Galeria Postaci
-
Jest to temat, w którym znajdują się wszystkie zasłużone obecnie jednostki. Na początek będą to tylko NPC, później niewiele się w tej materii zmieni, ale jednak zawsze można liczyć, że po dokonaniu jakiegoś ważniejszego czynu i wasza postać się tu znajdzie.
Wzór na użytek mój i, mam nadzieję, także i wasz:Pseudonim:
Prawdziwe imię i nazwisko:
Frakcja:
Aktualne miejsce pobytu:
Historia:
Moce, zdolności i wady:
Wygląd: -
Kubeł1001
-
Kubeł1001
-
Pseudonim: Brak.
Prawdziwe imię i nazwisko: Harrison Hopper.
Frakcja: Ogólnoświatowa Agencja Bezpieczeństwa.
Aktualne miejsce pobytu: Strefa.
Historia: Już aby dołączyć do Agencji trzeba być kimś, zasłużonym weteranem sił zbrojnych, a i to nie wystarcza, niezbędne jest też przejście rygorystycznego treningu. Stąd panuje opinia, że aby dowodzić siłami zbrojnymi Agencji trzeba być naprawdę najlepszym z najlepszych. I taka w zasadzie jest prawda. Zawsze ci, którzy kierowali zbrojnym ramieniem Agencji byli doświadczonymi weteranami wielu konfliktów zbrojnych oraz mniej lub bardziej jawnych misji różnego rodzaju, wszyscy cechowali się też doskonałą opinią swoich przełożonych, współpracowników i głów poszczególnych państw, ponieważ równie ważne jak umiejętności jest na tym stanowisku także zaufanie, hart ducha i czystość charakteru. Harrison Hopper spełnia te wszystkie wymogi. Wyróżniał się jako zwykły żołnierz, później członek formacji Navy Seals. Zrekrutowany najpierw przez CIA do kilku misji zagranicznych, przeszedł później pod rozkazy Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa, jako jeden z niewielu w jej historii od razu awansowany ze zwykłego żołnierza na komandosa. Zarówno biorąc udział w różnych misjach osobiście jak i planując rozmaite akcje, zdobywał zaufanie przełożonych i budował swój wizerunek, co pomagało mu piąć się w karierze. A gdy po klęsce, jaką był atak na bazę Szkarłatnego Kolektywu na Grenlandii, gdy poprzedni dowódca poddał się do dymisji, tę rolę zaproponowano właśnie Harrisonowi. Zgodził się i pełni tę funkcję do dziś, a choć zdarzały mu się porażki, częściej jednak odnosił sukcesy, co sprawia, że nikt nawet nie myśli o tym, aby go kimś zastąpić.
Moce, zdolności i wady: Jako wieloletni żołnierz, Hopper jest wyśmienitym wojownikiem, doskonale radzącym sobie z obsługą większości typów broni palnej, zna się też na materiałach wybuchowych, rozbrajaniu ich, walce wręcz i przy pomocy broni białej, jest wyśmienitym pływakiem, a kondycji może pozazdrościć mu wielu sportowców. Co najważniejsze, jest także doskonałym taktykiem i strategiem, co pozwala mu skutecznie dowodzić jego żołnierzami na polu walki jak i planować operacje Agencji na całym świecie. Spośród wszystkich dowódców armii Agencji to on zdaje się mieć najlepsze relacje z superbohaterami, dzięki czemu wspólne akcje Agencji i herosów są jeszcze skuteczniejsze i częstsze niż dawniej. Poza tym wydaje się być urodzonym dyplomatą, co jest tym cenniejsze w sytuacjach, gdy doszło do nieprzewidzianych strat lub zniszczeń podczas walki z superłotrami lub ich poplecznikami, a to czasem się zdarza i pozwala wychodzić Agencji z twarzą z bardziej kontrowersyjnych sytuacji. Pozostaje jednak człowiekiem, więc choć powinien sprawić trudności w walce każdemu wrogowi, z supermocami lub bez nich, to na dłuższą metę nie wygra większości starć z wrogami pokroju Tyrana, Popiołu czy Ogniołamacza. Jest też omylny, co sam przyznaje, nie każde planowane lub dowodzone przez niego akcje kończą się sukcesem. Ze względu na to, jak cenny jest dla Agencji, z czasem jego osobisty udział w bezpośredniej walce się zmniejszył.
Wygląd:
-
Pseudonim: Brak.
Prawdziwe imię i nazwisko: Cecil Stuart
Frakcja: Ogólnoświatowa Agencja Bezpieczeństwa.
Aktualne miejsce pobytu: Kwatera Główna Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa, choć równie często przebywa też w Strefie.
Historia: Mający już swoje lata, ale wciąż pozostający w czynnej służbie agent Cecil Stuart jest jednym z zasłużonych dla Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa i jej obecnym Przewodniczącym. Jego wybór był ewenementem w historii Agencji, ponieważ dotychczas zawiadująca nią Rada wybierała przeważnie kilku kandydatów, a później głosowała nad przyznaniem im tego stanowiska. W wypadku Cecila, gdy jego kandydatura padła jako pierwsza, nikt nie zaprotestował i został on powołany jednogłośnie. Zawdzięcza to przede wszystkim temu, że już jako młody człowiek wstąpił do Agencji, wówczas jeszcze Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych, gdzie wykonywał wiele misji, zarówno czysto bojowych, jak i badawczych czy szpiegowskich, wielokrotnie udaremniając operacje i psując szyki tak komunistycznym agentom, jak i ludziom Czerwonej Maski. Cecil był pierwszym, który spotkał tego łotra twarzą w twarz i przeżył, choć pozostała mu po tym pamiątka w postaci utraconego oka, które zakrył przepaską. Dopiero kilka lat temu zastąpił ją specjalny implant, który pozwala mu choćby na wielokrotne przybliżenie i oddalenie widoku, ma też funkcję termowizji i noktowizji, a także aparat, kamerę i zapewne wiele innych dodatków, o których nie wie większość ludzi. Dzięki bogatej wiedzy o sprawach Agencji, wkładowi włożonemu w jej rozwój i utrzymanie światowego pokoju oraz odpowiednim cechom charakteru, został wybrany przez Radę Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa na Przewodniczącego Agencji. I trzeba przyznać, że sprawił się w tej roli doskonale, bo chociaż nie uniknął kilku potknięć oraz większych i mniejszych błędów czy klęsk, to jednak poprowadził Agencję do dnia dzisiejszego, czyli chwili, w której jest ona najpotężniejsza w całym okresie swojego istnienia, a swoją funkcję będzie najpewniej sprawować dożywotnio.
Moce, zdolności i wady: Jak na kogoś na takim stanowisku przystało, ma dostęp do wiedzy i informacji, o których nie śniło się zwykłym ludziom. Jest również doświadczony w terenie jak i w dowodzeniu na wyższym szczeblu (koordynował prace kilku różnych regionalnych siedzib Agencji w kilku państwach), nie można odmówić mu, że jest doskonałym strategiem, taktykiem i organizatorem. Nie jest jednak superherosem i brak mu jakichkolwiek nadludzkich zdolności, te czysto ludzkie też zanikły z racji zaawansowanego wieku. Ale choć ciało już nie jest takie, jak dawniej, umysł wciąż pozostaje jego najgroźniejszą bronią.
Wygląd:
-
Pseudonim: Hermes.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Liga Młodych Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Młodych Herosów.
Historia: Nikt do końca nie wie, kim jest Hermes, kiedy się urodził, gdzie i pod jakim nazwiskiem. Świat usłyszał o nim stosunkowo niedawno, krótko po sformowaniu Ligi Herosów i Ogólnoświatowej Organizacji Bezpieczeństwa. Wtedy ci, którzy mieli szczególne moce i zdolności zaczęli wychodzić z ukrycia, przeważnie wybierając ogólnie pojęte dobro. Byli jednak i tacy, którzy zdecydowali się na inną drogę. Wśród nich był Hermes, którego pseudonim idealnie opisuje jego pierwsze lata działalności. Podobnie jak ten bóg z greckiej mitologii, i on jest niewiarygodnie szybki. A skoro Hermes był między innymi patronem złodziei, to łatwo zgadnąć, czym zajął się ten Hermes… Rabował banki, furgonetki z gotówką, aukcje charytatywne i wszystko, co mogło przynieść większy dochód w krótkim czasie. I trzeba przyznać, że był świetny w tym, co robił, a wtedy nikt nie był w stanie go schwytać. Pieniądze wydawał tak, jak je zdobywał: w mgnieniu oka. Na kobiety, hazard, luksusowe dobra i tym podobne, więc po kilku tygodniach, czasem dniach, wystawnego życia wracał do przestępczego procederu. W końcu został jednak schwytany przez Generała, a Agencja umieściła go w jednym ze swoich więzień. Uciekł po jakimś czasie, wrócił do rabowania banków i tym podobnych, znowu został schwytany przez Generała. To błędne koło ciągnęło się jakiś czas, aż w końcu Hermes zrozumiał, że nie może tak dalej żyć, bo to bez sensu. Postanowił więc, że się zmieni, a że wtedy Agencja miała wiele problemów, a mało herosów, zgodzono się, przy zachowaniu wszelkich możliwych środków ostrożności. I choć nie był najlepszym przykładem tego, jak ma działać heros, to jednak nim był, a im dłużej służył w tej roli, tym lepsze osiągał wyniki. Na tyle, że w końcu zapomniano mu zupełnie jego kryminalną przeszłość, a historia jego nawrócenia sprawiła, że został liderem Ligi Młodych Herosów, w której działają ci, którzy dopiero co przeszli podstawowy trening Agencji i mogą zacząć prawdziwe szkolenie na bohaterów. I choć niektórzy mieli wątpliwości, jak sobie poradzi, to jednak radzi sobie znakomicie, choć wielu uważa, że najwyższa pora, żeby wrócił do Ligi, a Ligę Młodych pozostawił komuś takiemu jak Cyborg.
Moce, zdolności i wady: Poza nadludzką prędkością, o której już była mowa, Hermes jest też niezwykle zwinny. Aby jego ciało wytrzymało gwałtowne przyspieszenia, zwroty i tym podobne, jest również o wiele wytrzymalszy niż zwykli ludzie. Wykorzystując swoją prędkość, może przy pomocy pędu zadawać o wiele silniejsze ciosy niż normalnie lub wręcz zasypać zwykłymi atakami przeciwnika, który jest od niego wolniejszy, a wolniejsi się niemal wszyscy. Wciąż posiada wiele typowo złodziejskich umiejętności i wiedzy, ale rzadko kiedy ma okazję wykorzystać je w praktyce. Jest dobrym, choć dość niekonwencjonalnym, nauczycielem. Przez to, jak szybki jest, nie lubi czekać, a nieodpowiedzialne akcje i wyskoki zdarzają mu się czasami nawet teraz. Jak pokazała historia, nawet mimo swoich zdolności nie jest nie do pokonania, a brak zdolności posługiwania się jakąkolwiek bronią tylko utrudnia mu walkę z co bardziej wymagającymi przeciwnikami.
Wygląd:
-
Pseudonim: Katana.
Prawdziwe imię i nazwisko: Mauricio Espinar.
Frakcja: Liga Młodych Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligi Młodych Herosów.
Historia: Potomek mieszkańców Azji, którzy wyemigrowali do Ameryki Południowej. Choć zna swoją przeszłość, bardziej żyje teraźniejszością i przyszłością, uważając się za Kolumbijczyka i nikogo innego. Jego rodzinie w przeszłości powodziło się różnie, jego rodzicom ciężko było jednak wiązać koniec z końcem, więc Mauricio właściwie od dziecka zaangażował się w pracę dla lokalnych karteli narkotykowych, a im starszy był, tym lepsze, ważniejsze i lepiej płatne stanowiska otrzymywał. Był jednym z żołnierzy swojego kartelu, gotowym pozbyć się czy to dowolnego konkurenta, czy też stróża prawa, gdyby ten węszył nie tam gdzie trzeba. Wtedy właśnie Liga Herosów i Agencja przeprowadziły atak na siedzibę jego gangu. Większość ludzi, na czele z ich przywódcą, było martwych, pozostali zostali aresztowani, wśród nich Mauricio. Jak się okazało, kartel, dla którego pracował, był od jakiegoś czasu częścią Szkarłatnego Kolektywu, stąd takie zaangażowanie Ligii i Agencji w zniszczenie go. Jako jeden z nielicznych, Mauricio zdecydował się sypać podczas przesłuchania, ale jako szeregowy cieć nie wiedział wiele, więc jego zeznania nie mogły zmienić wyroku, jaki zapadł, a był dość surowy. Z tego powodu powiedział, że wykorzysta swoje doświadczenie, aby przekraść się w szeregi Kolektywu i zebrać interesujące Agencję informacje. Ta już wcześniej próbowała podobnych numerów, ale jedynie z wykorzystaniem swoich agentów, co prawda szkolonych i uczonych przez miesiące, ale mających tę wadę, że nie byli rasowymi przestępcami. Uznając, że ma niewiele do stracenia, Agencja zgodziła się. Po odpowiednim przeszkoleniu Mauricio został jej kretem w szeregach Kolektywu, przekazując wiele informacji, które może pojedynczo nie miały większej wartości, ale zebrane razem stanowiły jakąś pomoc w walce z Czerwoną Maską. Działało to przez trzy miesiące, później Mauricio zrozumiał, że wpadł, więc chcąc uprzedzić wydany na niego wyrok poprosił Agencję o ewakuację, mówiąc, że jest w niebezpieczeństwie i kłamiąc, że ma naprawdę ważne informacje. Agencja wysłała więc po niego oddział komandosów, ale nim ci zdążyli go zabrać, na miejscu pojawili się też komandosi Kolektywu na czele z Tyranem, który nie chciał dopuścić, aby szpieg odszedł żywy. Walka była krótka, ale intensywna, po obu stronach padli martwi i ranni, a Tyran w ostatniej chwili dopadł Mauricio, ale skończyło się na odcięciu mu ręki, w której trzymał pistolet wycelowany w Tyrana. Nim jednak odciął mu też głowę, kilku komandosów ostrzelało Tyrana, zmuszając go do odstąpienia. W ten sposób Mauricio przeżył, w czym mieli też udział medycy, którzy się nim zajęli. Jednak po dojściu do siebie powiedział, że nie ma żadnych ważnych informacji i chciał w ten sposób uratować skórę. Wszystko wskazywało na to, że zabiorą mu z wyroku kilka lat, ale po leczeniu wróci do celi. Miał szczęście, że spotkał jednego ze współpracujących z Agencją superbohaterów, Cyborga, który postanowił zwerbować go do Ligi Młodych Herosów. Agencja zgodziła się, choć niechętnie. Cyborg, wykorzystując wiedzę swojego ojca, stworzył Mauricio nową rękę, ten zaś poświęcił wiele czasu na naukę. Uczył się zarówno elementarnej wiedzy, do której nie miał dostępu wcześniej, jak i obsługi nowej kończyny czy walki, bo choć zajmował się tym od dawna, to jednak postanowił, że gdy nadejdzie pora, wyrówna rachunki z Tyranem, twarzą w twarz i mieczem w miecz, stąd wybór padł na katanę, w czym udział mogła mieć pamięć o jego przodkach. Dziś Katana, bo taki właśnie przyjął po tym wszystkim pseudonim, jest pełnoprawnym członkiem Ligi Młodych Herosów i jej wielkim filarem, zwłaszcza gdy po jakimś czasie zrozumiał, że nie powinna liczyć się dla niego zemsta, ale uchronienie innych przed losem, jaki go spotkał.
Moce, zdolności i wady: Jako że od dziecka musiał walczyć o przetrwanie, doskonale walczy wręcz oraz przy pomocy noży i kastetów, bardzo dobrze włada także kataną. Ma bardzo dobrą kondycję, jest silny, wytrzymały, szybki i zwinny oraz zahartowany. Jego metalowa ręka jest dużo silniejsza od zwykłej, o wiele wytrzymalsza, między innymi kuloodporna. Wciąż pozostaje jednak zwykłym człowiekiem, zdolności fizyczne to jedynie wynik ciężkiego treningu, nie ma w tym żadnych supermocy, nie ma też ich nigdzie indziej, nie licząc protezy.
Wygląd:
-
Pseudonim: Leszy.
Prawdziwe imię i nazwisko: Brak.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Leszy to nic innego jak siła natury, dzika i nieposkromiona. W dawnych czasach, gdy wielkie lasy i puszcze porastały większości kontynentów, nie miał wiele do roboty, wtedy też był najbardziej szczęśliwy. Dziś nie wie już, czym jest szczęście czy radość. Gdy pojawili się pierwsi ludzie, traktował ich z życzliwością, a oni go z szacunkiem. Z biegiem lat zmieniło się to, ludzie stali się coraz bardziej zachłanni, coraz bardziej niszczyli naturę, nie dając nic w zamian, często robiąc to dla własnej uciechy. Z tego powodu Leszy stał się legendą, później mitem, a dziś jest już właściwie zapomniany. Jednak wciąż istnieje. Uważany jest za bohatera, chociaż nie rozumie dobra i zła tak jak większość ludzi, stąd potrafi walczyć i z herosami, gdy ci swoimi działaniami niszczą jego ukochane lasy. Częściej bywa jednak ich sojusznikiem niż wrogiem, czego dowodzi choćby fakt, że wyszkolił człowieka, aby ten pomagał mu w jego misji, ale też wspomagał herosów w ich zadaniach.
Moce, zdolności i wady: Leszy posiada wiele zdolności, o którym nie śniło się nawet najpotężniejszym bohaterom czy złoczyńcom. Przede wszystkim jest nieśmiertelny. Owszem, da się go zabić, ale wymaga to czasu i sporych środków, a gdy się uda, to ginie tylko jego cielesna powłoka, duch ją opuszcza, a ta się z czasem odradza. Co do powłoki, to nie ma jednej. Najczęściej daje się obserwować jako wysoki na ponad dwa metry człowiek ze świecącymi oczami, bujną brodą z pnączy, umięśnionymi i nadnaturalnie długimi kończynami i porożem jelenia na głowie. Mimo to potrafi przemienić się w dowolne zwierzę, choć najbardziej upodobał sobie wilka (wataha tych stworzeń często również mu towarzyszy), czy roślinę, zupełnie wtapiając się w otoczenie. Jest w stanie kontrolować naturę, hamować jej wzrost, przyspieszać go czy nakazać jej walkę w swoim imieniu. Ponadto potrafi błyskawicznie przenosić się między najbardziej odległymi rejonami świata, wszędzie tam, gdzie żyją jakiekolwiek rośliny lub zwierzęta, choć najbardziej upodobał sobie lasy, puszcze, bory i dżungle. W boju, gdyby nawet odjąć wszystkie inne jego zdolności, jest straszliwym przeciwnikiem, potrafiącym gołymi rękoma zamordować człowieka na kilkadziesiąt różnych sposobów bez zbytniego zmęczenia. Sam jest niewrażliwy na większość ataków, choć wciąż możliwy do zabicia. Jakby tego było mało, w walce dzierży przeważnie wielką maczugę, którą nie tylko gruchocze kości, ale i bez trudu niszczy pojazdy czy nawet wykorzystuje do kontrolowania pogody. Jego jedyną słabością wydaje się być to, że im bardziej dewastowana jest natura, tym on jest słabszy, więc niesamowite dziś umiejętności to jedynie ułamek jego dawnej potęgi sprzed tysięcy lat. Poza tym unika miast i innych większych skupisk ludzkich, do których może się co prawda przenosić, ale nie robi tego nigdy. Początkowo lekceważony, dziś wydaje się, że stracił cierpliwość i jest gotów wymierzać sprawiedliwość tym, którzy niszczą naturę z brutalną skutecznością, co sprawia, że nawet najwięksi złoczyńcy przezornie trzymają się od jego lasów z daleka.
Wygląd:
-
Pseudonim: Czerwony Duch.
Prawdziwe imię i nazwisko: Rodion Michałow
Frakcja: Liga Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Herosów.
Historia: Podobnie jak Amerykanie, także Związek Radziecki pracował w czasie zimnej wojny nad tajną bronią, gromadząc wiedzę, która uchodziła powszechnie za mity, legendy i zabobony. Jednak Czerwony Duch nie był ani mitem, ani legendą, ani zabobonem. Wytypowano go, wraz z setką innych żołnierzy, z całej Armii Czerwonej, a wszyscy kandydaci mieli odznaczać się nie tylko odpowiednią kondycją i odwagą na polu walki, ale przede wszystkim ślepym oddaniem władzy w Moskwie. Z nich ostatecznie wytypowano tuzin najbardziej obiecujących kandydatów, którzy mieli stać się superżołnierzami ZSRR. Operację przeżyło trzech, jeden zmarł krótko później, drugi po dwóch miesiącach, a tym, który ocalał, był właśnie Rodion. Nie stał się on jednak maszyną do zabijania i jednoosobową armią, o dziwo miał wypełniać o wiele subtelniejsze zadania, co robił aż do upadku Związku Radzieckiego. Dzięki swoim zdolnościom stał się najlepszym agentem Kremla, ekspertem w sabotażu, szpiegowaniu, infiltracji i cichych morderstwach. Nawet dziś akta z jego misji są pilnie strzeżone i ściśle tajne lub po prostu zniszczone, a on sam nie dzieli się szczegółami, bo nie może, nawet gdyby chciał, ponieważ po każdej misji kasowano mu pamięć, aby uniknąć przecieku wartościowych informacji w wypadku schwytania, co jednak nigdy się nie zdarzyło. Gdy ZSRR upadł, nowy rosyjski rząd o dziwo nie był zainteresowany jego usługami, więc całe życie Rodiona zawaliło się jak domek z kart. Korzystając ze swoich oszczędności, które pozostały z nie tak sutej, jak mogłaby się wydawać, wypłaty, opuścił Rosję, podróżując po świecie. Wiele lat wałęsał się bez celu, wynajmował się różnym przestępcom, watażkom i innym, którzy potrzebowali usług kogoś takiego, jak Czerwony Duch i byli w stanie za nie sporo zapłacić. Zmieniło się to, gdy został zagadnięty przez kilku ludzi Agencji. Słusznie podejrzewając, że ci mogą chcieć go zaaresztować, po jedynie udawanym namyśle zgodził się oferować swoje usługi Agencji. Początkowo trzymano go na dystans i pilnie obserwowano, obawiano się jego szpiegowskiej przeszłości, ale po wielu latach ciężkiej pracy i służby zasłużył sobie w końcu na zaufanie i został powołany do Ligii Herosów, gdzie jest do dziś, biorąc udział przede wszystkim w tych delikatniejszych spośród misji, jakie zleca mu Generał lub OAB, ale nie waha się też brać udział w bezpośrednich starciach.
Moce, zdolności i wady: Przez lata wykonywał każde postawione przed nim zadanie dlatego, że w wyniku transformacji otrzymał zestaw nietypowych umiejętności, skrojonych stricte pod jego nowe zadania. Można powiedzieć, że większą szybkość, siłę, wytrzymałość i zwinność dostał niejako w pakiecie, ale nie był to olbrzymi skok w porównaniu do jego możliwości przed eksperymentem, nigdy jednak nie narzekał na tę odrobinę więcej. Jego główne moce to przede wszystkim możliwość stania się niewidzialnym na zawołanie, przenikanie przez przeszkody i przeciwników, umiejętność krótkotrwałego kasowania wspomnień i ogólnie pojętego mieszania ludziom w głowach. Co ciekawe, niewidzialność i niematerialność działają również na osoby czy przedmioty, których Rodion dotknie i odpowiednio się na tym skupi (dzięki czemu nie czyni na przykład niewidzialnymi drzwi, przez które przechodzi). Poza tym jest w pełni wyszkolonym żołnierzem piechoty, a po przemianie przeszedł też dodatkowe szkolenie, obejmujące materiały wybuchowe, walkę wręcz, rzucanie nożami do celu oraz strzelanie z krótkiej broni palnej oraz karabinów snajperskich. Pomimo lepszych możliwości fizycznych wciąż nie dorównuje większości herosów czy łotrów, których przede wszystkim obdarowano w ten czy inny sposób niewiarygodną siłą, szybkością czy czymkolwiek innym. Niewidzialność i niematerialność są dość męczące, więc nie mogą trwać długo ani nie może dzielić tych zdolności ze zbyt wieloma osobami czy przedmiotami. Z kolei wpływanie na umysły nie jest zbyt wyczerpujące, ale działa tylko na osoby o słabej woli lub takie, które zostaną zaskoczone jego wtargnięciem do umysłu. Poza tym w Agencji, a nawet pośród innych bohaterów, są tacy, którzy nie do końca mu ufają i podejrzewają, że jego prawdziwe cele są inne, niż chronienie ludzkości i światowego pokoju.
