tak sowicie jak mogłem. Z tego powodu ogłaszam, iż Królem w Czerni będzie dowodził ten, który przysłuży się Diabłom Próżni w sposób najbardziej widoczny i niezaprzeczalny w ciągu następnych czterech miesięcy. To przyjacielska konkurencja, więc nie ma powodu aby nadawać jej zasady i nadto precyzować cele. Obiecuję wam jednak, iż kiedy czas upłynie wskażę zwycięzce zgodnie z moim najlepszym sądem. Tym gotowym podjąć się wyzwania życzę powodzenia, reszcie miłego spektaklu.”
Po tych słowach, ekrany wyłączyły się tak szybko jak zmieniły program przed chwilą.
-
Odetchnął lekko, bo jego najgorsze obawy się nie spełniły, miał jeszcze czas, sporo czasu. Ale czy wystarczająco? Westchnął i podrapał się po głowie, wznawiając marsz. Jakiś czas powałęsał się jeszcze bez celu po stacji, ale ambicje nie pozwoliły mu na nic więcej, toteż skierował swoje kroki z powrotem do hangaru i swojego okrętu.
-
Załoga na szczęście nie postanowiła odlecieć sama i Sępi Pazur wciąż był zadokowany do stacji. Bogato wymalowany kuter został poprzedniego dnia opróżniony ze zbędnego balastu i zatankowany, zdolny do wyruszenia chociażby zaraz. Śluza była otwarta i pilnowana jedynie przez dwóch załogantów, którzy na widok kapitana stanęli na baczność.
-
//Ile mniej więcej przebywali na stacji?//
-
//Powiedzmy że jest to trzeci dzień//
-
Skinął im głową, oddając honory i pozwalając spocząć, a sam skierował swoje kroki na mostek, gdzie spodziewał się znaleźć swoich oficerów.
-
Intuicja Kyllana się nie myliła. Po dojściu na mostek zastał dwójkę swoich najwyższych rangą oficerów, siedzących na fotelach w tej niewielkiej przestrzeni i widocznie ze sobą dyskutujących.
“Problem w tym, że teraz każda załoga czuje to samo co nasza,” Mówił Archer. “Okazja jest warta coś tylko wtedy, kiedy jest się w unikalnej…”
“O hej Kapitanie,” Sander wtrącił nagle, zauważając Kyllana wchodzącego do pomieszczenia. “Usłyszeliśmy nowinę i powiedzmy że mocno poprawiła nastroje. To znaczy, poza panem pesymistą tutaj.”
“Realistą,” Mruknął Archer. “Ale tak, wystąpiła pewna różnica zdań.”
-
- Ja właśnie o tym. - odparł, zajmując miejsce na swoim kapitańskim fotelu. - Jak nikt inny mam chrapkę na zostanie kapitanem “Króla w Czerni”, a wy pewnie macie zamiar zostać pierwszymi oficerami na mostku tego bydlaka. Ewentualnie, jeśli ktoś będzie chciał, mogę nawet odstąpić “Sępiego Pazura”. Ale wracając: Przez cztery miesiące musimy zrobić więcej, niż zrobiliśmy od początku kariery do teraz. Czyli albo będziemy codziennie zgarniać jakiś solidny frachtowiec albo zrobimy coś tak zuchwałego, jak nikt do tej pory.
-
“O tym chciałem porozmawiać.” Archer wstał ze swojego siedzenia. “Ten cały turniej czy jakkolwiek by to nazwać… Czuję że to sposób na stworzenie rywalizacji na niższym szczeblu. Za chwilę połowa kapitanów zacznie atakować cele powyżej ich możliwości, a druga połowa spróbuje ukraść łup tym pierwszym. Desygnowana wojna domowa, choć nie jestem pewien w jakim celu.”
“Może to i lepiej?” Sander wzruszył ramionami. “Jesteśmy jedną z najlepszych załóg w tym zakątku Pasa, może najlepszą. Jak ktoś gorszy się rozbije goniąc frachtowiec, będzie dla nas potem więcej łupów. Zwłaszcza jeśli dostaniemy się na ten nowy statek.”