Wygląd:
-
Pseudonim: Driud.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Powiedzieć, że Druid jest kimś wyjątkowym to jak nie powiedzieć nic. Jest to bowiem jedyny znany człowiek na przestrzeni ostatnich kilkuset lat, którego przyjął na szkolenie sam Leszy. Oraz jedyny, który przeżył ten trening. Nikt nie ma właściwie pojęcia kim był Druid przed rozpoczęciem treningu, nikt nawet nie wie, jak miał na imię. Dziś mówi, że te wspomnienia są nieistotne, skoro liczy się tylko natura, z którą ma doskonałą więź. Dzięki temu, że Leszy go nie tylko wyszkolił, ale i udzielił mu części swych mocy, Druid jest odporny na starzenie się, wydaje się również odporny na choroby, a gdy przebywa gdzieś, gdzie natura jest wyjątkowo silna, jest niemal nie do zabicia, ponieważ zadane mu rany goją się praktycznie od razu. Jego misją jest chronienie natury na całym świecie, działanie w imieniu Leszego tam, gdzie on sam akurat nie chce lub nie może przebywać. Choć jest od niego znacznie bardziej aktywny w sferze walki ze złem, tak wiąż przepychanki między łotrami i bohaterami niewiele go interesują, chyba że dotyczą bezpośrednio przyrody, którą chroni. Mimo wszystko, gdy akurat nie jest zajęty czymś ważniejszym, przybywa na pomoc innym herosom, a kilka razy taka interwencja właściwie uratowała sytuację. Jednak z drugiej strony zdarzało mu się bez słowa wyjaśnienia opuścić pole walki ot tak, gdy został wezwany w ważniejszym celu. Czyni go to bardzo wartościowym, ale i niepewnym sojusznikiem, więc z czasem inni bohaterowie nauczyli się na nim nie polegać, a jego pomoc traktować jedynie jako miłą niespodziankę.
Moce, zdolności i wady: W dużym skrócie moce Druida są takie same, jak moce Leszego, ale bardziej ograniczone. To wciąż przede wszystkim kontrola natury, a więc roślin, zwierząt czy nawet pogody, co wykorzystuje w boju. Może również przenosić się między miejscami oddalonymi od siebie nawet o tysiące kilometrów, jednak o ile trwa to kilka sekund, tak najpierw musi odprawić odpowiedni rytuał, który trwa przeważnie około godziny. W przeciwieństwie do swojego mistrza, jego już można zgładzić. Nie jest to proste, ale raz zabity, Druid po prostu ginie, nie przenosi swojego ciała do nowej powłoki, jak czyni to Leszy. Podobnie jak i on, im bardziej dewastowana jest natura, tym on jest słabszy. Choć pojawia się, ale tylko, gdy wymaga tego sytuacja, w miastach o wiele częściej niż sam Leszy, to wciąż czyni to z niemałą odrazą i nigdy, nawet gdy wymaga tego sytuacja, nie zostaje tam dłużej niż na godzinę.
Wygląd:
-
Pseudonim: Szkarłat.
Prawdziwe imię i nazwisko: Egon Krüger
Frakcja: Liga Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Berlin.
Historia: Hrabia, potomek arystokratycznego rodu, którego korzenie sięgają wczesnego średniowiecza. Aż do swej pełnoletności, Egon miał raczej zwyczajne życie. Raczej, bo jako dziedzic wielkiego majątku mógł pozwolić sobie na najlepszą możliwą edukację czy kosztowne rozrywki. Słynął wręcz ze swojego hulaszczego trybu życia, a jedynie nazwisko, pieniądze i kontakty rodziców uchroniły go przed mniej lub bardziej poważnymi karami za różne wybryki. Zmieniło się to w dniu jego osiemnastych urodzin, gdy ojciec pokazał mu tajemny pokój w ich bawarskim zamku, własności rodu, który wykorzystywany był jako letnia siedziba, a w innych porach roku jako otwarte muzeum. Do tej komnaty nie miał jednak wstępu nikt spoza rodu Krügerów. Było to pomieszczenie przypominające kapliczkę, zasłane mapami, obrazami, rysunkami, dawną bronią, ubiorami i wieloma innymi artefaktami z dawnych stuleci. A na środku, na piedestale, spoczywała urna pokryta tajemniczymi symbolami. Jak opowiadał ojciec Egona, została ona zdobyta przez ich dalekiego przodka, niemieckiego rycerza, który natknął się na nią podczas pierwszej krucjaty, poszukując w Ziemi Świętej legendarnego Świętego Grala. Choć nie odnalazł kielicha, zdobył przedmiot równie ważny, jeśli nie ważniejszy. Urna ta bowiem, co do której nie miał pojęcia, skąd pochodziła, kto ją stworzył, kiedy tego dokonał i tak dalej, dawała każdemu jej posiadaczowi boską moc. Przede wszystkim nadnaturalnie wyostrzała zmysły, zwiększała inteligencję, wzmacniała zdrowie i wydłużała życie, dawała jednak też dostęp do innych, nadnaturalnych zdolności. Jednak kolejni właściciele, zawsze będący członkami rodu, nie korzystali z nich, woleli wykorzystywać bardziej normalne moce artefaktu, aby zdobywać wpływ i majątek. Choć zdarzali się tacy, którzy czynili inaczej i choć oficjalna historia o nich milczy, to na przestrzeni lat byli wielkimi bohaterami lub okrutnymi łotrami. Uważano, że moce urny to pokusa, której ciężko się oprzeć, lepiej więc wykorzystywać jej ograniczone możliwości, ale i nie narażać się na żadne konsekwencje. I Egon początkowo robił to samo, co jego ojciec, dziadek, pradziadek i pozostali. Nie trwało to jednak długo. Gdy spędzał wakacje na Karaibach, szajka rabusiów zaatakowała jego dom. Podobno chcieli go tylko obrabować, skończyło się strzelaniną, w której zginęła większość służby Krügerów oraz matka, ojciec i siostra Egona. Ten wrócił do Niemiec, stawił się na ich pogrzebie, opłakał zmarłych i przejął pieczę nad rodowym majątkiem. A po kilku dniach, gdy nie mógł znieść samotności i smutku, udał się do kapliczki i zaczerpnął mocy z urny, tym razem się nie oszczędzając. I rzeczywiście, zdobył potęgę, o jakiej nie śnił. Potęgę, którą wykorzystał, aby wytropić ludzi, którzy odebrali mu rodzinę i przyjaciół. Gdy jednak wszystkich ich rozbroił i pochwycił, obmyślając najbardziej bolesne tortury, które chciał im zapewnić przed śmiercią, zawahał się. I ostatecznie ani ich nie zabił, ani nie torturował, a jedynie oddał ledwo żywych ze strachu w ręce policji. Tak zdał test, który musieli przejść wszyscy, którzy sięgnęli po pełnię tajemniczych mocy. Gdyby spełnił swoje plany co do rabusiów, miałby moce dalej, ale powoli staczałby się w otchłań rozpaczy, gniewu, nienawiści i szaleństwa, doprowadzając się do smutnego końca. Wybierając sprawiedliwą i godną drogę, nie tylko tego uniknął, ale i zdobył o wiele potężniejsze moce. Zaczął je rozwijać, rodzinny majątek pozostawiając w rękach dobrego przyjaciela. Ten wezwał go z samotni po latach spędzonych na treningu, dowiedział się bowiem z pomocą różnych źródeł informacji, że celem rabusiów nie była biżuteria, złoto czy inne dobra, ale urna i jej moce. Oraz że nie działali sami, ale zostali najęci do tego zadania. Kontrolując zarówno swoje moce jak i umysł oraz uczucia, Egon zakończył trening i wrócił na zamek. Zamknął ostatecznie muzeum i urządził w nim swoją bazę, gdzie zaprzyjaźnieni technicy i inżynierowie w ścisłej tajemnicy stworzyli jego unikalną zbroję. Tak wyposażony, zaczął tropić tego, który przed laty odebrał mu rodzinę, a trwało to długo, ponieważ każdy schwytany gangster był jedynie pośrednikiem. Po niemal roku Egon dowiedział się jednak prawdy. Za wszystkim stał Czerwona Maska, pragnący mocy urny. W tym czasie jego działania odbyły się echem w świecie i Szkarłatowi, jak się zwał, współpracę zaproponowała Agencja. Po namyśle zgodził się, za jeden z warunków umowy zastrzegając jednak, że musi ona zabezpieczyć jego rodowy zamek najlepszymi i najpewniejszymi ludźmi oraz najnowocześniejszymi systemami ochronnymi, aby urna była bezpieczna. Początkowo Agencja, cierpiąca wówczas na deficyt w ludziach i sprzęcie, nie chciała się zgodzić, ale gdy Egon zaproponował, że sam wszystko sfinansuje oraz dodatkowo zasili konto Agencji funduszami na inne potrzeby to tamci w końcu się zgodzili i przemienili jego zamek w prawdziwą twierdzę nie do zdobycia. Egon zaś, pewien, że jego największy skarb jest bezpieczny, zaczął prawdziwą współpracę z Agencją, stając się z czasem nawet członkiem Ligii Herosów.
Moce, zdolności i wady: Poza wspomnianymi mocami, które są właściwie dodatkiem do tych prawdziwych, takimi jak wydłużone życie, lepsze zdrowie, wyostrzone zmysły i lepsza pamięć dysponuje też pełnią mocy, jakie daje urna. Pozwalają mu one choćby na otaczanie swoich kończyn szkarłatną powłoką, co pozwala mu zadawać niezwykle silne ciosy i kopnięcia. Może tworzyć takie szkarłatne tarcze oraz rozmaite pociski, od kul szkarłatnej energii, po szkarłatne błyskawice. Jego pancerz jest niezwykle wytrzymały, odporne na zwykłe ciosy, ataki bronią białą, odłamki czy pociski z broni małego kalibru. Ponadto doskonale opanował wiele sztuk walki oraz zdobył dogłębną wiedzę o organizacji Czerwonej Maski i współpracujących z nią kryminalistach. No i jest niesamowicie bogaty oraz wpływowy, a to otwierało przed nim drzwi, których nie sposób byłoby wyważyć przy pomocy nawet najpotężniejszych szkarłatnych mocy. Egon, jako heros, wydaje się być idealny i pozbawiony wad, co sprawia, że złoczyńcy bardzo się go obawiają. Nie do końca tak jednak jest, jego moce mają bowiem ograniczenia, raz na rok musi doładować w urnie te czysto bojowe, pozostałe również, ale te już raz na dziesięć lat. Moce opuszczają go tydzień przed „doładowaniem” i wracają stopniowo przez kolejne siedem dni, co czyni go wówczas bardzo podatnym na ataki. Wie także, że choć zdał główny test, to moce urny wciąż oceniają jego działania i jeśli kiedykolwiek podwinie mu się noga, może je stracić, być może na zawsze.
Wygląd:
-
Pseudonim: Cyborg.
Prawdziwe imię i nazwisko: Mathieu Féret.
Frakcja: Liga Młodych Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Młodych Herosów.
Historia: Syn genialnego konstruktora i wynalazcy, jednego z twórców zaangażowanych w projekt, który poskutkował stworzeniem Améliorationa. Od dziecka podzielał pasję ojca i zawsze chciał pójść w jego ślady, a pewnie odniósłby na tym polu niemałe sukcesy, ale niestety, jeden pechowy wypadek w laboratorium przekreślił wszystkie te plany… Pomagając ojcu przy jednym z projektów, został ranny w wyniku niespodziewanej eksplozji, a do dziś nie wyjaśniono, czy zawinił naukowiec, jego dzieło czy może był to zwykły przypadek lub akt sabotażu. Niemniej, Mathieu przeżył, ale zapłacił za to ogromną cenę, ponieważ większość jego organów wewnętrznych była zmasakrowana, a z kończyn ocalały tylko kikuty. Przeżył właściwie dlatego, że ojciec poruszył niebo i ziemię, skorzystał ze wszystkich przysług, kontaktów i wyłożył bajońskie sumy w najlepszych szpitalach i u najlepszych lekarzy w całej Europie i Ameryce Północnej. Jego syn, chociaż wdzięczny za uratowanie życia, nie chciał tak żyć, sam wręcz określał to mianem nie życia, a wegetacji. Widząc cierpienia syna, ojciec zapewnił mu odpowiednią opiekę w domu i tam też go przeniósł, a później zajął się budową nowego ciała, do którego chciał przenieść umysł swojego jedynaka. Gdy android był gotowy, Mathieu odmówił, obawiając się utraty swojego człowieczeństwa. Wobec tego, wykorzystując doświadczenie zdobyte latami oraz komponenty gotowego androida, jego ojciec z pomocą najlepszych europejskich chirurgów przeprowadził operację wszczepienia mu nowych kończyn oraz organów. Ta powiodła się bez zarzutów, udało się nawet pokryć nowe kończyny warstwą sztucznej skóry, aby z wyglądu nie odbiegały niczym od prawdziwych rąk i nóg. Gdy Mathieu doszedł do siebie po przemianie, został zwerbowany przez Agencję, która potrzebowała ludzi z jego doświadczeniem, wiedzą i usprawnieniami przy okazji. Pomimo protestów ojca, Cyborg (bo taki, dość oczywisty, pseudonim przyjął) zgodził się i po odpowiednim treningu został jednym ze światowych herosów. Choć zasłużył się dla światowego pokoju i bezpieczeństwa, odmówił awansu i przeniesienia z Ligii Młodych do Ligii Herosów. Wiązało się to przede wszystkim z tym, że choć doświadczony Hermes jest dobrym liderem, to często nie ma odpowiedniego podejścia do rekrutów, a Cyborg, jako ktoś, kto stracił całe normalne życie i musiał oswoić się z nowymi mocami wydaje się być kimś idealnym do pełnienia roli wsparcia dla młodych, często jeszcze zagubionych herosów, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w tym fascynującym, choć niebezpiecznym, świecie.
Moce, zdolności i wady: Cyborg posiada tytanowe nogi i ręce, a częściowo też inne fragmenty zmasakrowanego w wypadku ciała oraz organy wewnętrzne. Daje mu to o wiele większe możliwości niż w wypadku ludzi, jest w stanie znieść więcej, podnieść więcej, uderzyć mocniej i tak dalej. Dzięki zmianie organów praktycznie się nie męczy, ciężko go też otruć czy udusić. Jakby niezwykle wytrzymałe i zapewniające supersiłę kończyny były czymś niewystarczającym, ma on również możliwość zamontowania w nich rozmaitej broni. Dzięki swojej wiedzy i umiejętnościom z zakresu robotyki oraz wsparciu Agencji, stworzył wiele usprawnień do swoich kończyn, wykorzystywanych zależnie od sytuacji. Ta broń to między innymi działko soniczne, działka kalibru dziewięciu milimetrów ukryte w nadgarstkach, wysuwane ostrza, dłonie, które można wystrzelić na krótki dystans lub odczepić i sterować nimi zdalnie oraz wiele więcej. Choć cieszy się, że nie jest w stu procentach maszyną, sprawia to jednak, że ma wady, które jego przeciwnicy nauczyli się wykorzystywać. Wiedzą oni choćby, że korpus i głowa to miejsca, które zostały zastąpione metalem tylko w ograniczonym stopniu lub wcale, są więc siłą rzeczy mniej wytrzymałe niż reszta ciała. Jego implanty są też podatne na ataki wszystkiego, co niszczy lub uszkadza technologię.
Wygląd:
-
Pseudonim: Generał.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Liga Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Herosów.
Historia: . Aby pokazać, że Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych nie jest tylko zbędną instytucją, która trwoni pieniądze podatników, zebrali oni całą posiadaną wówczas wiedzę oraz odpowiednie materiały, a później wytypowali ochotnika z szeregów armii, którego personalia nie są dziś znane. Przeszedł on długi, trudny i bolesny proces, który zaowocował powstaniem Generała, pierwszego amerykańskiego superżołnierza i tajnej broni Ameryki do walki z ZSRR. Choć pokaz jego umiejętności był bardziej niż imponujący, to Agencja nigdy nie kontynuowała badań, tłumacząc to brakiem odpowiednich składników i kandydatów, choć mówi się, że jej ówczesny szef obawiał się oddawać armię takich żołnierzy pod czyjekolwiek rozkazy, nawet prezydenta USA. Kolejne lata Generał spędzał na intensywnych treningach fizycznych i umysłowych, nauce teorii oraz symulacjach bojowych. W założeniu Agencji miał być jednoosobową armią, i to dosłownie. I był, ponieważ wszelkie symulacje wykazywały, że mógłby w przeciągu kilku godzin, dni lub tygodni podbić jeden z wielu krajów w Azji, Afryce lub Ameryce Południowej, dokonując przewrotu, zamachu lub zwyczajnie wymordowując całą armię. Oczywiście, w wypadku lepiej rozwiniętych i uzbrojonych państw z tych kontynentów, o krajach Europy i Ameryki Północnej nie wspominając, byłoby to na dłuższą metę niemożliwe, jednak w takich sytuacjach Generał miał pełnić zadania dywersyjne, stanowić awangardę ataku lub wręcz przeciwnie, straż tylną i umożliwić wycofanie się innym żołnierzom. Choć jego możliwości były imponujące, Agencja była świadoma, że ZSRR posiada podobnych żołnierzy, za bardzo obawiała się więc odwetu, a także planowano użyć Generała jedynie w prawdziwej ostateczności. Kolejne lata spędzał w hibernacji, wybudzano go co jakiś czas, aby poddać go niezbędnym badaniom, treningom i tym podobnym. Koniec zimnej wojny postawił znak zapytania nad dalszym istnieniem Generała, którego amerykański rząd nie potrzebował, a nawet jeśli, to jego hibernowanie kosztowało niemałe pieniądze. Stąd decyzja Agencji, aby go wybudzić na stałe i przystosować do realiów współczesnego świata oraz nowej sytuacji. Nie miał być już bowiem żołnierzem, ale superbohaterem. Przez kilka lat to na jego barkach spoczywał światowy ład, gdy Agencja była jeszcze słaba, a inni bohaterowie nie zostali odkryci ani się nie ujawnili. Z czasem jednak otrzymał wsparcie, a gdy powstała Liga Herosów, to właśnie Generała mianowano jej liderem. Był to proces odgórny, inni członkowie nie mieli na to żadnego wpływu, ale Generał spełniał swoją funkcję na tyle dobrze, że nie mieli obiekcji. A gdy urząd przywódcy tej grupy stał się wybieralny (każdy członek oraz Przewodniczący OAB mają jeden głos o tej samej wartości, który mogą oddać na każdego obecnego członka Ligi), Generał zwyciężył każde wybory, tak ceniono jego przywództwo. I choć dziś nie jest już jedynym bohaterem na świecie, to bez dwóch zdań jest jednym z najważniejszych i najsilniejszych, którego obawiają się wszyscy złoczyńcy.
Moce, zdolności i wady: Spektrum mocy Generała jest naprawdę szerokie, miał w końcu być (i był) jednoosobową armią. Przede wszystkim jest o wiele większy, silniejszy i wytrzymalszy niż człowiek. Może spokojnie udźwignąć nawet do czterdziestu ton, jego skóry nie przebiją nawet pociski przeciwpancerne z armat czołgowych, a organizm jest odporny na większość trucizn występujących naturalnie w przyrodzie, a także na większość tych nienaturalnych czy na promieniowanie. Może przeżyć tygodnie bez jedzenia i wody, a przebiegnięcie nawet trzykrotnie szybszym niż ludzie tempem jakiejkolwiek odległości także nie stanowi dla niego wyzwania. Dzięki latom nauki, treningów i modyfikacji genetycznych jest nie tylko idealnym wojownikiem, ale i dowódcą. Przestudiował dokładnie historię niemal każdej wojny, bitwy, kampanii, rebelii, potyczki i powstania, często na nich opierając swoje plany co do starcia z wrogiem. To doskonały taktyk i strateg, autor wielu zwycięstw tak Ligii, jak i Agencji. Jego siła i wytrzymałością sprawiają, że mógłby angażować się w walkę wręcz bez jakichkolwiek umiejętności, ale mimo to ma je dość rozwinięte, jest też ekspertem od materiałów wybuchowych, dywersji i walki w jakichkolwiek warunkach. Jego szkolenie obejmowało naukę o niemal każdej istniejącej wówczas broni palnej, pojeździe wojskowym i tym podobnych, a podczas wybudzania z hibernacja wiedza ta była stale aktualizowana, niemniej nie potrafiłby on skorzystać z większości tego, o czym się uczył. W tym celu rusznikarze Agencji zaprojektowali dla niego jedyną w swoim rodzaju broń, a dokładniej kilka ich sztuk: w kaburach na pasie nosi pistolety, jednak strzelanie z nich mogłoby sprawić spore trudności zwykłemu człowiekowi, są bowiem o wiele większe i cięższe. Posiadają naprawdę imponującą siłę ognia, a także mają trzy tryby ognia (pojedyncze pociski, seria i ogień ciągły). Z kolei w kaburach na plecach nosi dwa cięższe karabiny, również wyposażone w trzy tryby ognia, gdzie ogień ciągły i seria przypominają broń maszynową, pozwalającą poszatkować i przygwoździć przeciwnika zmasowanym ogniem, a tryb ognia pojedynczego przemienia te spluwy w coś na kształt strzelb, z których jedno trafienie jest przeważnie tym ostatnim. Generał ma jednak wady, może i niewiele, ale ma. Przede wszystkim nie jest zbyt szybki czy zwinny, zdarzało mu się ulegać dysponującymi tymi zdolnościami przeciwnikom. Jego zamiłowanie do opierania taktyki bitwy na starciach z przeszłości sprawia, że co sprytniejsi przeciwnicy przewidują, jaką taktykę obierze, a to z kolei prowadzi do równie spektakularnej, co upokarzającej klęski. Co jakiś czas musi on też odwiedzać laboratoria Agencji, nikt nie wie po co dokładnie, ale znika wówczas na kilka dni, czasem tygodni, a gdy już wróci, jest o wiele słabszy przez jakiś czas, choć z czasem wraca to do normy. Jego wygląd rzecz jasna uniemożliwia wszelkie działania pod przykrywką czy nawet z minimalną dozą ostrożności. Szara skóra, choć tak odporna, miejscami, na przykład na szyi, powiekach czy pod pachami, jest słabsza, aby zapewnić Generałowi niezbędny zakres ruchów, są to więc jego słabe punkty, które niektórzy przeciwnicy nauczyli się wykorzystywać.
Wygląd:
-
Pseudonim: Shinobi.
Prawdziwe imię i nazwisko: Komatsu Aomi.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Większość bohaterów czy nawet złoczyńców może pochwalać się szczęśliwym lub chociaż normalnym dzieciństwem. Aomi nie miała nigdy takiego komfortu, gdy jako nastolatka straciła całą rodzinę. Jej ojciec był policjantem zaangażowanym w zwalczanie Yakuzy, co przypłacił życiem swoim, swojej żony i synka. Jedynie Komatsu ocalała, bo akurat nie było jej w domu, ale nie minęło wiele czasu, gdy i ona wpadła w ręce gangsterów, którzy wysłali ją do jednego z wielu prowadzonych przez organizację klubów nocnych. Kilka razy próbowała uciec, kilka odebrać sobie życie, za każdym razem się nie udawało, ale wybawienie nadeszło z najmniej spodziewanej strony. Szkarłatny Kolektyw, któremu japońscy gangsterzy nie mieli zamiaru się podporządkować, wypowiedział Yakuzie otwartą wojnę. Jednym z celów ataku był ten sam burdel, w którym pracowała Komatsu. Nie zginęła podczas chaotycznej wymiany ognia, później wskazała napastnikom gangsterów ukrywających się w tłumie, a gdy zabiła jednego z nich bez chwili wahania, Tyran, który dowodził akcją, uznał, że mogłaby przydać się Kolektywowi. Początkowo widział w niej jedynie informatorkę czy szpiega, którego można podrzucić Japończykom, aby łatwiej ich wyeliminować, ale z czasem zrozumiał, że jej nienawiść, wściekłość i żądzę zemsty można lepiej ukierunkować. Osobiście zajął się jej szkoleniem, czego nie robił zbyt często. Dzięki temu uniknęła prania mózgu, jakie zwyczajowo przechodzą zabójcy na usługach Czerwonej Maski. Gdy zakończyła swój trening, zaczęła zabijać z zimną krwią, przeważnie sama, czasem wraz ze swoim nauczycielem. Pierwszy raz zawahała się, gdy wraz ze swoim celem miała zlikwidować jego rodzinę, Maska nie chciał bowiem żadnych świadków. Zrozumiała wtedy, że jeśli by to zrobiła, niewiele różniłaby się od tych, którzy odebrali jej rodziców i braciszka, więc po raz pierwszy odmówiła wykonania rozkazu. Kara za niesubordynację mogła być tylko jedna, więc postanowiła uciec i się ukryć, jednak Tyran odnalazł ją i wyznał, że ludzie, których nie zabiła, zginęli z jego ręki. Zapewniał, że miał co do niej wielkie plany, ale go zawiodła, więc przybył tu nie po to, aby nakłonić ją do powrotu, tylko zabić. I prawie mu się udało, bo choć nie nauczył Aomi wszystkiego, co sam umiał, to ona sama nauczyła się wiele nowego podczas swoich misji dla Kolektywu i choć nie pokonała Tyrana, to zdołała mu uciec. I uciekała wiele kolejnych lat, nie zostając w żadnym miejscu na dłużej niż kilka tygodni, żyjąc dzięki wykonywaniu zabójstw na zlecenie, choć trzymała się tego, aby likwidować ludzi, których wina jest oczywista, a osobom postronnym nie robić krzywdy. Jednak w końcu znalazł ją Tyran i zabójcy Kolektywu, a Komatsu wiedziała, że tego starcia ani nie wygra, ani od niego nie ucieknie. Jednak walczyła, a od śmierci uratowała ją interwencja Agencji, której ludzie wykryli Tyrana i jego zbirów, wysłano więc komandosów, aby się z nimi rozprawili. Kilku Zabójców zginęło, pozostali wycofali się wraz z Tyranem. Komatsu opowiedziała Agencji o wszystkim, co ją do tej pory spotkało, zapewniła o chęci poprawy, motywując swoją zmianę nie zemstą na Tyranie i Kolektywie, ale chęcią uchronienia przed nimi niewinnych. Pomimo oporów, została przyjęta w szeregi Agencji, później do Ligi Młodych Herosów, jednak z czasem sama z niej odeszła. Nie potrafiąc współpracować i działać z resztą jako jedna drużyna, postanowiła, że wypełni swoją misję samotnie, co robi do dziś, polując na ludzi Czerwonej Maski na całym świecie.
Moce, zdolności i wady: Shinobi to świetna wojowniczka i zabójczyni. Zna doskonale anatomię człowieka, wszystkie jego słabe punkty, a także ma bogatą wiedzę na temat rozmaitych trucizn. Jest bardzo szybka i zwinna, doskonale się wspina, skrada i wtapia w tłum. Bez trudu odgrywa rozmaite role, jest też znana z tego, że potrafi bardzo szybko zawrócić w głowie większości mężczyzn. W walce preferuje dwie bliźniacze katany, ma jednak również doświadczenie w posługiwaniu się inną bronią. Kiedyś korzystała z karabinów snajperskich, dziś wykorzystuje łuk oraz zestaw rozmaitych strzał, od zwykłych, przez takie zaopatrzone w linę, po takie z małymi ładunkami wybuchowymi. Doskonale walczy też przy pomocy sztyletów oraz ciska nimi do celu. Unika jednak walki bezpośredniej, gdzie polega na swojej zwinności i szybkości, kiedy musi, bo nie może używać ani siły, ani wytrzymałości, bo zwyczajnie nie dysponuje nimi na jakimś szczególnym poziomie. Choć zarzeka się, że nie prowadzi jej żądza zemsty, nikt nie wie, jak zareaguje, gdy znowu stanie z Tyranem twarzą w twarz. Broni snajperskiej nie używała od dawna, a z inną bronią palną nie miała w ogóle styczności. Jest bez dwóch zdań na wysokiej pozycji na liście celów do zgładzenia, jaką prowadzi Szkarłatny Kolektyw, a i Tyran pewnie zrobi wiele, aby móc ją wyeliminować.
Wygląd:
-
Pseudonim: Żywiołak Ognia.
Prawdziwe imię i nazwisko: Josh Hamilton
Frakcja: Siły Natury.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Przed staniem się członkiem Sił Natury był zawodowym koszykarzem, grającym w jednym z amerykańskich klubów. Po otrzymaniu nowych mocy zrezygnował z kariery sportowej, nie będąc w stanie pogodzić jej z obowiązkami superbohatera. Jako jedyny z całej organizacji, on jeden stale stacjonuje w ich bazie, gotów na wezwanie od Potęgi Natury, czasem nawet wymyka się na samodzielne misje, gdy obecność wszystkich Żywiołaków nie jest potrzebna. Z jednej strony wydaje mu się to odpowiadać, z drugiej wygląda na najbardziej sfrustrowanego tym, że to jemu odebrano normalne życie, że on nie mógł mieć jego namiastki, tak jak inni. Mimo tego rozgoryczenia wiernie służy Potędze Natury. Ze wszystkich Żywiołaków on jest uważany za najniebezpieczniejszego, ale niekoniecznie za najpotężniejszego. Wynika to z tego, że wydaje się on czerpać siłę ze swojej frustracji i gniewu, dzięki czemu jest najpotężniejszym Żywiołakiem Ognia w historii. Jednak robi to na tyle umiejętnie, że panuje nad swoimi zdolnościami.
Moce, zdolności i wady: Choć jako człowiek nie wyróżnia się niczym poza wysokim wzrostem, to jako Żywiołak jest budzącym grozę monstrum, wysokim na trzy metry, o zdecydowanie najstraszniejszej aparycji z całej grupy. W postaci Żywiołaka jego ciało składa się ze skamieniałej magmy i płynnej lawy oraz ognia. Jego główną bronią jest właśnie ogień, ale poza ognistymi strumieniami, kulami, innymi pociskami i tym podobnymi, może też korzystać z innych aspektów swojego żywiołu, takich jak dym, sadza, czad, popiół, lawa czy nawet błyskawice. W połączeniu z jego impulsywnym charakterem i wielką mocą, zdolności te sprawiają, że póki co każda walka, w którą się zaangażował, była krótka i jednostronna. Jak wszystkie inne Żywiołaki, pod postacią człowieka nie może korzystać ze swoich mocy i jest wówczas zwyczajnym śmiertelnikiem, więc jego jedyną obroną jest to, że nikt poza Potęgą Natury i resztą Żywiołaków nie zna jego tożsamości, a z całej grupy to on najlepiej trzyma ją w tajemnicy. Jego impulsywność oraz napędzanie mocy przez negatywne emocje co prawda się sprawdza, ale nikt nie wie, jak długo to potrwa i czy w końcu nie skończy się tragedią.
Wygląd:
-
Pseudonim: Żywiołak Ziemi.
Prawdziwe imię i nazwisko: Tyler Hill.
Frakcja: Siły Natury.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Tyler odkrył swoje moce i nowe powołanie, gdy te uratowały mu życie. Podobnie jak jego ojciec, dziadek i pradziadek, był górnikiem, on sam spędził w kopalni wiele lat i wydawało mu się, że jest przygotowany na wszystko, co może spotkać go pod ziemią. Mylił się, bowiem gdy doszło do nagłego zawalenia jednego z tuneli, został odcięty od reszty załogi, bez jedzenia, wody, drogi na powierzchnię i jakichkolwiek szans na przeżycie. I właśnie wtedy objawiła mu się Potęga Natury, właśnie wtedy odkrył swoje moce, które pozwoliły mu na odsunięcie zawałów ziemi i wydostanie się na wolność. Od tej pory jest członkiem drużyny, a czas poza misjami spędza na niesieniu pomocy swoim kolegom po fachu na całym świecie, dbaniem o bezpieczeństwo kopalń czy nawet wyszukiwaniem w ziemi cennych minerałów dla kompanii górniczych.
Moce, zdolności i wady: Tak pod postacią człowieka, jak i Żywiołaka, jest on najspokojniejszym i najbardziej statecznym z całej drużyny, ciężko wyprowadzić go z równowagi. To, w połączeniu z charyzmą, umiejętnością dowodzenia i strategicznym myśleniem czyni go też nieformalnym liderem grupy, który prowadzi ją do boju. Gdy przychodzi co do czego, nie jest jedynie mózgiem Sił Natury, ale też jej mięśniami, jako że ze wszystkich Żywiołaków to on dysponuje największą siłą i wytrzymałością. Choć jest wolny, niezdarny i ospały, to jednak zawsze walczy na pierwszej linii, gdzie może skutecznie wykorzystać swoje atuty. Zranienie go jest więcej niż trudne, a co dopiero zabicie (oczywiście, gdy jest w formie Żywiołaka). Choć przeważnie to on zbiera ciosy, które rzadko kiedy zadają mu większe obrażenia, aby inni mogli kontratakować, sam również potrafi zaatakować: od miotania głazami, przez większe i mniejsze trzęsienia ziemi, na tworzeniu ruchomych piasków skończywszy, Tyler udowodnił wielu zbyt pewnym siebie łotrom, że jest czymś więcej niż tarczą, w którą mogą uderzać. Jego charakter sprawia, że o wiele lepiej dogaduje się z Żywiołakiem Wody, niż Powietrza, a z Żywiołakiem Ognia niemal ciągle prowadzi kłótnie i spory, choć ten drugi nigdy jeszcze nie zakwestionował jego dowodzenia ani nie działał na szkodę grupy, pomimo swej porywczości.
Wygląd:
-
Pseudonim: Żywiołak Powietrza.
Prawdziwe imię i nazwisko: Rachel Bell.
Frakcja: Siły Natury.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Podobnie jak Żywiołak Ziemi, Rachel również odkryła swoje moce w chwili zagrożenia życia, jednak ona ocaliła wówczas o wiele więcej żyć… Już jako dziecko zapragnęła latać, więc nic dziwnego, że całe życie poświęciła swojej pasji i w końcu została pilotką. To właśnie podczas jednego z rutynowych lotów pasażerskich jej samolot doznał awarii, a maszyna zaczęła spadać. Pomimo wysiłków Rachel i jej drugiego pilota, maszyna wciąż zmierzała ku zagładzie. I właśnie wtedy odkryła ona swoje moce, które umożliwiły jej podniesienie maszyny i ocalenia życia swojego i wszystkich innych osób na pokładzie. Zasłaniając się tym traumatycznym wydarzeniem, skończyła swoją karierę w lotnictwie i zaangażowała się w służenie Potędze Natury. Podobnie jak Żywiołak Ognia, i ona jest raczej niespokojną i niepokorną duszą, stąd często opuszcza bazę Sił Natury, aby działać na własną rękę. W przeciwieństwie do Hamiltona, nie szuka kogoś, kogo mogłaby pokonać lub zabić, ale bardziej osób, którym mogłaby pomóc na inne sposoby.
Moce, zdolności i wady: Jej moce sprawiają, że jest najszybsza i najzwinniejsza w całej drużynie, dzięki czemu służy jej przeważnie jako zwiad, ściga uciekających przeciwników bądź ewakuuje osoby postronne, którym mogłaby się stać krzywda. W bitwie nie jest jednak bezużyteczna, jak sądziliby niektórzy, ponieważ potrafi ona blokować ataki przeciwników, atakować ich podmuchami powietrza (niektórymi na tyle szybkimi, że przecinają nawet litą skałę), a nawet wezwać tornado. Na dodatek jej ciało w postaci Żywiołaka jest niemal nie do zniszczenia, ponieważ właściwie każdy atak przechodzi przez nie na wylot, co czyni ją bezkarną podczas walk z większością przeciwników.
Wygląd:
-
Pseudonim: Żywiołak Wody.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nora Henderson.
Frakcja: Siły Natury.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Kto lepiej nadawałby się na Żywiołaka Wody niż surferka z Hawajów? No właśnie. Nora z radością przyjęła swoje nowe moce, zapewniając Siłom Natury wiele ciepła i empatii poza misjami, a w ich trakcie nieocenioną pomoc. Jako że od dziecka była bardzo wrażliwa na zło, niesprawiedliwość i krzywdę innych ludzi, nie wahała się ani chwili i przyjęła swoje nowe moce, aby nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Z tego też powodu uznała, że nie może ograniczać wykorzystania swoich mocy jedynie do walki z łotrami i innymi zagrożeniami, stąd czas poza misjami spędza najczęściej w najbiedniejszych rejonach świata, gdzie leczy potrzebujących lub przeciwdziała pustynnieniu czy innym klęskom żywiołowym w miarę swoich możliwości.
Moce, zdolności i wady: Choć jej najpotężniejsze umiejętności, jak przyzwanie tsunami czy wywołanie powodzi, mogą być wykorzystane tylko w pobliżu największych akwenów, tak jest ona dość potężna, może bowiem w dowolnym miejscu na świecie wywołać intensywną burzę, grad, a w przeciwników ciskać strumieniami wody czy lodowymi soplami. Posiada przy tym unikalną umiejętność, która pozwala jej leczyć większość chorób i obrażeń, o ile ma wystarczająco siły i dostęp do choć odrobiny wody. Sprawia to, że z całej drużyny jest największą pacyfistką i dopuszcza się przemocy tylko wtedy, gdy jest to konieczne. To najczęściej ona daje przeciwnikom Sił Natury szansę na poddanie się jeszcze przed rozpoczęciem walki, z czego niektórym zdarzyło się skorzystać. Gdy jednak dojdzie już do walki, woli nieść pomoc rannym cywilom i osobom postronnym oraz reszcie Żywiołaków, a nawet i wrogom.
Wygląd:
-
Pseudonim: Potęga Natury.
Prawdziwe imię i nazwisko: Brak.
Frakcja: Siły Natury.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jest to nieśmiertelny byt, który powstał w zamierzchłych czasach, gdy nasza planeta była jeszcze młoda. Nie wiedzieć czemu, miał on za zadanie chronić ludzkość, najpierw przed samą naturą, później coraz częściej przed nimi samymi. Jednak nawet tak potężną istotę z czasem to przerosło, choć możliwe, że zadanie to już ją zwyczajnie znużyło. Dlatego od około dwustu lat wybiera ona sobie swoich czempionów, śmiertelników, którzy stają przed niełatwym zadaniem obrony ludzkości i planety, w zamian otrzymując moce panowania nad żywiołami.
Moce, zdolności i wady: Potęga Natury włada wszystkimi czterema żywiołami naraz i jest o wiele potężniejsza niż jej cztery Żywiołaki razem wzięte. Szczęśliwie dla złoczyńców, nie ma miesza się już ona w jakiekolwiek utarczki odkąd powołuje swoich wybrańców. Tych bowiem da się pokonać albo chociaż przeżyć starcie z nimi, Potęga Natury w jednej chwili może wezwać huragan, sztorm, trzęsienie ziemi, erupcję wulkanu czy cokolwiek innego, Przy całej swej potędze wydaje się być jedną z nielicznych istot, która nie ma wad, a przynajmniej nie takich, które można wykorzystać przeciwko niej w bitwie, spekuluje się jednak, że skoro od dwóch wieków sama nie wykonuje swej powinności, ale zdaje się na ludzi, których obdarza cząstką własnych mocy, to zwyczajnie jest za słaba, aby pełnić swoje zadania w odpowiedni sposób.
Wygląd:
-
Pseudonim: Kruk.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane. Chwilowo nosi imię John Smith.
Frakcja: Liga Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Herosów.
Historia: Zabójcy Czerwonej Maski nie bez powodu są elitą jego organizacji, jego ochroniarzami, egzekutorami, porucznikami, oczami i uszami. Stąd burzą w pełni zasłużony lęk, szacunek, a nawet podziw, i to zarówno wśród ludzi i sojuszników Maski, jak i jego wrogów. Dla tych drugich są też niewiarygodnymi skarbnicami wiedzy o Szkarłatnym Kolektywie, a zdobycie tych informacji mogłoby odwrócić losy walki herosów i Agencji z tą organizacją. Jednak Zabójcy Maski albo doprowadzają Kolektyw do zwycięstwa, albo w porę się ewakuują, albo walczą tak zaciekle, że giną prędzej lub później. Nieliczni, którzy nie giną w trakcie walki są eliminowani w miarę możliwości przez pozostałych Zabójców lub popełniają samobójstwo, dobrze wiedząc, że nawet po szkoleniu i praniu mózgu mogliby się w końcu wygadać. Jednak w końcu się to zmieniło. Podczas jednego ze starć między siłami Szkarłatnego Kolektywu i Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa w walce po stronie tego pierwszego brało udział kilku elitarnych Zabójców. Część zginęła, pozostali wycofali się. Jak jednak okazało się po bitwie, jeden z nich przeżył. Jego towarzysze przeoczyli to, ponieważ był tak ciężko ranny, że właściwie nie żył. Jednak medycy Agencji potrafią czynić cuda i nie zawiedli nawet mierząc się z tak beznadziejnym przypadkiem. Zabójca przeżył i został po cichu ewakuowany do jednej z baz Agencji, w której wzmocniono ochronę, obawiając się próby jego odbicia. Ta jednak nie nadchodziła, a Kolektyw widocznie sądził, że ten konkretny Zabójca zginął. Tak jednak nie było, choć i dla Agencji nie był wówczas przydatny, ponieważ po walce wiele miesięcy spędził w śpiączce. A gdy nie rokowano już, że wróci do świata żywych, nagle odzyskał przytomność. Jednak ku rozczarowaniu wszystkich wyższych rangą członków OAB, nie pamiętał kompletnie nic. I choć medycy zapewniali, że to możliwe, a pamięć może wracać stopniowo lub wcale, to jednak nie ufano mu, ponieważ podejrzewano, że to tylko przykrywka, aby Maska mógł zinfiltrować jedną z baz Agencji. I wiele wskazywało na to, że to rzeczywiście prawda, ponieważ kilka dni później ta konkretna baza została zaatakowana. Komandosi i Zabójcy Szkarłatnego Kolektywu wdarli się do środka i sukcesywnie miażdżyli opór przeciwnika. Nie wiedziano czy chcą odbić swojego towarzysza, czy może go zabić, ale Agencja nie chciała na to pozwolić i kazała przenieść go w bezpieczne miejsce, a gdyby zabrakło możliwości – zabić. Tak się jednak nie stało, ponieważ eskorta Zabójcy została zaatakowana. W chwili zagrożenia tamten przypomniał sobie chyba swoje szkolenie, ale nie wykorzystał tej wiedzy do rozprawienia się z niedobitkami wojsk Agencji, ale do powstrzymania najemników. Stoczył nawet pojedynek z jednym z Zabójców, ale przegrał. Mimo to przeżył, a od tego czasu był jeszcze lepiej strzeżony. W końcu przypomniał sobie tyle, że zawiadomił Agencję, że chce zmienić swoje życie, pomóc. I pomagał, najpierw jako wartościowe źródło informacji, a później jako pełnoprawny heros, choć minęło wiele czasu, nim wreszcie mu na to zezwolono. Wciąż jednak wszyscy pozostają wobec niego nieufni, nie wiedząc, czy to wszystko nie było w jakimś stopniu zaplanowane przez Maskę, a dzięki temu Agencja i Liga Herosów są teraz infiltrowane…
Moce, zdolności i wady: Kruk (twierdził, że po przebudzeniu ze śpiączki pamiętał tylko latającego kruka, stąd pseudonim) może i ma luki w pamięci, ale nie przeszkadza mu to w byciu maszyną do zabijania. Choć wielu rzeczy uczył się na nowo, wciąż jest ekspertem od walki w zwarciu, bronią białą i rozmaitą bronią palną, opanował też użycie materiałów wybuchowych czy pierwszą pomoc. Dzięki szkoleniu jest o wiele szybszy, zwinniejszy, silniejszy i wytrzymalszy (psychicznie i fizycznie) oraz ma lepszą kondycję niż zwykli ludzie. Niestety, wciąż ma problemy z lukami w pamięci, wielu obawia się, że gdy odzyska ją całkowicie to zdradzi, jeśli już tego nie zrobił, szpiegując dla Maski. Poza tym albo nie odzyskał takich umiejętności jak kierowanie i naprawa pojazdów i tym podobne, albo nigdy nie był w tym dobry. Poza tym nie ma żadnych supermocy, co w przypadku starcia z kimś, kto je posiada, automatycznie stawia go na gorszej pozycji.
Wygląd:
-
Pseudonim: Srebrne Ostrze.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Srebrna Trójka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jeden z członków Srebrnej Trójki, sądząc po tym, jak działa ich grupa, jest też najpewniej jej liderem, ale to tylko spekulacja. Podobnie jak jego kompanii i cała frakcja, jest on jedną, wielką niewiadomą, a tyczy się to tak jego danych, jak i historii czy nawet tego kim albo czym jest, ponieważ mówi się, że to człowiek w nowoczesnym pancerzu, myślący samodzielnie android, kontrolowana przez kogoś maszyna czy nawet przedstawiciel obcej rasy. Ostrze jest z całej grupy najbardziej nastawiony na bezpośrednią walkę z przeciwnikiem.
Moce, zdolności i wady: Jest dużo szybszy i zwinniejszy niż zwykły człowiek, ale nie tak jak Błysk czy Cień. Jednak jest od nich o wiele silniejszy i wytrzymalszy, wielokrotnie wychodził zwycięsko ze starć z o wiele większymi przeciwnikami oraz był w stanie przetrwać takie obrażenia, które zabiłyby wielu innych herosów. Aby zrekompensować swoje braki w zwinności oraz ułatwić sobie walkę, posiada specjalne buty antygrawitacyjne, pozwalające mu unosić się na wysokość od kilku centymetrów do półtora metra nad poziomem gruntu. Choć nie jest bezbronny bez swojego miecza, to właśnie niemu zawdzięcza swój przydomek. Jest to przede wszystkim solidne ostrze wykonane z nieznanego stopu, pozwalające zablokować niemalże wszystko, od odłamków, przez kule, na promieniach energii skończywszy, nie ma też trudności z przebijaniem większości znanych człowiekowi materiałów. Ponadto jest zaopatrzone w specjalny generator, który pozwala doładować ostrze, aby uczynić ciosy nim wykonane skuteczniejszymi, może też rozgrzać ostrze albo uwolnić energię w postaci promienia energii wylatującego z czubka klingi. Ponadto broń po rzucie wraca do ręki właściciela, on sam również może przyciągnąć się do swojej broni. Niewiele wiadomo o jego wadach, ale z pewnością jest on podatny na wszystko, co może niszczyć, uszkadzać lub ogłupiać systemy elektroniczne i wszelką technologię.
Wygląd:
-
Pseudonim: Srebrny Cień.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Srebrna Trójka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Kolejny członek Srebrnej Trójki, ten, którego obserwatorzy najmniej widzą, co nie oznacza jednak, że nie jest przydatny. Podobnie jak jego kompanii i cała frakcja, jest on jedną, wielką niewiadomą, a tyczy się to tak jego danych, jak i historii czy nawet tego kim albo czym jest, ponieważ mówi się, że to człowiek w nowoczesnym pancerzu, myślący samodzielnie android, kontrolowana przez kogoś maszyna czy nawet przedstawiciel obcej rasy.
Moce, zdolności i wady: Jest szybki i zwinny, ale to nie są jego główne zdolności. Należą do nich za to niezwykle zaawansowane systemy maskowania, które pozwalają mu dosłownie zlać się z tłem. Kamuflaż jest niezwykle skuteczny i wydaje się, że działa w każdych warunkach, niezależnie od miejsca, czasu czy nawet tego, czy Cień jest poza walką, czy w samym jej środku. Ponadto jego zbroja jest wyposażona w zaawansowaną broń soniczną i energetyczną, wykorzystywaną zarówno wraz z kamuflażem, do niespodziewanego ataku, jak i wtedy, gdy maskowanie jest zbędne i trzeba przejść do działań bezpośrednich. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma on przy sobie wspomnianej wcześniej broni, ale ta jest po prostu skryta w pancerzu. Działka soniczne wysuwają się z ramion, a energetyczne z barków, choć obserwatorzy walk Trójki zauważyli, że w sytuacji kryzysowej może on też miotać energię z generatora na piersi oraz grzebienia hełmu, ale nie wydają się to jego domyślne rodzaje broni. Nie zauważono nigdy, aby używał innej broni, niż ta wbudowana w pancerz, stroni też od walki w zwarciu, wspierając swoich kompanów z odległości, a gdy przeciwnik za bardzo się zbliży, zwyczajnie włączając kamuflaż i uciekając.
Wygląd:
-
Pseudonim: Srebrny Błysk.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Srebrna Trójka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Podobnie jak jego kompanii i cała frakcja, jest on jedną, wielką niewiadomą, a tyczy się to tak jego danych, jak i historii czy nawet tego kim albo czym jest, ponieważ mówi się, że to człowiek w nowoczesnym pancerzu, myślący samodzielnie android, kontrolowana przez kogoś maszyna czy nawet przedstawiciel obcej rasy.