-
- Nie mam bladego pojęcia ile w mózgu kapitana zostało człowieka, a ile włożył tam trybików, ale póki co wszystko, co wymyślił, miało sens i się nam opłacało. Ale fakt, to może być test, Diabły są lojalne wobec siebie, a ta sytuacja może prowokować do atakowania innego kapitana, aby zabrać mu łup… My się do tego nie zniżymy, ale gdyby ktoś próbował zabrać nasz dobytek, pokażemy mu, na co nas stać. Wracając: Jakie mamy opcje? Mówię teraz o tym, co napaść i tak dalej, w przeciwieństwie do mnie mieliście okazję na chlanie i włóczenie się po kantynach, usłyszeliście coś ciekawego?
-
Oficerowie spojrzeli na siebie, i patrzyli przez dobre parę sekund zanim zwrócili się z powrotem do Kyllana.
“Jest jedna wieść która dopiero co rozeszła się po stacji,” Powoli powiedział Sander. “Ale rozeszła się właśnie dlatego, że jest dość ciekawa. Łup na który będzie niedługo polować z pół Diabłów. Interesują nas wyścigi, czy mam powiedzieć o czymś innym?”
-
- Póki co interesują mnie wszystkie opcje, więc śmiało.
-
“No cóż…” Sander usiadł z powrotem na fotelu. “Niedawno doszły do nas wieści z Sylvii, asteroidy dość blisko nas ale zbyt dużej żeby móc ją zrabować. Otóż jakiś tydzień temu zadokował tam stateczek z pojedynczym pilotem, co nie zdarza się często. Gość chciał sprzedać jakieś surowce, co zdarza się jeszcze rzadziej w tej części Pasa, no ale udało mu się coś sprzedać. Z trudem, bo z języka uniwersalnego umiał tylko podstawy a automatycznego tłumacza nie miał. To było na tyle dziwne że jeden z miejscowych zakradł się i zbadał jego statek zanim gościu odleciał z powrotem. Z początku nie wiedzieli co to w ogóle było - inżynieria nie widziana w tych stronach chyba od nigdy - ale niedługo potem ktoś dodał dwa do dwóch,” Tutaj oficer spauzował dla lepszego efektu. “Statek był Haumeański.”
-
Zamrugał oczami kilka razy i potarł w zamyśleniu podbródek.
- No, to chyba ostatnie, czego bym się spodziewał. I co z tym statkiem? Pojawił się tam po raz kolejny? -
“Nie.” Sander pokręcił głową. “Gdyby wrócił to zapewne by go rozerwali i próbowali przejąć statek. O Haumeanach trochę wiadomo, ale ich statki…”
“Ich statki są dosłownie legendarne,” Wtrącił drugi oficer. “Są w stanie przemierzyć cały Układ w przeciągu tygodnia, mimo że logicznie nie mogą zawierać zbyt wiele paliwa. W branży inżynierskiej mamy wiele teorii na ten temat, łącznie z wątpieniem czy te wszystkie historie o Haumeanach włóczących się po Chmurze są prawdziwe. Ale skoro jeden z nich zawitał aż tutaj… To musi być najbardziej zaawansowany pojazd w całym Pasie.”
-
- Sądzicie, że jest sens się tam wybrać? Wiece, czy da to nam coś więcej poza usłyszeniem tej samej historii od miejscowych?
-
“Raczej nie,” Sander odpowiedział. “Ci z którymi badałem są bardziej zainteresowani przeszukaniem przestrzenie wokół Sylvii. Wprawdzie kuterek może być już daleko, ale teoretycznie można by się dowiedzieć gdzie metodą prób i błędów. Teoretycznie.” Pierwszy oficer oparł się mocniej o siedzenie. “Twoja decyzja, plag. Ja się nie kocham w technologii i nie wiem jak duży ma sens gonienie za czymś tak małym, ale faktycznie, profit może być ogromny.”
-
Oparł się wygodniej w fotelu, podkładając dłonie pod głowę, gdy rozważał wszelkie za i przeciw.
- Mamy te myśliwce dalekiego zasięgu… - mruknął, drapiąc się po brodzie. - A gdyby tak polecieć normalnie na szlak w pobliży Sylvii i polować jak dawniej, ale jednocześnie odesłać część z nich na poszukiwania tego statku? Wiem, że to wykonalne, bardziej ciekawi mnie, czy opłacalne. Nie wiem czy moglibyśmy złapać tam coś poza nudą czekając, aż nasi piloci znajdą ten statek. -
“Jest to duże siedlisko, więc prędzej czy później jakiś statek podleci.” Sander odpowiedział. “Będą się spodziewać ataku, w końcu żyją w naszej okolicy, ale skoro czujemy się odważnie to możemy i zaryzykować walkę. Takie są rozkazy?”