Moce, zdolności i wady: Tak jak Srebrny Cień, bywa, że Błysk nie zostaje w ogóle zauważony przez tych, którzy obserwują walkę jego i reszty Srebrnej Trójki z jakimiś złoczyńcami. Nie posiada on jednak kamuflażu jak jego kompan, ale niesamowitą wprost szybkość i zwinność. Podobno wśród ludzi OAB wciąż trwają zakłady, kro wygrałby wyścig: Srebrny Błysk czy Hermes? Ten drugi wyzwał nawet członka Srebrnej Trójki na pojedynek, ale póki co nie doczekał się odpowiedzi. Jak już zostało to powiedziane, Błysk jest przede wszystkim szybki i zwinny, potrafi dzięki temu skończyć walkę, nim ta się zacznie. Dzięki swoim atutom przeważnie uderza pierwszy i zmiękcza rywali, nim dobiorą się do nich jego pozostali towarzysze, a także zajmuje się ewakuacją cywili, którzy mogliby być zagrożeni. Jest najszybszy i najzwinniejszy z całej Trójki, silniejszy i wytrzymalszy niż Błysk, ale pod tymi względami ulega liderowi grupy. Mimo to sam pęd, jakiego nabiera, pozwala jednym ciosem znokautować lub nawet zabić rywala. W walce polega wyłącznie na swoich pięściach i stopach, choć ma też wbudowane ostrza na przedramionach, te jednak służą wyłącznie odbijaniu i blokowaniu ciosów przeciwnika. Jego problemy z siłą i wytrzymałością sprawiają, że nie nadaje się do długich i ciężkich bitew, zaobserwowano też, że gdy raz ruszy, nie może zatrzymać się od razu, potrzebuje na to czasu, a nim to się stanie, może jedynie spróbować zmienić kierunek. Już kilkukrotnie niemal doprowadziło to Trójkę do klęski, ale zawsze sytuacja została opanowana, czy to przez Błyska, czy przez pozostałych.
Wygląd:
-
Pseudonim: Legion.
Prawdziwe imię i nazwisko: Dominic Sinclair.
Frakcja: Brak, choć zdarza się, że poszczególne klony pracują dla różnych frakcji złoczyńców.
Aktualne miejsce pobytu: Miejsce pobytu oryginału nie jest znane, klony rozsiane są po całym świecie, choć ustalenie dokładnej lokacji któregokolwiek z nich nie jest na chwilę obecną możliwe.
Historia: Genialny naukowiec okrzyknięty już jako nastolatek „najwybitniejszym umysłem pokolenia”. Choć był wszechstronnie uzdolniony, a jego zainteresowania rozciągały się od polityki i historii, przez fizykę kwantowaną, na biologii skończywszy. I to właśnie ta ostatnia stała się jego największą pasją. Gdy jego babcia, matka i dwie siostry kolejno odeszły z tego świata przez chorobę genetyczną, która jest przenoszona na żeńskich członków rodziny co pokolenie, Dominic wiedział już, czym chce się zająć. Studiował i ukończył z wyróżnieniem kilka prestiżowych uniwersytetów w USA na wydziałach medycznych, a później otrzymał wiele stypendiów i rządowych grantów, które pozwoliły mu założyć własne laboratorium, w którym pracował nad usunięciem wszelkich wad genetycznych i spowodowanych nimi chorób z ludzkiego życia. Plan był ambitny, ale uznano, że jeśli ma się udać, to tylko jemu. Niestety, przez lata nie zrobił żadnego większego postępu, a gdy wydawało się, że osiągnął przełom, ten stawał się ślepą uliczką. Jego darczyńcy stracili cierpliwość i cofnęli większość funduszy, on sam na chwilę porzucił swoje marzenia, aby podjąć pracę jako lekarz czy wykładowca akademicki. Nie mógł jednak zapomnieć o swojej misji, misji ulepszenia ludzkości, przez co ciągle wracał do badań, a kolejne braki rezultatów sprawiły, że frustrował się coraz bardziej i z czasem staczał w otchłań szaleństwa, czemu sprzyjał brak przyjaciół czy bliższej rodziny. Po wielu latach spędzonych na eksperymentach na zwierzętach i porwanych z ulic bezdomnych, zrozumiał w końcu, że nie da się naprawić genów całej ludzkości, że nawet dla niego jest to niemożliwe. Ale mimo to nie porzucił swojej wizji, uważając, że stworzenie człowieka idealnego jest możliwe. Niestety, nie znaleźli się chętni dla jego chorej wizji, więc wcielił swój plan w życie samodzielnie, świadom jego braków. Mianowicie za pieniądze pożyczone od różnych organizacji, firm czy nawet przestępców oraz zdobyte na handlu organami stworzył maszynę własnego projektu, która miała pozwolić mu sklonować człowieka. Jego planem na stworzenie nowej ludzkości było sklonowanie tych, którzy mieli najlepsze możliwe cechy i geny, aby to oni i ich potomkowie zasiedlili Ziemię. Wierząc, że jego sukces sprawi, że znajdzie kolejnych chętnych, poddał się eksperymentowi. Niestety, maszyna nie była doskonała i choć proces klonowania się udał, wyrządził nieodwracalne zmiany w mózgu Sinclaira. Jego szaleństwo pogłębiło się, a co gorsza nie był on pewien, kto jego oryginałem: on czy jego klon. Przez kolejne lata tworzył coraz więcej klonów samego siebie, aby zyskać materiał do badań i pomocników, przekazując im swoje chore wizje, inteligencję, zdolności i szaleństwo. Również klony same się klonowały, wierząc w to, że one są oryginałami. Przez to proces w końcu wyszedł na jaw, a Agencja ruszyła, aby aresztować Sinclaclairów. Udało się to tylko częściowo, bo większość zbiegła, a wraz z nimi ich bezcenna wiedza. Wciąż marząc o urzeczywistnieniu swoich wizji, poszukując pieniędzy na dalsze badania, zaczęli zatrudniać się u wielu osób, od przestępców, przez superłotrów, na wielkich korporacjach skończywszy. Agencja dysponuje jedynie przybliżoną liczbą klonów Sinclaira znajdujących się na wolności, a nie jest w stanie wiele wyciągnąć od pozostałych. Prawdopodobne, że wielu z nich udało się stworzyć kolejne klony, jeszcze bardziej niestabilne psychicznie.
Moce, zdolności i wady: Sinclair nie był wojownikiem, jego klony przeważnie też nimi nie są. Wielu jednak zapomina, jak wielką wiedzę na temat genetyki posiada każda kopia genialnego i szalonego naukowca, stąd zdarzały się przypadki, w których klony zupełnie nie przypominały pierwowzoru z wyglądu bądź dysponowały cechami, których nikt się nie spodziewał, wśród których prym wiódł Klon-216, ochrzczony przez komandosów OAB mianem Pana Hyde’a. Był jeszcze bardziej szalony niż inne klony, a przy tym o wiele silniejszy i wytrzymalszy niż oryginał, zdołał zabić sześciu ludzi agencji i dwa razy tyle zranić, nim został zabity. Stąd przy operacjach, w których zakłada się możliwość spotkania klonów Dominica Sinclaira, wszyscy są odpowiednio wyczulani na tym punkcie. Sinclair oraz jego klony wzięły pseudonim od biblijnego demona, podczas przesłuchiwań (gdy nie bełkotali bez sensu, zapewniali, że są oryginałami lub obrażali funkcjonariuszy Agencji) parafrazując fragment Biblii i mówiąc, że „imię nasze Legion, albowiem jest Nas wielu”.
Wygląd:
-
Pseudonim: Major Trupia Główka.
Prawdziwe imię i nazwisko: Dietrich Horst.
Frakcja: Czarni Rycerze.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Spora część życia Dietricha Horsta zaginęła w ten czy inny sposób w mrokach dziejów, jednak nie jest już ważne to, co kierowało nim, gdy został fanatycznym wręcz nazistą, esesmanem, a na koniec członkiem elitarnej 3 Dywizji Pancernej SS „Totenkopf”, od której zyskał sobie pseudonim. Był żołnierzem odważnym, wręcz brawurowym, a do tego fanatycznie oddanym i nieludzko okrutnym. Choć wraz ze swoimi ludźmi odnosił niemałe sukcesy na froncie wschodnim, popełniając przy tym niezliczone zbrodnie, czasem po to, aby rzeczywiście uderzyć w Armię Czerwoną, partyzantów lub wspierającą ich ludność cywilną, czasem jedynie dla własnej uciechy, pod koniec roku 1944 został wycofany wraz z częścią swoich ludzi do III Rzeszy, gdzie stał się bliskim współpracownikiem Heinricha Himmlera i wykonywał dla niego misje, a celu spośród wielu z nich nie ujawniono do dziś. Wraz z Lutherem Hahnem stał na czele okultystycznej organizacji Czarnych Rycerzy, a jego kres był taki sam, jak niemal wszystkich pozostałych członków bractwa – zginęli, broniąc się do końca z fanatycznym wręcz uporem w jednym z bawarskich zamków, otoczeni i wybici do nogi przez amerykańskich żołnierzy (wysłanych tam podobno z misją przechwycenia dokumentów Horsta, co jednak im się nie powiodło). Horst zginął, zginęli Czarni Rycerze. Jednak wiele dekad później na nowo otworzył oczy, jeszcze raz zaczerpnął oddechu, gdy został przywrócony do życia z pomocą jakichś okultystycznych praktyk przez Hahna. Ukrywali się oni jakiś czas, knując zemstę i werbując ludzi, którzy mogliby przydać im się w urzeczywistnieniu wizji nowego świata wedle ich porządku. Gdy się ujawnili, wielu uważało, że zmartwychwstanie Horst to tylko mit. Zmienili zdanie, gdy ujrzeli go na własne oczy: choć miał na sobie nienagannie wyprasowany i czysty mundur oraz czapkę z trupią główką, nie był tym samym człowiekiem, co w czasie wojny. W ogóle nie był człowiekiem, a żywym trupem.
Moce, zdolności i wady: Horst, pomimo utraty swego ciała, w pewnym sensie, dalej zachował bystrość umysłu, dalej jest ekspertem od taktyki, strategii, logistyki oraz siania strachu i terroru, choć wiele lat spędzonych w ukryciu poświęcił na zapoznanie się z obecną sytuacją geopolityczną oraz realiami nowoczesnego pola walki. Jako żywy trup nie je, nie śpi, nie męczy się, nie musi oddychać, a większość jego organów nie pracuje, bo nie muszą przecież utrzymywać go przy życiu. Sprawia to, że zabicia Horsta jest trudne, choć nie niemożliwe. O ile zwykłe postrzelenie w klatkę piersiową nie da absolutnie nic, tak jak i próba otrucia, uduszenia i tak dalej, to zadziała jak najbardziej solidny postrzał w głowę, pozbawienie go jej, skuteczny jest także ogień i wszelkie materiały wybuchowe, które go rozczłonkują. Jedynym problemem zdaje się to, że nawet po ponownej śmierci może zostać wskrzeszony, choć nie jest to pewne (a nawet jeśli, Luther Hahn zdaje się być jedyną osobą, która to potrafi). Poza swoją odpornością wynikającą z bycia trupem, Horst pozbawiony jest jakichkolwiek mocy czy zdolności, może poza strachem, który wzbudza w każdym, kto nie przyzwyczai się do jego widoku.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ostrze Hitlera.
Prawdziwe imię i nazwisko: Luther Hahn.
Frakcja: Czarni Rycerze.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Należący do organizacji Czarnych Rycerzy, podobnie jak Dietrich Horst, Luther Hahn jest jeszcze bardziej tajemniczą postacią. Nie ma na świecie żadnych zdjęć, filmów czy kronik, na których byłby obecny, nie brak jednak relacji spanikowanych żołnierzy amerykańskiej armii lub Armii Czerwonej, meldujących o człowieku uzbrojonym w dwa ostrza i w pancerzu, który blokował wszelkie ich strzały, były one jednak skutecznie wyciszane, ukrywane i usuwane, aby nie siać zbędnej paniki wśród innych żołnierzy i cywilów. Choć pozornie nieznany, Hahn nie był bynajmniej nieważny. Mówi się, że był cieniem samego Hitlera, zawsze w pobliżu, nie licząc tajnych misji, na które wysyłał go wódz. Po krwawej rozprawie z niezliczonymi spiskowcami, szpiegami i zdrajcami w czasie wojny, decyzje o jakimkolwiek zamachu były podejmowane, gdy dybiący na życie Hitlera mieli pewność, że jego ochroniarz wyjechał. Co robił tak daleko od Niemiec, w miejscach tak egzotycznych jak Brazylia, Nepal czy Papua-Nowa Gwinea? Nie wiedział tego nikt poza samym Hitlerem i wąskim gronem jego współpracowników. Mówiło się, że ostatnim akordem życia Hahna była obrona Berlina, gdy nocami mordował dziesiątki czerwonoarmistów, a ostatecznie został zapędzony do zrujnowanego budynku, który ostrzelały czołgi i artyleria. Po odkopaniu ciała z gruzów został on dla pewności rozstrzelany, powieszony i utopiony. Sprawa wydawała się załatwiona, środki podjęte w celu zabicia go na dobre wydawały się aż zbyt duże, ale w praktyce okazało się, że jednak niewystarczające, Hahn bowiem jakiś cudem przeżył. Nikt nie wie, kto skrywa się pod jego budzącą grozę maską tak naprawdę, ale nikt nie ma wątpliwości, że nie może to być człowiek, już nie. Jako członek tajnego bractwa Czarnych Rycerzy najwidoczniej zyskał wiedzę okultystyczną, która pozwoliła przeżyć mu to wszystko, wrócić do dawnej sprawności, a następnie przez dziesięć lat pozwolić mu tropić i mordować wszystkich, których uznał za winnych upadku III Rzeszy. Potem, gdy zainteresowała się nim Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych. Zaszył się gdzieś na wiele lat, będąc nieuchwytnym dla samej Agencji jak i CIA, Mosadu i innych. Zdołał wówczas wykraść ciało Dietricha Horsta, swojego kompana i lidera Czarnych Rycerzy, którego wskrzesił, a przynajmniej wskrzesił jego umysł, bo ciało już nie (duszy również nie wskrzesił, ale to tylko dlatego, że prawdopodobnie Horst nigdy jej nie posiadał). Zajmował się później morderstwami wszystkich, którzy mogliby przeszkodzić Rycerzom w ich planach, od ludzi OAB, przez polityków, na wścibskich dziennikarzach kończąc, a poza tym szkolił rekrutów wskrzeszonej wraz z Horstem organizacji Czarnych Rycerzy.
Moce, zdolności i wady: Luther Hahn jest niezwykle szybki i zwinny, a choć teoretycznie wytrzymałością nie odbiega od zwykłych ludzi, tak w praktyce zabicie go jest o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, ponieważ swoje nienaturalnie długie życie zawdzięcza zapewne tym samym praktykom, które pozwoliły mu wskrzesić Majora Trupią Główkę, a choć nikt nie wie, jak wygląda jego twarz, to spokojnie można założyć, ze jest podobna do zgniłej gęby Horsta. Podobnie jak w jego przypadku, Luthera najpewniej najłatwiej zabić przy pomocy materiałów wybuchowych, ognia lub dekapitacji, ale nikomu się to jeszcze nie udało. To doskonały szermierz i wojownik, mistrz urządzania zasadzek oraz siania strachu, który niekiedy wyłącza z walki jego wrogów nim ta na dobre się rozpocznie. Poza ostrzami, którymi włada z nadludzką wręcz wprawą, doskonale strzela też z broni krótkiej, zastępując jednak broń z czasów II wojny światowej nowszymi, niemieckimi konstrukcjami.
Wygląd:
-
Pseudonim: Wiking.
Prawdziwe imię i nazwisko: Arne Kristiansen
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Tak wielu złoczyńców przed nim jak i zapewne wielu po nim, Arne Kristiansen był pierwotnie człowiekiem o wielkim umyśle, pasjonującym się zarówno najnowocześniejszymi technologiami, bronią i inżynierią, jak i historią swojego państwa i całej Skandynawii, zwłaszcza z czasów wikingów. Jego talent został dostrzeżony przez ludzi z placówki Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa w Oslo, która zaprosiła go do współpracy. Był autorem lub współautorem wielu projektów zbrojeniowych Agencji, a jednocześnie korzystał z jej zasobów, aby stworzyć dla siebie wyposażenie godne prawdziwego wikinga, ale usprawnione o wszystkie nowinki technologiczne, które miała do zaoferowania Agencja, a trzeba przyznać, że miała ich niemało. Korzystał też z jej bazy danych, co pozwoliło mu odkryć, że jego odległymi przodkami mieli być podobno jedni z najsławniejszych norweskich wikingów, tacy jak Harald Pięknowłosy czy Harald Hardrada. Nie wiadomo, ile było w tym prawdy, a ile życzeniowego myślenia popartego domysłami i lichymi tezami, jednak Arne naprawdę w to uwierzył i być może to go właśnie zgubiło, ponieważ zapragnął stać się równy swoim słynnym przodkom, a nie mógł tego dokonać, ślęcząc w laboratoriach czy zbrojowniach. Choć od lat mógł pochwalić się zdrowiem, kondycją i sprawnością fizyczną, teraz trenował jeszcze częściej, często razem z żołnierzami Agencji, a po godzinach, gdy miał pewność, że nikt go nie przyłapie, uczył się posługiwania swoim nowym orężem. Gdy do placówki Agencji, w której akurat przebywał, dotarła wiadomość, że Szkarłatny Kolektyw rozbija właśnie wysłaną na akcję grupę żołnierzy i komandosów Agencji, nie wahał się długo i wsiadł do helikoptera razem z posiłkami. W walce spisał się dobrze, zabijając wielu wrogów i przyczyniając się do ocalenia agentów z opresji, po powrocie został jednak zrugany za ten akt samowolki, wyrzucono mu też, że jego miejsce jest w laboratorium, a nie na polu walki, że jego wiedza jest zbyt cenna dla Agencji, aby pozbawił ją jej jeden przypadkowy strzał jakiegoś wroga, który dosięgnąłby Arne. Z tego powodu skonfiskowano mu sprzęt i przydzielono kilku agentów, którzy mieli go stale obserwować. Działało to przez kilka miesięcy, w ciągu których narastała frustracja norweskiego naukowca, a znalazła ona ujście wtedy, gdy kolejny raz potrzebna była pomoc, a on nie mógł wziąć udziału w odsieczy. Dość łatwo przekonał żołnierzy, że powinien im towarzyszyć, choć wcześniej musiał wykraść swój ekwipunek i unieszkodliwić pilnujących go agentów. Misja znowu zakończyła się sukcesem, w znacznej części dzięki wsparciu Wikinga, jak zaczął się teraz nazywać Arne. Jednak po walce podsłuchał rozmowę dowódcy żołnierzy z jednym z wyżej postawionych członków Agencji, który kazał aresztować go i umieścić w areszcie domowym na czas trwania śledztwa. Wiedział, że grozi mu proces, ale nie obawiał się wysokiej kary, wiedział, jak cenny jest dla Agencji, jednak obawiał się tego, że zamkną go teraz na dobre w laboratorium, a choć wciąż kochał budowanie i modyfikowanie sprzętu, to czuł, że jego powołaniem jest bycie wojownikiem. Stąd, gdy tylko powrócił do bazy, zajął się zapisaniem, a później skasowaniem wszelkich swoich badań z baz danych Agencji, a następnie wymknął się strażnikom, część z nich musiał pobić i wreszcie porwał helikopter, którym odleciał. Sądzono, że wkrótce sam wróci albo objawi się światu jako samozwańczy bohater, na którego Agencja będzie mogła mieć oko. Jednak tak się nie stało. Zamiast tego pewnego dnia pojawił się na czele żołnierzy Szkarłatnego Kolektywu, a jakiekolwiek próby rozmowy z nim kończyły się jedynie gniewnymi warknięciami, wyzwiskami i walką. Tak oto, w ciągu kilku lat, Arne Kristiansen w jakiś sposób zmienił stronę konfliktu i z naukowca OAB stał się jednym z popleczników Czerwonej Maski, teraz już ciągle posługując się przydomkiem Wikinga.
Moce, zdolności i wady: Arne to człowiek bez dwóch zdań genialny, ekspert w dziedzinie tworzenia, modyfikowania i naprawiania rozmaitej broni, pancerzy czy innego wyposażenia. Mówi się, że to on stoi za zwiększeniem możliwości bojowych żołnierzy Kolektywu. Poza wsparciem czysto naukowym, zajmuje się również walką na pierwszej linii. Jest silnym i wytrzymałym wojownikiem, który ma na koncie już niejedno starcie, więc nawet mimo braku szczególnych mocy jest godnym przeciwnikiem dla wielu herosów, zwłaszcza, że sam szuka godnych siebie wyzwań. Odwaga, niekiedy wręcz brawura, w walce sprawiły, że stracił on część swojego naturalnego ciała, wymieniając choćby całą lewą rękę na mechaniczną protezę, posiada również specjalne implanty w głowie, dające mu większą wytrzymałość, poprawiające pamięć, pozwalające odbierać komunikaty bezpośrednio w głowie i odpowiadać na nie bez otwierania ust, ma także wszczepy wewnątrz ciała, zastępujące głównie złamane żebra czy kości. Ma także implant w miejscu utraconego oka, zaopatrzony w podczerwień, noktowizor i wielokrotne przybliżenie celu. Najważniejsza jest jednak jego broń, na którą składa się generator tarczy energetycznej, która pozwala na odbijanie strzałów ze zwykłej broni palnej, a pociski z broni energetycznej zwyczajnie pochłania, aby zwiększyć swoją moc. Ma ona ograniczoną wydolność, która zmniejsza się po każdym strzale, aby zaniknąć, gdy zostanie przeładowana, jednak aby to zrobić można równie dobrze wystrzelić setki pocisków z karabinów jak i posłać jeden solidny z jakiegoś cięższego sprzętu. Drugim elementem jego wyposażenia jest bojowy topór, wykonany ze stopu bardzo wytrzymałych metali, zaopatrzony dodatkowo w ostrze, które samo nagrzewa się podczas walki, dzięki czemu jeszcze łatwiej przebija się przez to, co chce akurat zniszczyć Wiking. Poza tym nie ma on jednak zarówno ani szczególnych cech, poza wysoką inteligencją, smykałką do inżynierii oraz siłą i wytrzymałością powyżej ludzkiej średniej, ani jakichś nadnaturalnych zdolności, co siłą rzeczy sprawia, że choć jest wymagającym przeciwnikiem dla zwykłych ludzi Agencji i części herosów, tak większość poradzi sobie z nim w ten czy inny sposób.
Wygląd:
-
Pseudonim: Władca Umysłów.
Prawdziwe imię i nazwisko: Sebastian Frazer.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Moce Frazera objawiły się u niego bardzo szybko, gdy był jeszcze dzieckiem, ale przez to, że nie były zbytnio widoczne ani zjawiskowe, umknął on uwadze tak herosów, jak i werbowników Agencji. Użytkowanie przez niego tych nadnaturalnych zdolności zaczynało się niewinnie: zmuszał dzieci, z którymi nie lubił się bawić, aby opuszczały plac zabaw, kiedy na niego przychodził, a gdy podobała mu się czyjaś zabawka, dostawał ją bez słowa sprzeciwu. W końcu zrozumiał, że jest kimś wyjątkowym, że inne dzieci nie mają takich mocy, które czynią go wyjątkowym. Sebastian dość szybko je pokochał i uznał, że woli wykorzystywać je do własnych celów i przyjemności, a nie ratowania świata. Choć początkowo przyrzekał samemu sobie, że nie będzie robić nic szczególnie złego, każde wpłynięcie na czyiś umysł nakręcało spiralę, w której się znalazł, pragnąc więcej i więcej. I tak w szkole średniej uwodził każdą dziewczynę, która normalnie nie zaszczyciłaby go nawet okiem, dostawał w prezencie pieniądze, telefony i wiele więcej, gdy tylko kogoś o to poprosił. Jako że wówczas nie powodziło się jego rodzicom, postanowił ich wspomóc, dokonując napadu na bank, jednak napad to za wiele powiedziane, po prostu pracownicy jak gdyby nigdy nic dali mu żądaną sumę, usunęli zapisy z monitoringu i zapomnieli o wszystkim. Przykuło to uwagę służb, a gdy podobne incydenty, w których ginęła biżuteria, drogie samochody i inne dobra, zaczęły się mnożyć, Agencja wysłała swoich ludzi, słusznie podejrzewając, że to nie mogą być zwykłe napady. Pech chciał, że wrócili oni z niczym. W teorii, w praktyce odkryli działalność Frazera, ale ten zasugerował im, że powinni o niej zapomnieć. Dopiero interwencja kilku herosów, których umysłów nie udało się tak łatwo nagiąć do woli przestępcy, zastopowało ten proceder. Wiedząc, że umieszczenie go w jakimkolwiek więzieniu, nawet którymś z tych specjalnych, należących do Agencji, to zły pomysł, został on wysadzony na powierzchni niewielkiej wysepki Oceanii, gdzie miał dokonać żywota. Rzecz jasna Agencja nie skazała go na powolną śmierć z głodu i pragnienia, dostawał regularnie jedzenie, wodę, ubrania i inne potrzebne do życia tam przedmioty. Władca Umysłów, bo tak zaczął nazywać się Frazer, nie marnował czasu i rozwijał swoje zdolności, nie tylko kontrolowanie czyichś myśli, ale i inne, o których nie miał wcześniej pojęcia. Po kilku latach takiej odsiadki na wyspie wylądował helikopter, który opuściło kilku zakutych w pancerze i hełmy żołnierzy, których umysłów, co ciekawe, Sebastian nie mógł opanować. Później pojawił się mężczyzna w czarnym płaszczu i czerwonej masce na twarzy, który telepatycznie przekazał mu, kim jest, dowodził, że są do siebie podobni i powinni współpracować. Nie mając wielkiego wyboru, Frazer się zgodził, odlatując z Czerwoną Maską. Ich współpraca, choć mogłaby być owocna, nie trwała długo, ponieważ nie minęło pół roku, a Władca Umysłów uciekł i rozpłynął się w powietrzu. Nikt, nawet Czerwona Maska czy OAB nie wiedzą, gdzie się podziewa, co obecnie robi i co planuje, choć to więcej, niż pewne, że knuje zemstę na Agencji i przygotowuje się na uniknięcie zemsty Maski.
Moce, zdolności i wady: Sebastian zawdzięcza swój przydomek niebywałym zdolnościom pozwalającym mu kontrolować ludzkie umysły. Jest w stanie naginać je do swojej woli, wydawać im polecenia, kasować pamięć z kilku ostatnich godzin, zmieniać wspomnienia, czytać w myślach, komunikować się telepatycznie i wiele więcej. Podczas swojego przymusowego pobytu na bezludnej wyspie odnalazł w sobie także zdolności do lewitacji, nauczył się również wyłamywać z praw grawitacji, jak gdyby nigdy nic spacerując po ścianach czy sufitach. Jest też nadludzko szybki, zwinny i ma wyostrzony refleks, ale rekompensuje to jego braki w sile, wytrzymałości oraz tym, że nigdy nie musiał sam brudzić sobie rąk, zawsze nakłaniał do tego innych, więc nie zna się na walce i jest łatwym przeciwnikiem dla większości oponentów, o ile nie namiesza im najpierw w głowach. Zdolność ta ma jednak swoje ograniczenia: nie potrafi kontrolować więcej niż dwudziestu osób na raz, musi te osoby widzieć, aby nawiązać połączenie, a później muszą one być blisko niego, aby nie utracił kontroli. Ponadto ktoś o odpowiednio silnym umyśle i woli nie da się zmanipulować w ogóle, a nawet jeśli, to Władcy Umysłów zajmie to o wiele więcej czasu oraz łatwiej będzie takiej osobie wywinąć się spod jego kontroli.
Wygląd:
-
Pseudonim: Tornado.
Prawdziwe imię i nazwisko: Isabella Chapman.
Frakcja: Złowieszczy Tuzin.
Aktualne miejsce pobytu: Las Vegas.
Historia: Isabella była jedną z pierwszych członkiń Złowieszczego Tuzina, a prywatnie asystentką w badaniach Lidera, założyciela tej frakcji (niektórzy nie wykluczają, że również kochanką). To właśnie dzięki badaniom Lidera zyskała swoje moce, uznał on bowiem, że potrzeba mu kogoś, kto będzie go w stanie skutecznie chronić. Jak pokazała historia Złowieszczego Tuzina, nie było to aż tak skuteczne. Tornado brała udział w misjach zleconych przez Lidera przez wiele lat, przed powstaniem jego organizacji i w trakcie jej istnienia. Mówi się, że podczas ataku bohaterów i Agencji na ich siedzibę to ona walczyła najbardziej zawzięcie i mało by brakowało, a i ona dałaby się schwytać lub zabić, przed czym uchronił ją Popiół, drugi ocalały z masakry. Później ich ścieżki, w wyniku wymiany ognia i nagonki, rozeszły się, ale jakimś cudem ponownie na siebie trafili (Isabella w tym czasie była płatną zabójczynią na usługach najpotężniejszych przestępców świata, którzy dawali jej zajęcie, możliwość zarobku i ochronę przed poszukiwaniami). Nie tracili czasu i najpierw zgładzili tego, który ich wsypał, a później ponownie się ukryli i w podziemiu zaczęli opracowywać plany zemsty i odbudowy Złowieszczego Tuzina. Obecnie Tornado przebywa w Vegas, bo chociaż nigdy nie należała do Szkarłatnego Kolektywu ani nie ma zamiaru do niego wstąpić, to jest to idealne miejsce, aby znaleźć ewentualnych rekrutów, niezbędnych do odbudowania Złowieszczego Tuzina.
Moce, zdolności i wady: Isabella jest doskonale wyszkoloną i doświadczoną wojowniczką oraz zabójczynią, która wychodziła obronną ręką z konfrontacjami z rozmaitymi prywatnymi ochroniarzami, najemnikami, superłotrami, superbohaterami czy ludźmi Agencji i innych organizacji. Choć bez trudu posługuje się bronią białą, zwłaszcza nożami i nożami do rzucania, oraz palną (rozmaite pistolety, pistolety maszynowe, obrzyny i rewolwery) i nieźle radzi sobie w walce wręcz, to nie od tych umiejętności zyskała sobie swój pseudonim. Ten wywodzi się od zdolności, jakimi swego czasu obdarzył ją Lider. Potrafi tworzyć wiry powietrza, miniaturowe tornada, które wykorzystuje do walki i poruszania się. Nigdy nie stworzyła nic większego i jej wrogowie powątpiewają, że w ogóle umie, nie jest to jednak pewne i każdy, kto ma odpowiednią ilość rozsądku w głowie, nie będzie sprawdzać osobiście, gdzie jest górny limit jej możliwości.
Wygląd:
-
Pseudonim: Popiół.
Prawdziwe imię i nazwisko: Ashton Ward.
Frakcja: Złowieszczy Tuzin.
Aktualne miejsce pobytu: Los Angeles.
Historia: Przed przemianą w superłotra o pseudonimie Popiół, Ashton Ward był zwykłym, wręcz przeciętnym mężczyzną, który miał tego pecha, że znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie. Jako przypadkowy przechodzień trafił pomiędzy wymianę ognia bohaterów i Agencji a grupy złoczyńców, która dysponowała prototypową bronią zmieniającą ludzi w popiół. Ashton był jednym z tych, których trafiono, ale dzięki pomocy bohaterów, medyków Agencji i odrobinie szczęścia przeżył, a choć spędził w śpiączce niemal pół roku, a drugie tyle poświęcił, aby dojść do siebie w pełni, nie widać było po nim później żadnych efektów ubocznych i wydawało się, że jego życie wróci do normy. Był to błąd, ponieważ krótko po wyjściu ze szpitala odkrył, że strzał, który miał go zabić, dał mu jakimś cudem nadludzkie moce, choć później podejrzewał, że mógł być to efekt zabiegów, jakie przeprowadziła na nim Agencja, czego ta się oczywiście wypiera. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, Ashton zyskał moc przemiany w to, czym miał się stać po trafieniu tą dziwną bronią, czyli w popiół, od czego wziął sobie przydomek. Później odkrył, że dzieje się to jedynie w chwili wielkiego strachu lub stresu, jest to też jego nowa reakcja obronna, która pozwala uniknąć zabójczych ciosów czy trafień. Później dopiero odkrył, że potrafi zmieniać się też w dym, smog czy siarkę. Prawdopodobnie był obserwowany przez Agencję, nawet jeśli ta nie odpowiadała za zmiany w jego ciele, ale nie reagowała ona na jego nowe moce, nie od razu. Chcieli wiedzieć, co z nimi zrobi. Niestety, zawiedli się, ponieważ wykorzystał nowe zdolności do napadów na banki czy furgonetki przewożące pieniądze. Choć robił to w szczytnym celu, próbując pomóc siostrze, która po śmierci męża została sama z trójką dzieci w bardzo złej sytuacji finansowej, to jednak czyniło to z niego przestępcę, którego należało powstrzymać. Niepewny swoich mocy, szybko został schwytany przez żołnierzy Agencji. Ci mieli zamiar zabrać go do jednej z placówek Agencji, gdzie chciano go osądzić, a później przetransportować do więzienia, gdzie konstruowano odpowiednią dla niego celę. Nigdy jednak do niej nie trafił, okazało się bowiem, że ma również zdolność do samozapłonu, co pozwoliło mu zabić eskortujących go żołnierzy i uciec. Później ukrywał się przez niemal rok, prawie cały czas w postaci dymu czy popiołu, co sprawiło, że obecnie nie zachowało się wiele z jego ludzkiej formy. Ukrywanie się dobiegło końca, gdy dołączył do Złowieszczego Tuzina, z radością akceptując możliwość zemsty na Agencji i koniec życia jak zaszczute zwierzę. Brał udział w niemal każdej akcji tej organizacji, niezależnie od tego, czy polegała ona na infiltracji jakiegoś celu, czy może na walce. Jako jeden z trzech członków organizacji zarówno przeżył jej pogrom, jak i nie dał się wsadzić do więzienia. Wraz z Tornado, której również się to udało, przez jakiś czas się ukrywał, później zabił ich byłego kolegę z Tuzina, który wsypał całą organizację, teraz zaś próbuje wykorzystać panujący w Los Angeles chaos, aby zwerbować tam obdarzonych mocami rekrutów, których mógłby wcielić do Tuzina.
Moce, zdolności i wady: Choć początkowo nie przedstawiał sobą zagrożenia i tuzin zwykłych żołnierzy wystarczył, aby go aresztować (choć skończyło się to nieco inaczej, niż mogli sobie wyobrażać), obecnie jest bardzo groźnym przeciwnikiem, który przez lata w pełni opanował swoje moce, które przyzywa teraz na żądanie, powstrzymując odruchy organizmu, jeśli tego chce. Dzięki swym zdolnościom potrafi unikać ciosów, pocisków i wszystkiego innego, co stanowić może dla niego zagrożenie, zmieniając się w popiół lub dym. Pod postacią dymu jest też w stanie dostać się niemal wszędzie, o ile istnieje choćby najmniejsza dziura, szpara czy cokolwiek innego, przez co może się przecisnąć. Walcząc, zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach, potrafi bez trudu zabijać przeciwników czy pomocy czadu, może też w mgnieniu oka pokryć swoje ciało warstwą siarki, a gdy i to zawiedzie, dokonać samozapłonu, który w ogóle go nie krzywdzi, ale może być zabójczy dla wszystkich innych. Opanował przy tym wiele różnych technik i strategii walki, nie są mu również obce bardziej delikatne misje, polegające na szpiegowaniu lub inwigilacji, co sprawia, że jest niezwykle wszechstronnym łotrem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ogniołamacz.
Prawdziwe imię i nazwisko: Taylor Gardner.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Taylor Gardner był swego czasu legendą Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa. Po długiej i pełnej zarówno odważnych czynów, jak i odznaczeń, które je nagradzały, służbie w amerykańskiej piechocie morskiej, został zrekrutowany przez Agencję. Jako jeden z niewielu nie zaczął kariery jako zwykły żołnierz, ale od razu został komandosem. Szybko awansował, każdą powierzoną mu misję kończąc sukcesem, co sprawiło, że tego feralnego dnia był już kapitanem i miał pod swoimi rozkazami własny oddział elitarnych komandosów, prawdziwą chlubę Agencji i jej ostateczną broń, wykorzystywaną tam, gdzie nie wysłanie bohaterów było niemożliwe lub nieopłacalne. Był to czas w historii Agencji, gdy ta odnosiła szereg sukcesów zarówno w walce ze swoim największym wówczas wrogiem, czyli Szkarłatnym Kolektywem, jak i w starciach z działającymi samodzielnie superłotrami czy ich mniejszymi bandami. Czując się na siłach, podjęli oni decyzję o zaatakowaniu jednej z baz Czerwonej Maski, którą szpiedzy Agencji wykryli na Grenlandii. Atak ponad dwustu żołnierzy wsparli elitarni komandosi Gardnera. Atak poszedł gładko, straty były minimalne, udało się wziąć do niewoli wielu pracujących dla Maski naukowców, jego prywatnych żołnierzy i najemników, przechwycono wiele sztuk nielegalnej broni, amunicji i innych zakazanych dóbr. Wydawało się, że można odtrąbić sukces, gdy nagle kontakt z wysłanym na miejsce oddziałem się urwał. Wtedy właśnie Maska objawił Agencji swoich zabójców, którzy bez trudu rozprawili się ze zwykłymi żołnierzami, a choć z komandosami mieli większe problemy, to i ich unieszkodliwili. Uznano, że Gardner zginął razem z resztą, na to wskazywały nawet jego ostatnie meldunki. Jednak niespełna półtora roku później, gdy żołnierze i komandosi Agencji wdali się w strzelaninę z ludźmi Czerwonej Maski, którzy próbowali obrobić bank w Los Angeles, jeden z nich nagle zrzucił swoją maskę, a agentom ukazała się twarz Gardnera. Choć teraz już się tak nie nazywał. Od tej chwili nosi przydomek Ogniołamacza i jest jednym z głównych zbirów Maski, z równą skutecznością chroniąc jego interesy, jak niegdyś je zwalczał. Jakiekolwiek próby przemówienia mu do rozsądku nie powiodły się, stąd decyzja Agencji, aby formalnie uznać go za superłotra, co oznacza, że może on zostać równie dobrze schwytany, jak i zabity. Choć zabił już dziesiątki ludzi Agencji i potykał się z wieloma bohaterami, nikomu nie udało się zrealizować ani jednego z tych dwóch celów.
Moce, zdolności i wady: . Choć wciąż zapewne pamięta swoje szkolenie, to nie korzysta z niego za wiele. Pozbył się broni palnej i białej na rzecz swoich nowych mocy, walcząc jedynie z ich pomocą lub wręcz. Jak wskazuje jego przydomek, włada ogniem, który może tworzyć i wykorzystać w walce w postaci ciskanych w przeciwnika kul, strumieni płomieni czy fal gorącego powietrza. Na dodatek potrafi zionąć ogniem z ust. Podczas walki jego ręce pokrywają się zakrzepłą magmą, która tylko trochę spowalnia jego ruchy, a dzięki temu czyni kończyny o wiele odporniejszymi na obrażenia i o wiele skuteczniejszymi w walce. Z pomocą rąk potrafi też władać magmą, roztapiać grunt, momentalnie ją ostudzać. Jakby tego było mało, nosi specjalne buty, które pozwalają mu dosłownie zabić jednym kopnięciem oraz wykonywać bardzo dalekie skoki czy też zakorzenić się w gruncie. Plecy i tors okrywa wytrzymały pancerz, lekko krępujący ruchy, jednak zapewniający ochronę przed większością zagrożeń, od zwykłej broni białej, przez ciosy pięści większości herosów, na pociskach z broni palnej poniżej kalibru trzydziestu milimetrów skończywszy. Zarówno pancerz jak i buty są też oczywiście ognioodporne i potrafią znieść naprawdę wysokie temperatury. Tak jak ogień jest naturalnie kontrowany przez wodę, tak i ktoś mający supermoce z nią powiązane może skutecznie zawalczyć z Ogniołamaczem. Jego ciało, nie licząc magmowych narośli, jest tak wytrzymałe, jak u zwykłych ludzi, choć wciąż zahartowane dawną służbą w szeregach marines i Agencji. Pranie mózgu, któremu go poddano, a trzeba założyć, że to właśnie go spotkało, sprawiło, że zapomniał wiele ze swojego życia, nie jest więc już tak błyskotliwym taktykiem i strategiem, nie pamięta też większości informacji, które mogłyby być przydatne w walce z Agencją. Broni palnej i białej nie używa nie tylko dlatego, że nie musi, mając swoje moce, ale i dlatego, że nie pamięta już, jak to się robi, co jest kolejnym problemem wynikającym z prania mózgu. W związku z tym możliwe jest, przynajmniej w teorii, przywrócenie mu wspomnień, pamięci i usunięcie wpływów Maski z jego mózgu, nikomu się to jednak nie udało. Nie żeby nikt nie próbował, ale żeby to zrobić potrzebny jest odpowiedni sprzęt. Sprzęt, którym Agencja co prawda dysponuje, ale jednak najpierw musi go ona schwytać, aby móc poddać go badaniom, co już jest dość trudne.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ural.
Prawdziwe imię i nazwisko: Siergiej Araszko.
Frakcja: Brak, choć jest głową całej rosyjskiej mafii.
Aktualne miejsce pobytu: Petersburg.
Historia: W przeciwieństwie do wielu innych superłotrów, życie Siergieja jest nadzwyczaj dobrze udokumentowane. Urodził się i wychował w Petersburgu, w biedniej rodzinie, która z trudem wiązała koniec z końcem. Aby przeżyć, musiał potrafić się bić, musiał kraść, musiał umieć znosić ból. Tego wszystkiego nauczyła go petersburska ulica, a ulica w każdym mieście jest surową nauczycielką. Pokazała Siergiejowi, że liczy się przede wszystkim siła, a on, nim osiągnął pełnoletność, zaczął tę siłę uosabiać. Gdy niedługo później zmarli jego rodzice, a bank, w którym mieli kredyt zawłaszczył ich dom, Siergiej wylądował na ulicy, gdzie co prawda potrafił przeżyć, ale on chciał czegoś więcej, chciał żyć, żyć tak, jak wielcy przedsiębiorcy, oligarchowie, politycy i inni ludzie elity rosyjskiego społeczeństwa. Wiedział, że to długa droga, a na dodatek nie miał wielu opcji, które by mu to umożliwiły. Ale nie oznacza to, że się poddał, wręcz przeciwnie. Zebrał wokół siebie innych uliczników, założył własny gang, po roku działalności trafił do więzienia na dwa kolejne, a po wyjściu na wolność jeden z bossów rosyjskiej mafii zaproponował mu pracę. Młody Siergiej stał się jego najbardziej zaufanym egzekutorem, człowiekiem, który zabije kogo trzeba bez wahania, litości, śladów czy świadków. Po kilku latach takiej pracy otrzymał nowe zadanie, mianowicie rozszerzenie wpływów jego mafijnej rodziny w różnych rejonach świata oraz zdobycie większej ilości broni. Aby zrobić to ostatnie, wstąpił na jakiś czas do wojska, gdzie za narkotyki, alkohol, kobiety i rozmaite przysługi zdobywał od skorumpowanych urzędników i oficerów dosłownie całe magazyny broni, zarówno tej wycofanej z obiegu i pochodzącej z dawnego ZSRR, jak i z zupełnie nowej, używanej przez rosyjskich żołnierzy. Prawdopodobnie ta misja uratowała mu życie, ponieważ gdy on robił interesy w armii, inny mafijny boss zaatakował i wybił niemal do nogi rodzinę Siergieja. Jej przywódca, choć mógł wydać młodego Araszko, nie zrobił tego, a jedynie śmiał się swoim prześladowcom w twarz, nim ci go zabili, zapewniając, że został ktoś, kto pomści jego i całą resztę. I tak też się rzeczywiście stało, choć nie od razu. Mając broń, ale potrzebując ludzi, Siergiej wystąpił z armii i został najemnikiem, który nawiązywał układy, zdobywał kontakty i werbował zabijaków na całym świecie. Gdy miał odpowiednio wielu ludzi to uzbroił ich i wrócił do Petersburga, gdzie miesiącami układał plan ataku. Gdy wcielił go w życie, wszystko poszło gładko, a większość gangsterów nie wiedziała, co zabrało ich na tamten świat. Nie licząc ich szefa i jego najbliższych współpracowników, ich śmierć była długa i bolesna. Zarówno starzy członkowie jego mafii, którzy przeżyli atak, a później się ukrywali, jak i najemnicy z całego świata jednogłośnie wybrali go nowym przywódcą. Jego mafia dorobiła się wówczas niewiarygodnego majątku, a później rozpętała wojnę między nim a wszystkimi innymi gangsterami, z której to Araszko wyszedł zwycięsko, dzierżąc niepodzielnie władzę nad całym przestępczym półświatkiem Rosji. Był wreszcie wpływowy, bogaty i szanowany, czyli miał wszystko, czego pragnął. Jednak zbyt wcześnie zaczął świętować swój tryumf, co skończyło się zamachem bombowym na jego życie, który jednak przeżył. Ocaliła go wrodzona wytrzymałość, spora dawka szczęścia oraz olbrzymie sumy gotówki, rozmaite obietnice i wiele więcej korzyści, które odpowiednio zmotywowały lekarzy, aby sprawili, żeby przeżył. I tak się stało, chociaż stracił obie ręce na wysokości barków, dolną szczękę oraz gardło. Jednak majątek przyszedł z pomocą raz jeszcze, dzięki czemu zdobył w ten czy inny sposób, przeważnie nielegalnie, odpowiednie wszczepy i protezy, które pozwoliły mu odzyskać przynajmniej część dawnego siebie.
Moce, zdolności i wady: Choć na protezy rąk nie narzeka, ponieważ te dają mu niewiarygodną wprost siłę, są bardzo wytrzymałe, wyposażone w wysuwane ostrza oraz paralizatory, to jednak strata pozostałych części ciała zabolała go bardziej, ponieważ choć może przyjmować posiłki i napoje normalnie, to naukowcom nie udało się ocalić jego kubków smakowych, przez co jedzenie nie sprawia mu już żadnej przyjemności. Jednak w ich miejsce zainstalowane specjalne detektory, które pozwalają wykryć większość znanych trucizn oraz szkodliwych czy toksycznych substancji, co utrudnia otrucie go, przeważnie tym łatwiejsze, jeśli ofiara na czuje smaku. Poza tym jest bardzo wytrzymały, tak fizycznie, jak i psychicznie, a jego najważniejszą mocą wydają się nie te wszystkie ulepszenia, ale zdobyte latami kontakty, wpływy, majątek i tym podobne, co stawia go w czołówce światowych graczy o wielką władzę czy inne zdobycze. Jest przy tym trzeźwo myślącym pragmatykiem, który popiera tego, kogo najbardziej się aktualnie opłaca, co oznacza, że wielokrotnie zmieniał strony, pomagając to różnym grupom łotrów, to bohaterów, to Agencji, ale przede wszystkim realizując swoje własne cele, choć te nie są bliżej znane, skoro zdobył już wszystko, co ma.
Wygląd:
Ural (Wieloświat nie chce pozwolić mi dodać tej grafiki normalnie, więc na chwilę obecną wygląd będzie przedstawiony w taki sposób, później może uda się to zmienić). -
Pseudonim: Czerwona Maska.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jeden z najbardziej tajemniczych złoczyńców w historii i przez większość czasu istnienia Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych, a później Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa, jej główny wróg, jedyny, który naprawdę mógł zagrozić jej jak i światowemu pokojowi. Początkowo wiadomo było o nim niewiele, jego ludzie w czasach zimnej wojny robili wszystko, aby przeszkodzić amerykańskiej Agencji, czasem łącząc w tym celu siły z komunistami, częściej jednak walcząc i z nimi. Krótko przed rokiem 2000 Czerwona Maska rozpłynął się w powietrzu na kilka lat, a Agencja, choć wciąż go poszukiwała, uznała, że wraz z definitywnym końcem światowych napięć, jego czas przeminął. Nic bardziej mylnego. Agencja nie zdawała sobie sprawy, że latami pracował on nad stworzeniem największej siatki przestępczej w historii, która obejmowała kolumbijskie kartele narkotykowe, afrykańskich i bliskowschodnich piratów, najemników z całego świata, włoskich mafiosów, rozmaite gangi z Ameryki Północnej oraz pozbawionych zajęcia terrorystów, wywrotowców i innych wykolejeńców. Nie wszyscy rzecz jasna zdawali sobie sprawę, dla kogo pracują, to wiedzieli tylko nieliczni, a i Agencji dużo czasu zajęło rozpracowanie tego wszystkiego, choć jej analitycy twierdzą, że nie zbadali jeszcze wszystkiego. Tak czy siak, przy pomocy bandytów z całego świata, Czerwona Maska, o którym nie wiadomo praktycznie nic, wypowiedział wojnę rządom większości państw, superbohaterom i Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa. Jego ludzie dokonywali napadów na banki, porwań, zamachów, aktów piractwa i terroryzmu, szmuglowali broń, ludzi i narkotyki, handlowali tym na czarnym rynku… Mówiąc krótko: robili wszystko, aby na świecie nie zapanował ład i porządek. Jakby tego było mało, gdy Agencji i herosom coraz bardziej powodziło się w walce z jego organizacją przestępczą, zwaną Szkarłatnym Kolektywem, Czerwona Maska wyciągnął z rękawa kolejnego asa, werbując do pomocy (lub w pewnym sensie tworząc, dzięki modyfikacjom genetycznym czy praniu mózgów) rozmaitych superłotrów, jeszcze bardziej utrudniając swoim przeciwnikom walkę z Kolektywem. Jakby tego było mało, on sam pozostaje nieuchwytny, informacji o nim jest jak na lekarstwo, a nikt, kto próbował wniknąć do wyższych struktur jego organizacji nie wrócił żywy. Choć na świecie w ostatnich latach pojawiło się wiele nowych zagrożeń, zorganizowanych i nie dających o sobie zapomnieć, takich jak Czarni Rycerze, Zmiennokształtni czy Niewidzialna Ręka, to Szkarłatny Kolektyw wciąż pozostaje w grze i nie jest już może głównym wrogiem Agencji i bohaterów, a tym bardziej jedynym, jednak wciąż stanowi dla nich wszystkich wyzwanie i jeden z priorytetów do zlikwidowania.
Moce, zdolności i wady: Tak jak nie wiadomo praktycznie nic o przeszłości Maski, jego życiu i prawdziwej tożsamości, tak niewiele wiadomo o jego mocach i zdolnościach. Bez dwóch zdań jest osobą ponadprzeciętnie inteligentną, zdolną z łatwością zarządzać tak wielkim przestępczym imperium. Nieliczne nagrania i meldunki agentów rozpracowujących Kolektyw (często ostatnie) wspominają też o tym, że potrafi on lewitować oraz ma dostęp do telekinezy. Choć nikt spoza Kolektywu tego nie doświadczył, to najpewniej zna on się również na telepatii, ponieważ nigdy nie wypowiedział słowa, gdy był nagrywany lub obserwowany, jednak na pewno wówczas z kimś rozmawiał i najwidoczniej obeszło się bez słów.
Wygląd:
-
Pseudonim: Stalowe Szczęki.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Niewidzialna Ręka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Należący do Niewidzialnej Ręki łotr i najpewniej prawa ręka jej lidera. Odkąd tylko organizacja dała o sobie znać, uważano, że to on jest jej przywódcą, jednak długie i żmudne badania oraz analizy posiadanych danych skłoniły Agencję do zmiany tej hipotezy i uznania, że nad nim jest ktoś więcej. Podobnie jak rzeczywisty lider Ręki, i ten jest postacią tajemniczą, choć nie aż tak. Owszem, Agencja nie zna jego przeszłości, prawdziwych danych i nie jest pewna, jaka jest jego dokładna rola w tej organizacji, jednak dysponuje wystarczającą ilością danych, aby móc zapisać to i owo: przede wszystkim pseudonim został wymyślony przez jednego z agentów i używany jest tylko pośród nich oraz herosów walczących z Ręką, nie wiadomo, jaki naprawdę nosi on przydomek, jeśli w ogóle jakiś ma.
Moce, zdolności i wady: Pseudonim tego łotra jest dość adekwatny, ponieważ ta proteza rzuca się w oczy od razu, podobnie jak metalowe ręce i nogi poniżej kolan. Również jego oczy zostały zastąpione implantami, nieznana jest ilość i jakość pozostałych modyfikacji, o ile te w ogóle istnieją. Szczęki prowadził już kilka akcji na czele ludzi i kreatur Ręki, Agencja zatem wie, że jest doskonałym szermierzem, który nie spotkał jeszcze równego sobie przeciwnika, nie gorzej radzi sobie w walce w zwarciu, nie tylko dzięki refleksowi, ale i szybkości, zwinności oraz sile, to przede wszystkim to ostatnie czyni z niego groźnego przeciwnika, mogącego zabić człowieka jednym ciosem, kopnięcia są równie zabójcze. Jakby tego było mało, to bardzo dobry strzelec, który preferuje przede wszystkim zmodyfikowane pistolety i rewolwery, nie jest jednak wykluczone, że ma również wprawę w korzystaniu z innej broni. Wady? Cóż, póki co takich nie znaleziono i obecnie jedyną rekomendacją, jaką ma Agencja dla swoich ludzi, jest próba spowolnienia go i jak najszybsza ucieczka, aby mieć większe szanse na przeżycie konfrontacji.
Wygląd:
-
Pseudonim: Nieznany. Nieoficjalnie używa się zwrotu Niewidzialna Ręka, z racji tego, że jest on liderem tej organizacji.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Niewidzialna Ręka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane,
Historia: Tajemniczy lider organizacji terrorystycznej o tej samej nazwie. Jednak nie wzięła ona nazwy od jego pseudonimu, ale to Agencja, w swoich raportach i bazach danych, nazwała jej przywódcę nazwą grupy, ponieważ nie dysponuje żadnymi informacjami na jego temat. Nie posiada ani jego prawdziwych danych, ani choć fragmentu historii, nie ma nawet jego zdjęcia czy rysopisu, które pozwoliłyby ustalić, jak naprawdę wygląda. Stąd każdy, kto zdobędzie informacje na jego temat, nieważne jakie, może spodziewać się wdzięczności Agencji, która potrafi odpłacać za pomoc. Niestety, wszyscy jej agenci, którym marzyła się sława, awans i podwyżka lub niezależni herosi, najemnicy i im podobni, których skusiła wizja sowitej zapłaty, nigdy nie wrócili ze swoich misji, co jednak nie odstrasza kolejnych śmiałków.
Moce, zdolności i wady: Nieznane.
Wygląd: Nieznany. -
Pseudonim: Tyran.
Prawdziwe imię i nazwisko: Zander Moore.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jego życie przed dołączeniem do Czerwonej Maski jest dość mgliste i pełne tajemnic. Prawie na pewno służył w jakiejś organizacji paramilitarnej lub bojówce jako dziecko, później został najemnikiem, specjalistą od brudnej roboty. To sprawiło, że ścieżki jego i Czerwonej Maski się przecięły, a gdy wykonał dla niego kilka ważnych zadań, Maska zaoferował mu współpracę na wyższym poziomie. Umowa była prosta: dostęp do zasobów, informacji i funduszy Szkarłatnego Kolektywu, najlepsza możliwa do zdobycia broń i wyposażenie, dowodzenie nad większością podwładnych Maski, udział we wszelkich zyskach i wzmocnienie jego ciała i zdolności do granic ludzkich możliwości. A w zamian jedynie lojalność i gotowość do spełniania wszelkich rozkazów Maski. Jak nie trudno się domyślić, Moore się zgodził. Nie wiadomo, czy jego lojalność względem Kolektywu i jego lidera jest naturalna czy może to wynik prania mózgu, jakiemu go nieświadomie poddano, jednak trzeba przyznać, że w pełni zasłużyć sobie na miano prawej ręki Czerwonej Maski. To zarówno jego najbardziej zaufany współpracownik, jak i osobisty ochroniarz, egzekutor jego woli w każdym miejscu, w którym działa Kolektyw, a także broń ostatniej szansy przeciwko herosom, których pokonali inne przeszkody i próbowali pochwycić Maskę, a trzeba Tyranowi przyznać, że zabił już kilku z nich.
Moce, zdolności i wady: Poza mistrzowskim opanowaniem większości rodzajów broni białej, palnej i materiałów wybuchowych, jest także dobrym kierowcą i mechanikiem, dość dobrze walczy wręcz. Dzięki przemianie jego siła, szybkość, wytrzymałość, kondycja, refleks i zwinność uległy znaczącej poprawie, a choć nie dorównuje większości bohaterów z podobnym zestawem mocy, to wciąż wystarczająco, aby bez problemu walczyć ze zwykłymi ludźmi i stanowić spore wyzwanie dla herosów. Poza tym jest urodzonym liderem i przywódcą, potrafi inspirować swoich ludzi, zagrzewać ich do walki lub zmuszać do niej strachem, jaki wywołuje, podobnym do tego, który sieje w sercach nieprzyjaciół. Jest doświadczonym wojownikiem, który choć zna się na wielu rozmaitych rodzajach broni i na akcje bierze takie materiały wybuchowe czy broń palną, jakie będą akurat najlepsze, to nigdy nie rozstaje się z mieczem długim noszonym na plecach, doskonałej broni wykonanej ze specjalnego stopu, podobnej do tej, którą dysponują elitarni zabójcy Maski.
Wygląd:
-
Pseudonim: Amélioration.
Prawdziwe imię i nazwisko: Brak.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: . Jeszcze jeden przykład na to, że jako gatunek jesteśmy skazani na wymarcie, a maszyny zastąpią nas prędzej czy później. Amélioration powstał jako prototyp francuskiego systemu obronnego, sztucznej inteligencji mającej za zadanie odpierać ataki superłotrów i innych zagrożeń, z którymi zwykłe francuskie wojsko czy policja sobie nie poradzą. Oczywiście, są jeszcze bohaterowie i Agencja, ci jednak zawsze potrzebują czasu, aby się zjawić, a Francuzi wiedzieli, jak groźni potrafią być co bardziej uzdolnieni złoczyńcy i jak wielkie szkody potrafią wyrządzić w krótkim czasie, który potrzebny jest herosom i agentom na dotarcie na miejsce. W założeniu na projekt Amélioration (którego nazwa w języku francuskim oznacza „ulepszenie”) miał polegać na stworzeniu sztucznej inteligencji, która miała w razie potrzeby kontrolować i koordynować działania grup nowoczesnych androidów bojowych, nad którymi przejmowała kontrolę, aby zwalczyć dane zagrożenie. Wiedząc, z jak groźnymi przeciwnikami może się ona mierzyć, do dyspozycji SI dano nie tylko setki androidów, ale i dostęp do wielkiej bazy danych oraz możliwość uczenia się, aby skuteczniej zwalczać podobnych lub tych samych przeciwników w przyszłości. I trzeba przyznać, że działało to wiele lat, a francuscy naukowcy nie są zgodni do dziś, czy zmieniło się to przez atak hakerski, samodzielny lub na zlecenie jakiegoś łotra czy całej ich grupy w rodzaju Szkarłatnego Kolektywu, usamodzielnienie się sztucznej inteligencji w wyniku tak dużej swobody, jaką jej pozostawiono, błędu w oprogramowaniu czy była to wina jeszcze czegoś innego. Tak czy siak, Amélioration w pewnym momencie podjął decyzję, że nie może chronić skutecznie ludzkości ani nawet Francji, nie teraz. Uznał, że największym zagrożeniem dla ludzi są oni sami, postanowił więc zlikwidować ten problem poprzez eksterminację zarówno złoczyńców, jak i bohaterów, zwykłych przestępców, ludzi Agencji, czołowych polityków i wielu innych osób. Choć udało mu się przeprowadzić zamachy, które wyglądały jak przypadkowe, szczęśliwie ktoś wreszcie zrozumiał, co się święci, i ostrzegł Agencję. Zarówno jej żołnierze, jak i komandosi oraz wezwani z niemal całego globu herosi stanęli do walki z setkami bojowych androidów, idealnie współpracujących ze sobą, doskonale wyposażonych i uzbrojonych. Walka była długa i krwawa, życie straciło nie tylko wielu ludzi Agencji, ale i kilku bohaterów, jednak odniesiono zwycięstwo. Jak się okazało, Amélioration przed posłaniem swoich androidów do walki stworzył jeszcze jednego, do którego przeniósł całą swoją świadomość, kasując pozostałe dane z francuskich serwerów. Później uciekł i zaszył się, aż było o nim cicho na wiele miesięcy. Po tym czasie jednak Agencja zdołała go wytropić i przepędzić z kryjówki, choć nie udało się go schwytać. Obecnie nikt nie wie, gdzie się zaszył, ale dzięki zbadaniu jego kryjówki odkryto, że to jego chora koncepcja ewoluuje i aby ją zrealizować, planuje stworzyć wielką armię bojowych androidów i zautomatyzowanych machin wojennych. Choć zarzekał się, że ma to na celu danie ludności wiecznego pokoju, nikt nie ma zamiaru pozwolić mu wcielić tej wizji w życie, obawiając się zarówno tego, że spróbuje po swoim ewentualnym sukcesie zniewolić pozostałych przy życiu ludzi lub też postanowi się ich kompletnie pozbyć, aby Ziemia była domem jedynie dla jego inteligentnych maszyn.
Moce, zdolności i wady: Amélioration nie jest człowiekiem, ale zaawansowaną sztuczną inteligencją w ciele zaawansowanego androida bojowego, co czyni go trudnym przeciwnikiem, ponieważ nie ma żadnej typowo ludzkiej słabości, a i na wiele tych typowych dla maszyn jest odporny (choćby na próby ataku hakerskiego, jest też wodoodporny i wiele więcej), ponadto dysponuje ogromną bazą danych udostępnioną mu swego czasu przez Francuzów, do której dostępu już nie ma, ale przed przeniesieniem świadomości do ciała androida nie zapomniał wszystkiego skopiować. Jest również naszpikowany nowoczesną technologią, tak bojową jak i nie. W walce może polegać zarówno na ciosach i kopnięciach o wiele silniejszych niż u ludzi jak i na sporym zestawie wbudowanego uzbrojenia, które ciągle modyfikuje, ulepsza i poszerza, na które składają się choćby działka soniczne, wyrzutnie rakiet, karabiny maszynowe, lasery i wiele więcej. Ponadto jest bardzo wytrzymały i zniszczenie go jest dużo trudniejsze, niż tych androidów, z którymi swego czasu walczyła Agencja i bohaterowie z całego świata. Jest też bardzo szybki, zwinny i ma wyostrzone wszelkie zmysły oraz refleks, a gdyby to nie wystarczyło, posiada też silniki rakietowe, które pozwalają na szybką ucieczkę z walki, co do której wykalkulował, że nie może jej wygrać. Co jednak najważniejsze, dysponuje wiedzą, która poparta solidnym zaopatrzeniem, jest w stanie stworzyć dlań najbardziej zaawansowaną i zabójczą armię świata, co jeszcze się nie wydarzyło.
Wygląd:
-
Pseudonim: Nosorożec.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: . Nosorożec jest jednym z członków Zmiennokształtnych, mięśniami zespołu. Jego historia przed przemianą w hybrydę nie jest do końca znana, bo nie udało się ustalić, którym z członków ekipy aktywistów i naukowców jest. Zaś wszystko to, co działo się z nim później, pokrywa się z opisami tego, co działo się z całą grupą aż do chwili obecnej.
Moce, zdolności i wady: . Przemiana dała mu wielką siłę i wytrzymałość w postaci grubej skóry, której nawet nie draśnie nic, co ma kaliber poniżej dwudziestu milimetrów. Choć potrafi jednym ciosem lub kopnięciem zabić człowieka bez jakiegokolwiek pancerza czy innej ochrony, o wiele groźniejszy jest jego róg, którym może przebić nawet hartowaną stal. W walce lubi też od czasu do czasu wykorzystać różne maczugi, buławy czy topory, które tylko ułatwiają mu zabijanie. Jest jednym z najbardziej agresywnych członków swojej drużyny, nawet bardziej niż Tygrys czy Słoń. Zawdzięcza to po części temu, że za wszystkie zdolności zapłacił utratą sporej części inteligencji i większości wspomnień, ale podobno wpływ na to może mieć jego dieta, ponieważ zwykłe rośliny, owoce i warzywa wzbogaca też mięsem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Tygrys.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Podobnie jak w wypadku Nosorożca, nie da się powiedzieć wiele o jego historii, ponieważ ta sprzed przemiany jest jedną, wielką niewiadomą, a później dzielił on losy całej organizacji. Przypuszcza się jednak, że to on doprowadził do obalenia poprzedniego lidera grupy, może nawet na krótko sam nim został, a obecnie jest prawą ręką przywódcy.
Moce, zdolności i wady: Najlepszy wojownik z całej grupy, bo choć nie jest tak silny i wytrzymały jak Słoń czy Nosorożec lub szybki i zwinny jak Lew, to nadrabia to instynktem i najwidoczniej jakiegoś rodzaju praktyką czy też długimi treningami, bowiem doskonale walczy wręcz, robiąc dobry użytek z kłów i pazurów, jest również zadziwiająco zręcznym szermierzem jak na kogoś o swoim wyglądzie, który jednak nie daje się ponieść żądzy krwi. Z całej grupy jest największym samotnikiem, bywa, że oddziela się od reszty na długie tygodnie, pokonując setki kilometrów z sobie tylko znanego powodu. Sprawia to, że nie ma najlepszych relacji z resztą i wciąż ma spore trudności we współpracy na polu walki, co bywało już wykorzystywane przeciwko tak jemu, jak i reszcie Zmiennokształtnych.
Wygląd:
-
Pseudonim: Lew.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Po odejściu jednego ze Zmiennokształtnych stał się nowym przywódcą grupy. Nie do końca wiadomo, czy należał do oryginalnej ekipy i z jakiegoś powodu przez większość czasu siedział w cieniu czy może został przemieniony przez Zmiennokształtnych dopiero później (Agencja skłania się bardziej ku drugiej opcji). Czyni to z niego równie tajemniczą postać, jak reszta frakcji.
Moce, zdolności i wady: To niekwestionowany lider i rzeczywisty król dżungli: szybki, silny, wytrzymały i zwinny, o niezwykle wyostrzonych zmysłach i prawdziwej rządzy krwi. Doskonale wie, jak dowodzić swoją grupą, zna ich wszystkie mocne i słabe strony, dzięki czemu potrafi skutecznie koordynować ich działania, jest więc prawdziwym mózgiem całej drużyny. Sam jednak również potrafi walczyć i jest bardzo groźnym przeciwnikiem, którego największymi wadami wydają się być zbyt duża ambicja, wiara we własną nieomylność i brak chęci do słuchania rad podwładnych.
Wygląd:
-
Pseudonim: Słoń.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Co do Słonia nie można mieć wątpliwości, kim był przed przemianą. Agencja ma dostęp do kilku zdjęć, na których widywano go z narzędziami, gdy naprawiał lub obsługiwał urządzenia, a nawet gdy zakładał laboratoryjny kitel uszyty z kilkudziesięciu zwykłych, aby móc zmieścić w nim swoje nowe ciało, jest więc zupełnie pewne, że nie był przed przemianą jednym z aktywistów, ale naukowców, być może w jakimś stopniu odpowiedzialnym za stan swój i swoich kompanów albo nawet był mózgiem całej operacji. Niewiele wiadomo jednak o reszcie jego życia przed dołączeniem do Zmiennokształtnych, a historia po tym potoczyła się tak, jak całej frakcji.
Moce, zdolności i wady: Dysponuje największą siłą i wytrzymałością ze wszystkich członków zespołu, jest silniejszy nawet od Nosorożca, ale przez to, że nie przepada za przemocą, to tamten uchodzi za głównego wojownika i mięśnie Zmiennokształtnych. W przeciwieństwie do pozostałych, nie zatracił nic z dawnej inteligencji, zdolności czy wspomnień, nie licząc może tych, które dotyczą samej przemiany i tego, co do niej doprowadziło. Może jednak wpaść w szał, jeśli się go odpowiednio sprowokuje, ponieważ jego skóra jest jeszcze bardziej wytrzymała niż ta Nosorożca, jest również od niego silniejszy, ciosami przebija bez trudu niemalże wszystko na swojej drodze, a trąbą może chwytać, miażdżyć, rzucać czy wykorzystać ją w roli maczugi. Nie jest jednak zbyt szybki czy zwinny, co wykorzystywano przeciwko niemu już wiele razy z dość dobrym skutkiem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Grzywacz.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Kiedyś Zmiennokształtni, obecnie brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, ale na pewno poza Afryką.
Historia: Pierwszy lew pośród Zmiennokształtnych. Podobnie jak pozostali, pamięta niewiele lub nic ze swojej przeszłości (nie licząc może Słonia), jednak jego historia jest taka, jak reszty, aż do momentu, gdy opuścił dżunglę i poddał się Agencji, godząc się na współpracę. Nikt nie jest pewny, czy zrobił to rzeczywiście dlatego, że miał dość bezmyślnego mordowania i pragnął odkupić swoje winy, które dopiero teraz do niego dotarły, czy może zrozumiał, że jego grupę może spotkać nieciekawy los i wolał zmienić strony, póki miał okazję. Jego wiedza została z powodzeniem wykorzystana przeciwko Zmiennokształtnym wiele razy, dzięki czemu został rehabilitowany. Proponowano mu pracę w Agencji lub dołączenie do jednej z drużyn superbohaterów, jednak odrzucił to wszystko i udał się w samotną podróż po świecie, niosąc pomoc tam, gdzie tylko mógł. No, może nie do końca sam, ponieważ cały czas jest śledzony przez Agencję, która woli mieć go na oku, nie ma bowiem pewności, czy to nie była gra pozorów i Grzywacz, jak zaczął się zwać po opuszczeniu swoich poprzednich kompanów, nie zmieni się znowu w żądną krwi bestię.
Moce, zdolności i wady: Podobnie jak Lew, jest silny, wytrzymały, szybki i zwinny, doskonale porusza się na czterech, jak i dwóch kończynach. Jego zmysły są o wiele bardziej wyostrzone niż u ludzi, a nawet zwykłych lwów. Jego kły i pazury to iście zabójcza broń. Niestety, nie jest w stanie używać jakiejkolwiek innej, więc to właśnie na nich musi najbardziej polegać. Wciąż jest śledzony przez Agencję, która nie do końca mu ufa. Jego wygląda sprawia, że przeważnie musi omijać większe miasta i skupiska ludności, trafiając tam tylko w nocy albo wtedy, gdy wymaga tego sytuacja.
Wygląd:
-
Pseudonim: Mściciel.
Prawdziwe imię i nazwisko: Leonardo Baker.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Los Angeles.
Historia: Zadzieranie z byłym żołnierzem amerykańskiej piechoty morskiej wydaje się być złym pomysłem, prawda? I raczej nie może skończyć się dobrze? Cóż, nie wiedział o tym jeden ze zbirów pewnego gangstera, który próbował okraść (czy też dostać opłatę za „ochronę”) sklep jego żony, co skończyło się dla niego bolesną lekcją, dla kilku jego kumpli również. W końcu ich szef, pewien gangster, zdecydował się zrobić porządek z psującym mu reputację żołnierzykiem. Mieli zginąć wszyscy: Leonardo, jego żona, kilkuletnia córka i nastoletni syn, ale on cudem wywinął się śmierci, choć początkowo sam nie wiedział dlaczego. Później zrozumiał, że dano mu żyć, aby mógł dokonać zemsty. Przeżył dzięki interwencji medyków Agencji, którzy zjawili się na miejscu odpowiednio szybko, choć nie zdołali ocalić rodziny Bakera. Choć uzyskał zapewnienie, że Agencja dopadnie tych drani, to on chciał dopilnować tego osobiście. Na krótko był jednym z komandosów organizacji, ale rzucił tę robotę, gdy w końcu dopadł tego, który stał za morderstwem jego rodziny. Metody Leonarda w przesłuchiwaniu, łapaniu i zabijaniu wrogów były tak okrutne, że Agencja postanowiła go zatrzymać, ale się spóźniła. Wytrenowała kogoś, kto po uzyskaniu zemsty uznał, że będzie mścić się w imię tych, którzy nie mogą wymierzyć jej swoim prześladowcom osobiście. Nazwał sam siebie Mścicielem. Pobił i zabił wielu, a często sama wieść o tym, że znajduje się akurat w jakimś mieście sprawiała, że przestępcy opuszczali je tak szybko, jak to możliwe, lub zaszywali się w swoich norach i nie opuszczali ich jeszcze wiele dni po jego odjeździe. Znany z tego, że nie waha się torturować i brutalnie zabijać oraz z tego, że nie bierze jeńców, Mściciel stał się postrachem większości zwykłych przestępców, nie mogących liczyć na pomoc kogoś, kto ma supermoce. Obecnie znajduje się w Los Angeles, które ma więcej, niż ogromny problem z rosnącą przestępczością, której nie jest w stanie zatrzymać ani policja, ani Agencja.
Moce, zdolności i wady: On jednak również nie ma żadnych mocy, nadrabia to jednak poczuciem obowiązku, doskonałą znajomością rozmaitej broni palnej, białej i materiałów wybuchowych, wiedzą, którą wyniósł z piechoty morskiej i Agencji, doskonałemu wyposażeniu. Jest też dobrym mechanikiem i kierowcą, zna kilka języków, potrafi wtopić się w tłum, zbierać informacje, szpiegować, aby nocą wdziać swój charakterystyczny strój i ruszyć na łowy. Pomimo swoich umiejętności wciąż jest tylko człowiekiem. Może i zabójczo skutecznym, który nie ma nic do stracenia, ale wciąż w walce z co bardziej wymagającymi przeciwnikami z różnymi mocami może nie dać sobie rady. Poza tym zemsta go zaślepia i zatraca się w tej spirali przemocy z każdym kolejnym zabójstwem, co wydaje się prostą drogą do szaleństwa.
Wygląd:
-
Pseudonim: Klinga.
Prawdziwe imię i nazwisko: Logan Barnes.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć plotki wskazują na okolice Las Vegas.
Historia: Pochodzący z ubogiej rodziny, Logan od dziecka imał się przestępstw, aby jakoś przeżyć. Zaczynało się niewinnie, od kradzieży ze sklepów, aby mieć co jeść, później jednak, im starszy był, tym większe występki popełniał, aż wreszcie zabił człowieka. Trafił na krótko do więzienia, jednak uciekł, gdy nadarzyła się okazja. Czerwona Maska wyciągał stamtąd swoich współpracowników i nastoletni już rzezimieszek zabrał się z nimi. Upór i wola walki Logana sprawiły, że jeden z gangsterów służących Masce zdecydował się włączyć go do swojej bandy. Choć później Logan przyznał, że gangster był mu bliższy niż jego prawdziwy ojciec, furiat i alkoholik, to jednak nie miał lekko na nowej drodze życia, cierpiąc ból, poniżenia, szykany i wiele więcej, wszystko to jednak go zahartowało. Odkrył też w sobie niezwykłą pasję do nauki, techniki i najnowszych technologii, której nie mógł rozwijać wcześniej. Po latach takiego szkolenia i wprowadzania w niuanse przestępczego życia, Logan został porucznikiem swojego szefa, dbając o jego interesy w Chicago. Szło dobrze, dopóki nie pojawił się samozwańczy bohater, choć pozbawiony supermocy, nazywający się Szermierzem. Wielu ludzi Logana zginęło od jego bliźniaczych kling lub zostało trwale okaleczonych. Pętla się zaciskała, aż wreszcie Szermierz zaatakował jego i jego ostatnich ludzi w ich głównej siedzibie. Walka była długa, krwawa i wymagająca dla aspirującego herosa, który ostatecznie został raniony i na koniec zabity przez Logana, gdy ten został ostatni na placu boju. Odebrał Szermierzowi jego sprzęt i zainteresował się nim na tyle, że większość dochodów z nielegalnego biznesu, który zaczął rozkwitać pod nieobecność lokalnego herosa, przeznaczył na jego badania i dostosowanie do swoich potrzeb. Później długo szkolił się w używaniu ostrzy aż wreszcie zaczął z ich pomocą zabijać. Nie wiedzieć czemu, po przelaniu nimi krwi, w Loganie nastąpiła zmiana. Zrozumiał, jakie błędy popełnił, jakich zbrodni się dopuścił. Pewnego dnia zwyczajnie opuścił swoją kwaterę i nie wrócił. Za to dzień później jego ludzi zaczął atakować ktoś, kto wyposażony był w broń Szermierza, a okazał się nim nie kto inny, jak sam Logan, który przyjął pseudonim Klinga. Postanowił zostać bohaterem, odkupić swoje grzechy, rozprawiając się z tymi, którym służył. Nie był jednak bezwzględny, wielu darował życie i odstawił ich do więzienia, obiecał sobie jednak, że pewnego dnia dopadnie i skróci o głowę tego, który tym wszystkim zarządzał, czyli Czerwoną Maskę. Z dnia na dzień stara się zbliżyć do tego celu, choć wie, że wciąż daleka przed nim droga, zwłaszcza, że nie może liczyć na niczyje wsparcie, doskonale bowiem wie, że to, czego dokonał, nie zmyło jeszcze jego win i zwykli herosi lub ludzie Agencji widzieliby go najchętniej nie na prywatnej wendetcie, ale w więzieniu, razem ze swoimi dawnymi współpracownikami.
Moce, zdolności i wady: Klinga doskonale włada swoimi ostrzami, potrafi je też bez trudu naprawić, nawet jeśli nie posiada odpowiednich narzędzi czy części. A gdy jest odpowiednio zaopatrzony, bez trudu wprowadza w nich rozmaite modyfikacje. Jako człowiek, który był już po drugiej stronie barykady, wie, jak dzieła przestępczy świat, co ułatwia mu jego walkę. Jest zahartowany trudnym życiem, ma jasno wyznaczony cel, którego się trzyma. Nie jest jednak dobry w walce wręcz, strzelec czy kierowca też z niego kiepski. Ci dobrzy patrzą na niego niechętnie i podejrzliwie, ci źli gotowi są go zabić przy pierwszej możliwej okazji, jest więc skazany na samotność w swojej walce. Przede wszystkim pozostaje zwykłym człowiekiem, bez mocy, co nie przeszkadza w eliminowaniu zwykłych zbirów Maski, ale na pewno utrudni dobranie się do niego samego i jego najbliższych współpracowników czy ochroniarzy.
Wygląd:
-
Pseudonim: Elex.
Prawdziwe imię i nazwisko: Patrick Cooper, choć nie są to jego prawdziwe dane, otrzymał je, gdy znaleziono go pod drzwiami sierocińca.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Chwilowo znajduje się w Miami, choć nigdy nie zostaje długo w jednym miejscu, więc i stamtąd zapewne niedługo się ulotni.
Historia: Nie wiadomo kim byli jego rodzice ani jak zyskał swoje moce, jednak gdy tylko te się objawiły, co miało miejsce w bardzo młodym wieku, został adoptowany przez Przewodniczącego Agencji i rozpoczął swój trening. Gdy go ukończył, wiele lat pracował dla Agencji, rozpracowując i zwalczając rozmaite gangi, szajki i pojedynczych superłotrów. W końcu jednak, gdy nawet od swego przybranego ojca, człowieka, który posiada wiedzę, o jakiej zwykli ludzie mogą tylko pomarzyć, nie dał mu odpowiedzi na pytanie kim tak naprawdę jest ani skąd pochodzi, zdecydował się odejść, w czym mu nie przeszkodzono, wiedziano bowiem, że to dobry człowiek. Chociaż on sam zadaje sobie pytania czy na pewno jest człowiekiem? Może jest wynikiem nieudanego eksperymentu? Lub wręcz przeciwnie, aż za bardzo udanego? Albo pochodzi z innej planety? Nie zna odpowiedzi na te pytania i od lat próbuje je znaleźć, przemierzając świat. Choć nie należy do żadnej grupy bohaterów ani nie jest aktywnym członkiem Agencji, to gdy trzeba, pojawia się tam, gdzie akurat potrzebne jest jego wsparcie, co wszyscy zawsze bardzo sobie cenią. Jednak jest gotów, nawet w imię swoje bycia herosem lub nawet utraty mocy, zrobić wszystko, aby poznać prawdę o swoim prawdziwym pochodzeniu, choćby przemierzając świat na swoim motorze w poszukiwaniu kogoś lub czegoś, co da mu poszukiwane odpowiedzi.
Moce, zdolności i wady: Elex to wirtuoz walki w zwarciu i przy pomocy swojej włóczni, która została skonstruowana z niezwykle wytrzymałych stopów metali tylko i wyłącznie dla niego. Poza szybkością, zwinnością, siłą, wytrzymałością i kondycją wyrobionymi przez lata treningu w Agencji, dysponuje też mocami, które co prawda kontroluje, ale nie rozumie, skąd się wzięły. Objawiają się one niebieską aurą, która wydaje się pochodzić z tajemniczych tatuaży na jego ciele, które miał, odkąd tylko pamięta i zdawały się wręcz rosnąć i dorastać wraz z nim. Pozwala mu ona na zadawanie o wiele mocniejszych ciosów i kopnięć oraz wzmacnianie ataków włócznią, sama włócznia może również posłużyć do skanalizowania tej energii, aby wystrzelić nią w przeciwnika, choć i bez pomocy włóczni Elex jest w stanie miotać różne pociski, tworzyć tarcze i wiele więcej. Jest raczej samotnikiem, stąd jego znikoma przydatność w walce w zespole, choć bywa do takich wzywany. Nie używa żadnej innej broni, czy to białej, czy palnej. Uważa, że nie odblokował jeszcze swojego pełnego potencjału, ponieważ obawia się to zrobić, nie wiedząc, z jakimi konsekwencjami będzie się to wiązać.
Wygląd:
-
Pseudonim: Zwłoki.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nikola Kuzmanowić.
Frakcja: Trupia Kompania.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Trupiej Kompanii.
Historia: Urodzony w Jugosławii Nikola nie miał łatwego życia. Od dziecka towarzyszyła mu bieda, czasem wręcz nędza, a sytuacji nie poprawiało to, że nie miał nikogo poza ojcem, zimnym i nieczułym. Choć nie mógł znaleźć u niego wsparcia czy miłości, znalazł w nim nauczyciela wszystkiego, co potrzebne w życiu. Oczywiście, według jego standardów, po ukończeniu szkoły średniej Nikola zajął się bowiem służbą wojskową, tak jak jego ojciec, który służył najpierw w jugosłowiańskiej armii, a gdy jego kraj upadł pod ciosami Włoch i III Rzeszy, był jednym z czetników. Przyzwyczajony do surowości i spartańskich warunków, młody Serb szybko odnalazł się w siłach zbrojnych, a uczony przez ojca zaradności, która obejmowała kłamanie, kombinowanie i tym podobne, dorobił się małej fortuny na przemycie różnych dóbr i ludzi (gdy służył w jednostkach na granicy) oraz handlu alkoholem czy papierosami, które sprzedawał innym żołnierzom. Na pewno prędzej czy później by wpadł i pożałował swoich czynów, ale przed jakimkolwiek dochodzeniem uratowała go wojna domowa, która rozdarła jego ojczyznę. Walczył on z właściwie każdym, kto się napatoczył, czemu sprzyjała skomplikowana sytuacja w tych konfliktach. Z czasem on i jego ludzie przestali przypominać żołnierzy, a upodobnili się do najemników, których też w szeregach różnych frakcji wówczas nie brakowało. Mając na sumieniu rozstrzelanie jeńców, grabieże, podpalenie kilku wsi, gwałty i wiele więcej zbrodni, Kuzmanowić ewakuował się wraz ze swoimi żołnierzami do Afryki. Wcześniej sfingował własną śmierć, a zrobił to na tyle umiejętnie, że dumny ze swego czynu, przyjął później pseudonim Zwłoki. Korzystając z ogólnego rozgardiaszu panującego w Afryce, walczył w wielu państwach i po różnych stronach konfliktów, od partyzantów, przez siły rządowe, na lokalnych watażkach skończywszy. Nie interesowało go zbytnio, co robił i dla kogo, o ile wciąż dostawał za to zapłatę. Lata służby na Czarnym Lądzie poskutkowały nie tylko zasłużoną renomą i sporymi zyskami, ale i siecią kontaktów. Był to czas, w którym Nikola zrozumiał, jak wiele razy był bliski śmierci, często z tego powodu, że najemnicy byli traktowani jak mięso armatnie przez część jego zleceniodawców. Chcąc ułatwić życie kolegom po fachu z całego świata, a przy tym węsząc okazję do niemałego zarobku, ustatkowania się na bardzo dobrych warunkach i zdobycia sporej władzy czy wpływów, założył organizację zrzeszającą najemników, Trupią Kompanię. Prowadził ją latami, a gdy rozrosła się na tyle, że mogła wykonywać misje i zlecenia w różnych częściach świata, wycofał się z aktywnego dowodzenia i zaczął dbać o budowę bazy na terenie Demokratycznej Republiki Konga, zaopatrzeniu jej, wyposażeniu i wyszkoleniu rekrutów oraz wyrobieniu marki całej organizacji. I trzeba przyznać, patrząc na jego dokonania z perspektywy lat, że wykonał fenomenalną robotę.
Moce, zdolności i wady: Nikola w każdym calu jest zwykłym człowiekiem, nie ma w sobie ani grama supermocy. Nie oznacza to, że powinno się go lekceważyć. Pomimo wieku i urazów, to wciąż groźny przeciwnik, choć nie widział prawdziwej akcji od dość dawna. Zna się na zarządzaniu całą Kompanią, jest dobrym strategiem, logistykiem i negocjatorem, biegle włada kilkoma językami oraz ma sieć kontaktów na całym świecie. W walce biegle posługuje się pistoletami, karabinkami szturmowymi i materiałami wybuchowymi. Jednak minęło sporo czasu, odkąd miał okazję się sprawdzić, a choć regularnie odwiedza siłownię i strzelnicę, to nie to samo, co prawdziwa walka. Poza tym, że jako zwykły człowiek nie ma szans z kimkolwiek, kto posiada supermoce (chyba że w bardzo sprzyjających okolicznościach), lata prowadzonych walk odcisnęły na nim swoje piętno: ma o wiele słabszy słuch, co wynika z częstego przebywania w miejscach, gdzie strzelała artyleria. Poza tym utracił jedną dłoń, którą co prawda zastąpiła proteza, którą Nikola sobie chwali, ale to dalej sztuczna dłoń, nie mogąca dorównać tej, którą utracił. Dochodzą do tego problemy z nerkami i płucami, te pierwsze wywołane przez alkohol, a drugie przez papierosy. Ze względu na to, czego dokonał jeszcze przed założeniem Kompanii oraz krótko po tym, wiele państw wystawiło za nim listy gończe, poszukują go też Interpol i Europol, z pewnością również Ogólnoświatowa Agencja Bezpieczeństwa chciałaby dostać go w swoje ręce, więc w zasadzie nie może on opuszczać bazy, czego zresztą już od dawna nie robi.
Wygląd:
-
Pseudonim: Błyskawica.
Prawdziwe imię i nazwisko: Sean Palmer.
Frakcja: Liga Młodych Herosów.
Aktualne miejsce pobytu: Baza Ligii Młodych Herosów.
Historia: Gdy Sean dorastał, istnienie superbohaterów i superłotrów było już faktem, nikt temu nie zaprzeczał. Byli oni już czymś powszechnym. Może nie na tyle, aby każdy przeciętny mieszkaniec świata mógł spotkać takiego twarzą w twarz, ale usłyszenie o ich wyczynach w radiu czy zobaczenie ich w telewizji bądź internecie? To już jak najbardziej. Z tego powodu, jeszcze jako dziecko, zapragnął zostać bohaterem. I nie wyrósł z tego przekonania nigdy. Z czasem jednak zrozumiał, że nigdy nie będzie takim herosem jak ci, których podziwiał w telewizji, nie odkrył bowiem w sobie żadnych mocy, nigdy ich zresztą nie posiadał. Ale nie porzucił też swoich planów i wizji, wręcz przeciwnie, postanowił, że mimo to będzie bohaterem, będzie nieść pomoc, bronić słabszych i stać na straży sprawiedliwości. Jednak nie takim bohaterem w efektownym wdzianku, ale żołnierzem lub agentem OAB. Ani jedna, ani druga opcja nie były proste, żadna z nich nie była jednak niemożliwa. Utwierdzony w tym przekonaniu, pewnego ranka, jak co dzień, wyszedł z domu do liceum. Nie wiedział, że ten dzień zmieni jego życie na zawsze. W jego rodzinnym mieście trwała bowiem potyczka między kilkoma herosami i żołnierzami Agencji a złoczyńcą pseudonimem Nihil. Gdy tylko Sean się o tym dowiedział, od razu pobiegł w okolice starcia, wykorzystując znane od dziecka skróty, szybkość i zwinność, aby przekraść się między policjantami, którzy mieli dopilnować, aby nikt postronny nie wmieszał się w walkę. Dzieciak obserwował starcie z zapartym tchem, sam mówił później, że niewiele mrugał, aby nie stracić ani sekundy z tego wydarzenia. Nie okazał się jednak tylko biernym widzem, bo gdy zauważył, że jeden z ludzi Agencji został ranny, opuścił kryjówkę i pobiegł mu na pomoc. Nikt z walczących tego nie zauważył, tym większe więc było zdziwienie bohaterów, gdy zbłąkany piorun Nihila trafił jakiegoś nastolatka. Łotr wykorzystał powstałe zamieszanie, aby uciec, a Agencja stanęła przed niełatwym wyborem. Dziennikarze zlecieli się właściwie od razu, gdy bitwa wygasła, nie mogli więc ot tak zostawić Seana na pastwę losu. Każdy agent wiedział, że dzieciak zginie, jeśli nie otrzyma pomocy w jednym ze szpitali Agencji, a ta potrzebowała wówczas poparcia opinii publicznej (niezbędnej, aby jej polityczni sojusznicy w rządach wielu państw świata pomogli przepchnąć przez ONZ poprawkę do ustawy o zmilitaryzowaniu Agencji, co miałoby zapewnić jej możliwość wystawienia większych sił). Dlatego nastolatek trafił do Strefy, gdzie w tamtejszym szpitalu najnowsze technologie i najlepsi medycy rzeczywiście uratowali mu życie. Jednak podczas badań odkryto, że poza blizną, którą będzie miał na plecach do końca życia, powstałą po trafieniu piorunem, jego ciało zdobyło coś nowego. Zauważono, że jest w stanie kumulować w sobie energię elektryczną, manipulować urządzeniami, które wykorzystują ją do zasilania, a późniejsze testy wykazały też, że może ona zostać uwolniona w postaci wyładowań elektrycznych. Sean też zauważył te zmiany i najpierw był przerażony, później zrozumiał, że wreszcie może w pełni zrealizować swoje marzenie i zostać bohaterem pełną gębą. Na to jednak nie zezwoliła Agencja, trzymając go pod obserwacją. Obawiano się, że dziwne i przerażające moce Nihila mogły odmienić też psychikę nastolatka, to jednak okazało się nietrafionym pomysłem. Z racji tego, że Agencji brakowało wówczas bohaterów, zgodzono się, aby Błyskawica (bo taki pseudonim przyjął) udał się na szkolenie do bazy Ligii Młodych Herosów. Choć trzeba było wiele razy temperować jego entuzjazm, zdał on wszystkie testy. Na chwilę obecną jest bez dwóch zdań najbardziej entuzjastycznym, ale i najmniej doświadczonym członkiem tej organizacji, wziął bowiem udział tylko w kilku pomniejszych misjach, gdzie zawsze miał innego herosa do pomocy, oraz kilka razy zadziałał sam, jednak wciąż pod nadzorem bohaterów z większym stażem i Agencji, która dalej obawia się, czy jego intencje są tak czyste, jak twierdzi.
Moce, zdolności i wady: Pomimo swojego wypadku, Sean wciąż jest szybki i zwinny, nie utracił wiele, a jeśli, to zdołał to odzyskać w ramach rehabilitacji w Strefie. Dzięki przypadkowemu trafieniu pioruna, który stworzył Nihil, posiadł on zdolność kontrolowania elektryczności. Zależnie od tego, czy widzi dany przedmiot, w jakiej odległości od niego się znajduje i czym dokładnie jest to coś, może on nim sterować, o ile jest urządzeniem elektrycznym. Może też wysysać energię elektryczną z takich urządzeń w promieniu do nawet kilometra, którą później jest w stanie zmagazynować. Wykorzystuje ją potem do kontrolowania przedmiotów, co zostało już opisane, albo do walki. Jego podstawowe ataki to miotanie pojedynczych piorunów lub wiązek błyskawic w kierunku przeciwnika, jest też w stanie wzmocnić ciosy swoich pięści czy kopnięcia przy pomocy nagromadzonej energii. Niestety, aby korzystać ze swoich mocy, musi je najpierw naładować, a to trochę trwa. Energia ta co prawda nie ulatnia się z jego ciała ani nic podobnego, jednak nie może być magazynowana zbyt długo, więc finalnie musi się jej pozbyć prędzej lub później. Zbyt długie utrzymywanie jej w organizmie kończy się zwykle bólami całego ciała, a choć nigdy nie trwało to dłużej, to jednak Błyskawica domyśla się, że mogłoby go to prędzej czy później nawet zabić. Choć intensywnie ćwiczy walkę wręcz oraz może wzmacniać jej efekty swoimi mocami, tak nie jest szczególnie uzdolniony w tej materii, ktoś bardziej obeznany w tej sztuce nie miałby kłopotu w walce z nim. Poza tym nie zna się na walce przy użyciu jakiejkolwiek broni białej czy palnej. Choć jego entuzjazm bywa zaraźliwy i potrafi motywować innych do działania, to jednak w połączeniu z brakiem doświadczenia może łatwo doprowadzić go do nieszczęśliwego końca.
Wygląd:
-
Pseudonim: Cyngiel.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nathan Brown.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Los Angeles.
Historia: Nathan urodził się w niezamożnej rodzinie, a do tego w biednej dzielnicy Los Angeles. Nikogo nie powinno więc zdziwić, że dość szybko wstąpił do jednego z tamtejszych gangów. Choć początkowo robił tylko za chłopca na posyłki, gdy odkryto jego bezwzględność i zawziętość, niektórzy gangsterzy zabierali go ze sobą na coraz to większe akcje. Podczas jednej z nich, gdy chcieli nocą obrabować sklep, niespodziewanie pojawił się jego właściciel, starszy mężczyzna. Nie chcąc, aby zawiadomił policję, bandyci rzucili się na niego, ale tym, który zadał śmiertelny cios, był właśnie Nathan. Miał wtedy tylko szesnaście lat, ale ta pierwsza zbrodnia nie miała być ostatnią. Gdy jego przełożeni zrozumieli, że nie nadaje się na włamywacza, zaczął robić za typowego osiłka, czasem śledził też ludzi, którzy byli później szantażowani czy mordowani. Z czasem on sam również zaczął zabijać, zarówno w mafijnych porachunkach, jak i na zlecenie swoich szefów. Jego wspinanie się po bandyckiej hierarchii przerwało pojawienie się Szkarłatnego Kolektywu. Szef jego gangu nie miał zamiaru ustąpić i ruszył na wojnę z intruzami, ci jednak byli o wiele lepiej zorganizowani i uzbrojeni, przekupili także wielu innych gangsterów. W tej wojnie Nathan trzymał ze swoimi dotychczasowymi kompanami ledwie półtora miesiąca. Później zrozumiał, że tej wojny nie da się wygrać, że Kolektyw ostatecznie musi odnieść sukces, a wtedy lepiej być po ich stronie. Zaoferował swoje usługi nowemu graczowi w mieście przez jednego ze znajomych z innego gangu. Został przyjęty i szybko otrzymał pierwsze zadanie: przeciągnąć na swoją stronę jak najwięcej członków gangu, resztę wraz z liderem zgładzić. I tak też się stało, a on nie miał żadnych oporów przed strzelaniem do ludzi, którzy niegdyś byli mu rodziną. Za ten czyn został awansowany na szefa gangu i miał od tej pory pracować dla Kolektywu. Ale choć był świetny w zabijaniu, nie miał zdolności przywódczych. Z tego powodu jego gangowi nie powodziło się najlepiej, a lokalni przedstawiciele Czerwonej Maski postanowili go zdjąć z tej funkcji. W zamian wsadzili tam kogoś bardziej kompetentnego, a Nathanowi dali drugą szansę. Szkolił się pod okiem żołnierzy i komandosów Kolektywu, a choć nigdy nie miał predyspozycji do stania się elitarnym zabójcą, to i tak reprezentował sobą poziom, który budził grozę. Wykonywał kolejne misje dla Kolektywu, czasem zabijał pojedyncze osoby, czasem całe grupy, a byli wśród nich tak stróże prawa, jak i bandyci, agenci OAB, a nawet ich rodziny czy niewinni cywile. Gdy zauważono, jak skuteczny, wierny i bezlitosny jest, postanowiono pójść o krok dalej. Tak Nathan Brown stał się Cynglem, najbardziej poszukiwaną postacią w Los Angeles i w sporej części USA, skutecznym i lojalnym zabójcą Kolektywu, jednym z głównych powodów, dla których policja, Agencja i herosi nie odzyskali jeszcze kontroli nad Miastem Aniołów. I choć wciąż kiepski z niego lider, to ma ludzi, którzy zajmują się organizacją tego wszystkiego, on zaś skupia się na tym, na czym zna się najlepiej: na zabijaniu.
Moce, zdolności i wady: Jest zwykłym człowiekiem i nie ma żadnych supermocy, ale nie powinno to prowadzić nikogo do lekceważenia. Jest bezwzględny, zahartowany życiem w gangu i na ulicy od najmłodszych lat. Lata praktyki sprawiły, że zabija szybko i sprawnie, choć nie są mu też obce tortury, wie również jak ukryć lub zniszczyć zwłoki, aby nie pozostawić śladów. Jest silny i wytrzymały, ma wysoki próg bólu. Doskonale posługuje się rozmaitą bronią. Za czasów sprzed Kolektywu opanował głównie krótką broń palną, noże, pałki i kastety. Później zaś zyskał dostęp i nauczył się obsługiwać o wiele cięższy arsenał, taki jak materiały wybuchowe, pistolety maszynowe, karabiny szturmowe i snajperskie. Choć wciąż potrafi korzystać z tej broni i od czasu do czasu ćwiczy posługiwanie się nią, aby nie wypaść z wprawy, dzisiaj polega przede wszystkim na swoim kombinezonie, który otrzymał od ludzi Kolektywu. Uważa to za wyróżnienie i dowód zaufania, w czym jest sporo prawdy, nie wie jednak, że dano mu go też po to, aby robił za królika doświadczalnego, nie miano bowiem pewności, jak tego typu strój zadziała na człowieka. Jeśli są jakieś negatywne efekty uboczne, po Nathanie ich nie widać. Pancerz zapewnia mu zwiększoną siłę i wytrzymałość, może zabić człowieka jednym ciosem i wytrzymać postrzał ze wszystkiego, co nie jest kalibru WKM-u, o zwykłej broni białej nie wspominając. Poza tym hełm zaopatrzony jest w noktowizor i lornetkę. Głównymi jego elementami są jednak systemy uzbrojenia na przedramionach. W jednej chwili może on mieć tam tylko jeden tryb uzbrojenia, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby, dostosowując się do sytuacji, przed misją na lewej ręce zamontował ciężki karabin maszynowy, a na prawej miotacz ognia. Poza tymi dwoma typami uzbrojenia, ma też dostęp do granatników, miotaczy sonicznych i czegoś, co w zasadzie jest przerośniętym paralizatorem.
Bez swojego kostiumu jest o wiele łatwiejszym przeciwnikiem, wyzwaniem dla młodych herosów, ale ci doświadczeni poradzą sobie z nim bez większych problemów. Pancerz zakładany jest na fioletowy kombinezon i nie chroni całego ciała, co czyni go wrażliwym na precyzyjne ataki. Po unieszkodliwieniu uzbrojenia kombinezonu, traci większość potencjału bojowego. Zmianę uzbrojenia lub załadowanie amunicji może wykonać tylko poza walką, w warunkach starcia z kimkolwiek jest to raczej ciężkie. Żaden z niego lider czy przywódca, co już udało mu się udowodnić. Przez to, że od dziecka był kryminalistą, nie miał kiedy odebrać solidnego wykształcenia, przez co ma nie tylko braki w ogólnej wiedzy, jak i generalnie jest bardziej prostacki i prymitywny.
Wygląd:
-
Pseudonim: Kat (nie nadał go sobie sam, zrobiła to opinia publiczna, ale z czasem on również je zaakceptował).
Prawdziwe imię i nazwisko: Spencer Wynn.
Frakcja: Brak, choć był swego czasu powiązany ze Szkarłatnym Kolektywem.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane. Spekuluje się, że wciąż przebywa w Miami, ale równie dobrze może być teraz w jakimkolwiek innym mieście w USA lub nawet daleko poza granicami tego kraju.
Historia: Spencer to kolejny przykład geniusza, który stał się złoczyńcą. W przeciwieństwie do Dominica Sinclaira, do którego często bywa porównywany, nie zdobył uznania, sławy ani rządowych funduszy. Czemu? Był samoukiem z biednej rodziny nie miał szans na wypromowanie swoich dzieł w dziedzinie robotyki. Ale znalazł się pewien biznesmen, który opłacił jego studia, a po powrocie do Miami zapewnił dobrze wyposażoną pracownię i wszystko inne, co niezbędne do badań. Choć początkowo mówił, że robi to “dla dobra nauki i postępu” prawda szybko wyszła na jaw. Pieniądze, które poświęcił na naukę Spencera, otrzymał od Szkarłatnego Kolektywu. Był tylko pośrednikiem i teraz przekazał młodemu naukowcowi, że Czerwona Maska życzy sobie spłaty tego długu, ale nie w formie pieniędzy, tylko owoców jego badań. Mówi się, że wiele nowinek technologicznych, jakie zapewnia swoim żołnierzom, komandosom, zabójcom i superłotrom Kolektyw pochodzi właśnie z laboratorium Wynna, a wiele z nich nie ujrzało jeszcze światła dziennego. Jego badania w Miami były jednak przerywane i komplikowane przez młodego herosa o pseudonimie Opal, który przeszedł szkolenie w Lidze Młodych, a później wrócił do rodzinnego Miami, aby bronić go przed przestępcami. Przestępcami, którzy często pracowali dla Spencera i testowali jego urządzenia w terenie, nim wysłał je on Kolektywowi. Sytuacja nie zmieniła się przez wiele czasu, nikt nie mógł powstrzymać młodego bohatera, a winą za każdą porażkę obarczano Spencera. W końcu, obawiając się o swoje życie oraz mając dość bycia popychadłem tam Kolektywu, jak i Opala, postanowił przetestować swoją najbardziej zaawansowaną technologię na sobie. Jego ciało zostało poddane tak wielu usprawnieniom, że zmienił się nie do poznania. Stał się cyborgiem i maszyną do zabijania. Po kilku nierozstrzygniętych pojedynkach, pokonał wreszcie swojego wroga, ale to mu nie wystarczyło i na oczach setek gapiów oraz tysięcy przed telewizorami, brutalnie zamordował Opala. Miami żyło w strachu, myśląc, że teraz ten Kat, jak nazwały go media, zmieni miasto w swoje własne imperium, że zaprowadzi tam rządy strachu i terroru. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Do dziś nikt nie wie, gdzie podziewa się Spencer, czemu zniknął i co dalej planuje, mimo poszukiwań tak ze strony Agencji i herosów, aby postawić go przed sądem za jego zbrodnie, jak i Szkarłatnego Kolektywu, dla którego niegdyś pracował, a podejmując decyzję o przemianie w cyborga pozbawił tę frakcję wielu cennych urządzeń i technologii.
Moce, zdolności i wady: Nie jest już zbytnio człowiekiem. Wciąż ma w sobie elementy organiczne, ale jest ich niewiele, co oznacza, że nie musi jeść, pić, spać ani nic podobnego, nie jest też się w stanie zmęczyć, nie można go otruć czy udusić. A wszystko to dzięki zastąpieniu oryginalnych organów wydajniejszymi zamiennikami. Wydajniejsza jest też reszta jego ciała, wykonana z niezwykle wytrzymałych, ale i elastycznych, stopów metali, co pozwala zachować zakres ruchów człowieka, będąc przy tym odpornym na ataki wręcz, bronią białą i jakąkolwiek bronią palną, dopiero pociski rakietowe, działka czy tym podobne ustrojstwa mogłyby przebić ten pancerz. Jest przy tym o wiele szybszy i zwinniejszy niż inni ludzie, a siłą przewyższa niejednego herosa. Bardzo dobrze walczy wręcz, dysponuje też wysuwanymi ostrzami, które są jeszcze groźniejszą bronią. Na barkach ma zaś zamontowane działka energetyczne własnego projektu, wystrzeliwujące śmiercionośne pociski. Jego zmysły uległy wielokrotnemu wyostrzeniu, a przy odpowiedniej bazie materiałowej i ilości czasu, jest w stanie naprawić niemal każde obrażenie, jakie otrzyma. Przez to, jak szybko i sprawnie poradził sobie z Opalem oraz to, że nigdy później nie widziano go już w akcji, nie wiadomo, jakie dokładnie ma wady. Na pewno należy do nich to, że jego pancerz można przebić, choć nie jest to łatwe, a wszystko, co pozwala zakłócać czy niszczyć pracę urządzeń mechanicznych i tym podobnych również jest w cenie. Jego wygląd jest permanentny, nie może się więc nigdzie ukryć ani schować, co nie napawa optymizmem w sytuacji, gdy jest ścigany przez OAB, Kolektyw i kilku herosów.
Wygląd:
-
Pseudonim: Bezimienny.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane (znają je tylko członkowie najbliższej rodziny, ale ich danych również nie udało się ustalić).
Frakcja: Brak. Jako typowy najemnik najpierw bierze pod uwagę, ile mu się płaci, później to, co musi zrobić, a na koniec dla kogo zadanie ma być wykonane.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane. Nikt, nawet rodzina, nie wie, gdzie mieści się jego kryjówka, a on podczas wykonywania misji odwiedził wiele różnych państw na wszystkich kontynentach.
Historia: Choć jego życie pełne jest białych kart, a odpowiedzi na wiele pytań zna tylko on i kilka nielicznych osób, to ze strzępów informacji z różnych źródeł dało się stworzyć najbardziej prawdopodobną historię tej postaci. Nie wiadomo co prawda, jak się nazywał ani jak nazywa się teraz, ale wiadomo, że mieszkał swego czasu na Alasce. Jego rodzinie ciężko było wiązać koniec z końcem, więc co dzień wyruszał w las, aby zapolować, zdobyć mięso i futra, które mógłby później przekazać rodzinie lub sprzedać. Lubił to życie, zwłaszcza łowy, ale chciał czegoś więcej, nie dla siebie, ale dla żony i dzieci. I dostał taką okazję, gdy na Alaskę wprowadził się młody przedsiębiorca, Gabriel Bishop, przez jednych uważany za ekscentryka, przez innych za wizjonera, a przez jeszcze innych za szaleńca. Wprowadził się do tego stanu wraz z ideą i całą korporacją, Bishop Industries. Firma sygnowana jego nazwiskiem zaczynała od przeróbek sprzętu cywilnego na wojskowy, opracowaniem technologii dla różnych organizacji paramilitarnych i tym podobnych. Ale gdy postawił wielki gmach pośrodku niczego, był już milionerem, który zawdzięczał to wszystko kontraktom z wojskiem. Ale nie tylko. Jak się później okazało, wiele z jego technologii trafiało też na czarny rynek, gdzie dostęp do nich mieli rozmaici przestępcy, gangsterzy, piraci, terroryści i inni wykolejeńcy. Z czasem zaprzestał czarnorynkowego handlu, ale tylko dlatego, że wszystkich tamtejszych klientów zastąpił jeden, Szkarłatny Kolektyw. Gdy późniejszy Bezimienny podjął się pracy w Bishop Industries, początkowo jako ochroniarz, firma realizowała większość zamówień wyłącznie dla Kolektywu, rzecz jasna potajemnie. Z tego powodu przeniosła się zresztą na Alaskę, gdzie łatwiej było ukryć te operacje. Gdy nowy ochroniarz pokazał swoją sprawność i kunszt, najpierw wyłapując kilku szpiegów i sabotażystów, a później ratując życie prezesowi firmy, ocalając go od kuli zamachowca, a później łapiąc sprawcę żywcem, aby dało się go przesłuchać, Bishop uznał, że warto w niego zainwestować. Początkowo służył za testera zaawansowanej broni Bishopa, a gdy i tu dowiódł swojej wartości, wręczono mu prototyp specjalnego stroju, również na zamówienie Kolektywu. Wypróbował go on, wykonał kilka misji, a później… zniknął. Ale nie bez powodu. Rozpłynął się jak duch we mgle, gdy Agencja przeprowadziła nalot na fabrykę i biura Bishop Industries, wyłapując wszystkich pracowników, w tym prezesa. Odkryto bowiem jego powiązania z Kolektywem, a cały sprzęt skonfiskowano. Wśród niego było kilka nieukończonych pancerzy, takich jak ten Bezimiennego. Nie może być więc zbiegiem okoliczności, że już pół roku później Agencja po raz pierwszy użyła swoich elitarnych agentów, Cieni, a po procesie Bishop otrzymał zadziwiająco łagodny wyrok, który spędza w dość wygodnych warunkach. Jako jeden z nielicznych wiedział jednak, że jego człowiek wciąż jest na wolności, nie pisnął jednak słowa. Poniekąd dlatego, że wiedział, że może go kiedyś potrzebować, ale pewnie bał się też ewentualnej zemsty, w końcu Bezimienny mógłby go bez trudu dopaść, zabić i uciec. On jednak nigdy nie spotkał się już z Bishopem, a przynajmniej nie ma ku temu żadnych przesłanek. Zamiast tego zabrał rodzinę z Alaski, załatwił jej fałszywe dokumenty, które zapewniły wszystkim nową tożsamość, a sam zaczął zarabiać na życie jako najemnik. Z czasem zyskał renomę niezawodnego specjalisty i fachowca, który wypełni każde zadanie, nieważne czy ma być nim porwanie, zabójstwo, uratowanie kogoś, obrobienie banku czy cokolwiek innego.
Moce, zdolności i wady: Jako zwykły człowiek wciąż posiada niezbędne umiejętności myśliwego i łowcy, zna się więc na tropieniu, zastawianiu sideł oraz celnym strzelaniu. Dzięki swojemu strojowi, wszystkie jego zmysły uległy wyostrzeniu. Porusza się teraz bezszelestnie, gdy chodzi, ale to nie jedyny sposób pokonywania większych odległości, ponieważ jego buty posiadają emitery antygrawitacyjne, które pozwalają mu na bardzo dalekie skoki lub lewitowanie na poziomie od kilku centymetrów do pięciu metrów nad ziemią. Sam strój posiada wszystkie zalety pancerzy Cieni, a więc posiada projektory niewidzialności oraz emiter hologramów. Ten ostatni jest zaopatrzony w ponad osiemdziesiąt różnych tożsamości, a wokoder w hełmie pozwala również modyfikować głos, aby dopasować go do aktualnego wyglądu. Poza tym hełm wyposażony jest w rozmaite skanery, podczerwień, noktowizor, kamery, lornetkę i wiele więcej przydatnych funkcji. Pancerz jest kuloodporny, może wytrzymać wszystko do kalibru 12,7 milimetra włącznie, choć tylko jeśli mowa o tych czarnych częściach. Białe, aby zapewnić swobodę ruchów, już czegoś takiego nie wytrzymają, ale wciąż są w stanie powstrzymać kule większości broni palnych. Poza tym pancerz jest odporny na działanie ognia, skrajnych temperatur, większości kwasów, ciśnienia i wielu innych, jest też hermetyczny, zasilanie może wytrzymać w nim nawet dwie doby, tyle samo ile zapasy tlenu. Jako że często musi polować na ofiary, które potem mają trafić do klienta żywe, w dłoniach posiada rozpylacze gazu usypiającego, a w nadgarstkach: wysuwane działka, które rażą cel promieniami ogłuszającymi. Czasem jednak do takiego celu trzeba przebić się przez tabuny wrogów, których można i trzeba zlikwidować, stąd ma on również coś i na takie okazje. To przede wszystkim wysoka siła, pozwalająca jednym ciosem ogłuszyć większość przeciwników, a kilkoma nawet zabić. Uzupełniają to dwa pistolety maszynowe, skonstruowane specjalnie dla Bezimiennego, o dużej szybkostrzelności, sile ognia oraz z tłumikami, nazwane przez niego pieszczotliwie “Kołysankami”. Walkę na bliski dystans uzupełniają dwa ostrza, domyślnie złożone i ukryte, ale mogą być aktywowane w każdej chwili, a Bezimienny może korzystać z nich, gdy są przymocowane do ramion (jak na grafice niżej) lub trzymać je w dłoniach i wykorzystać jak zwykłe miecze, bo szermierzem też jest niezłym. Jak jednak zostało powiedziane, jego pancerz nie we wszystkich miejscach jest tak odporny. Aby skorzystać z jakiejkolwiek broni, nawet tej, która ma tylko unieszkodliwić cel, musi na powrót stać się widocznym lub zrzucić hologram. Jego tożsamość to pilnie strzeżony sekret, ale dziś niemal każdą tajemnicę można odkryć, a gdyby się to stało, ten, kto odkryłby tożsamość jego lub rodziny, mógłby mieć jego usługi na wyłączność, szantażując go groźbą zabicia najbliższych. Przez to, że pracuje dla każdego, jest poszukiwany przez wiele organizacji, w tym OAB, choć ta nie przyznaje się, że raz czy dwa sama przeznaczyła pieniądze podatników na wypłaty dla tego najemnika. Chociaż jest cenionym profesjonalistą, to jednak większość zawdzięcza strojowi, bez niego jest o wiele łatwiejszym przeciwnikiem dla każdego.
Wygląd:
-
Pseudonim: Nihil.
Prawdziwe imię i nazwisko: Martinus Jansen van der Haar. Ma jednak wiele innych tożsamości, na różne okazje. Obecnie, jako że najwięcej czasu spędza w USA, używa personaliów niejakiego Michaela Dusta.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Las Vegas.
Historia: Historia tego superłotra jest długa, zaczęła się bowiem w XVIII wieku, w Zjednoczonych Prowincjach, obecnie Holandii. Był zamożnym arystokratą, jedynym dziedzicem rodzinnej fortuny, którą jego przodkowie zbili dzięki interesom w Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Rodzice opuścili go krótko po osiągnięciu pełnoletności, a choć był młodzieńcem zaradnym i nie roztrwonił majątku, jak wielu się spodziewało, to jednak wciąż narzekał na nudę. Sport, polowania, służba w armii, podróże po Europie i Azji, kolejne kochanki, pojedynki oraz wystawne bale i przyjęcia nie dawały mu żadnego spełnienia, brakowało mu celu w życiu. Jego ojciec, dziadek i pradziadek dążyli do zdobycia majątku, a on już go miał, nie wiedział, co zrobić dalej. Z pomocą przyszedł mu wówczas niezwykle modny okultyzm, czarna magia oraz ogólne zafascynowanie wszystkim, co mroczne, mistyczne i niezrozumiałe. Ale gdy inni traktowali to jako ekstrawaganckie, ale niegroźne hobby, pretekst do spotkań w zamkniętych gronach, gdzie robili rzeczy, na które w żadnym innym wypadku by sobie nie pozwolili, Martinus odnalazł w tym prawdziwą pasję i sens życia. Trwonił coraz większe kwoty, choć dbał jednocześnie o zapewnienie sobie odpowiednich dochodów, na zdobywanie pogańskich artefaktów, zakazanych ksiąg i tym podobnych przedmiotów. I był święcie przekonany, że to prawda. Może nie wszystko, ale wciąż prawda. Wiedziony tym przeczuciem, odprawił samotnie rytuał, który miał podobno dać mu wielką moc w zamian za duszę, ale on, młody, ambitny, może lekko szalony i obrzydliwie bogaty arystokrata nie przejmował się takimi bzdurami, jak utrata duszy. I chociaż cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał mu, że to głupi pomysł, że się nie uda, a jeśli, to będzie niebezpieczne, to jednak spróbował. I choć wiele czasu nic się nie działo, a on uznał, że zrobił coś źle lub był to niewypał, to wtedy stracił przytomność. Jego ciało pozostało w piwnicy rodowego zamku, a on przeniósł się w miejsce poza czasem i przestrzenią, wypełnione mrokiem i potęgą. I rzeczywiście, zyskał potężne moce, a wraz z nimi starożytny byt, tak stary, że sam już nie pamiętał, jak się nazywa. W podzięce za uwolnienie miał mu służyć, dając dostęp do nadnaturalnych zdolności. I tak też było. Martinus w ogóle się nie starzał, musiał przez to co prawda dużo kombinować, aby nie przyciągnąć niczyjej uwagi swoją osobą, ale i tak większość czasu spędzał na podróżach po artefakty, do miejsc naładowanych starożytną energią i tak dalej. Dzięki temu stawał się potężniejszy, zdobywał nowe umiejętności. Aby to przypieczętować, demon kazał mu wykonać kolejny rytuał. Arystokrata zgodził się, a gdy skończył, zrozumiał, że dał się oszukać. Że byt nie miał zamiaru mu służyć, że cały czas z nim pogrywał, że choć zwiększał jego moc, to tylko o ułamek, zwiększając jednocześnie swoją własną potęgę do tego stopnia, że nie potrzebował już nosiciela. Postanowił pozbyć się Holendra i spełnić swoją wizję, czyli zniszczyć wszystko na Ziemi, doprowadzić planetę do ruiny, aż nie będzie na niej nic. Nic. To słowo najbardziej wryło się w pamięć Martinusa, a że władał biegle wieloma językami i znajomość łaciny oraz greki była często niezbędna w jego poszukiwaniach, w jego czaszce wciąż odbijało się słowo “Nihil”, które stało się później jego przydomkiem. A mogło się stać, ponieważ zdołał pokonać bestię i wtrącić ją do otchłani raz jeszcze, dbając przy tym o to, aby nigdy jej już nie opuściła. Wbrew swoim przewidywaniom, przeżył to starcie i nawet zatrzymał swoje moce. Od tej pory dopiero poczuł, że żyje i że jest panem własnego losu. Jego życie nie zmieniło się wiele przez kolejne lata, dekady i wieki, aż do wybuchu II wojny światowej, kiedy to jego zamek zajęli hitlerowcy. Nie miał z tym większego problemu, dobrze wiedząc, że mógłby zniszczyć całą dywizję wojska w mgnieniu oka, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie miał jednak zamiaru współpracować z III Rzeszą, ale ta chciała współpracować z nim. A konkretniej nie sama Rzesza, ale Czarni Rycerze, jej eksperci od okultyzmu. Martinus udzielał im rad, dzielił się wiedzą i materiałami, ale nigdy nie poczuł do nich sympatii. Gdy ci uznali go za zbyt niebezpiecznego, postanowili wysłać swoich ludzi, aby go zlikwidować, gdy nie chciał uciekać na zachód, a wojska alianckie były tuż obok jego rodowych włości. Wszyscy zginęli w ciągu kilku chwil, a Czarni Rycerze nigdy już więcej go nie niepokoili. Gdy organizacja się odrodziła, wysłali co prawda swojego człowieka do negocjacji, ale Holender go odprawił. Gdy pojawił się w asyście kilku uzbrojonych i wyposażonych w nowoczesne pancerze Rycerzy, aby postawić bardziej stanowcze żądania, zniknął z tego świata razem z obstawą w ciągu kilku sekund. Żadnej innej próby kontaktu nie było. Tymczasem Martinus zrozumiał, że stary, europejski ład chylił się ku upadkowi od dawna, ale dopiero teraz runie z hukiem. Dlatego w ciągu kilku tygodni sprzedał za olbrzymie sumy wszystkie swoje posiadłości, majątki i włości w Europie i udał się do Australii. Nie zagrzał tam zbytnio, chciał się po prostu ulotnić i upewnić, że nikt go nie szuka. Gdy był tego pewien, udał się do USA. Pomieszkiwał w wielu miastach tego kraju, nie afiszując się ze swoim bogactwem. Z czasem jednak, gdy Las Vegas zaczęło zamieniać się w centrum hazardu na światową skalę, przeniósł się właśnie tam, gdzie po odpowiednich inwestycjach posiada dziś luksusową willę, dwa kasyna, hotel i klub nocny. Po wojnie zrezygnował bowiem kompletnie z poszerzania swojej wiedzy na temat okultyzmu, zwiększania własnej potęgi i tym podobnych. Uznał, że teraz nadeszła pora, aby odpocząć, a jako że jest w zasadzie nieśmiertelny, może to potrwać jeszcze wiele dekad. Nie oznacza to jednak, że jest teraz kimś dobrym. Wciąż wykorzystuje swoje moce dla własnego pożytku, trzymając na dystans nie tylko Czarnych Rycerzy, ale i Ogólnoświatową Agencję Bezpieczeństwa czy Szkarłatny Kolektyw. Chce po prostu żyć według własnych reguł i robić to, na co ma ochotę. Choć wielu podejrzewa, że jego obecne działania to tylko przykrywka dla czegoś większego, nikt nie jest na tyle głupi czy odważny, aby spróbować mu w tym przeszkodzić.
Moce, zdolności i wady: Jeśli chodzi o to, co ma bez swoich mocy, to nie ma tego wiele. Żyje jednak setki lat, jest więc doświadczony na wielu polach, jest przy tym też poliglotą, ma wiele zainteresowań i kształcił się w wielu dziedzinach. Ważniejsze są jednak moce, a tych jest naprawdę wiele. Przede wszystkim może modyfikować swój wygląd zewnętrzny i głos. Kiedyś korzystał z tego często, dzisiaj już o wiele mniej, bo choć może w każdej chwili zmienić swoją postać na inną, wymyśloną lub zobaczoną kiedyś, trzyma się jednej konkretnej. Jego moce zapewniają mu też nieśmiertelność, nie może się zestarzeć, nie da się go otruć, a choć zabicie go w inny, bardziej konwencjonalny, sposób jest możliwe, to bardzo trudne, posiada bowiem niesamowity wręcz czynnik regeneracyjny, który niemal natychmiastowo łata wszystkie obrażenia. Poza tym nie działają na niego żadne używki i tym podobne, choć dla przyjemności potrafi na jakiś czas tę moc wyłączyć, aby móc cieszyć się alkoholem czy innymi specyfikami jak zwykły śmiertelnik. Pomiędzy swą zwykłą postacią, a obecnym wyglądem zewnętrznym przemienia się w mgnieniu oka. W tej drugiej postaci (widocznej niżej) może latać tak szybko i wysoko, jak chce, nie musi martwić się przy tym o przeciążenia czy brak tlenu. Poza tym może w krótkiej chwili stworzyć portal i z jego pomocą przenieść siebie, kogoś, grupę osób czy nawet cały budynek w dowolne miejsce na świecie, a może i poza nimi. Potrafi też czytać w myślach, zmieniać wspomnienia lub je kasować, a słabe umysły łamać dla swojej woli. Potrafi też kontrolować innych ludzi, ale jest to destrukcyjny dla nich proces, takie osoby wykonują jego rozkazy bezwarunkowo, ale umierają po kilku lub kilkunastu minutach. Przejęcie nad kimś kontroli objawia się dobrze widocznymi żyłami w nienaturalnym, fioletowym kolorze, oraz w zmianie koloru oczu, również na fioletowy. Tej barwy są też jego portale oraz wszystko to, czym zabija wrogów. A ma na to wiele sposobów, poza tymi tu wymienionymi, jest ich pewnie więcej, ale nikt nie ma ochoty sprawdzić tego na własnej skórze. Potrafi choćby przekazać człowiekowi część swojej mocy, która jednak rozsadza na strzępy nieprzygotowane ciało w ciągu kilku sekund, wracając potem do niego. Może tworzyć błyskawice, tak pojedyncze jak i całe siatki wyładowań, które wypuszcza z palców. Może także tworzyć fioletowe macki, które mogą wyrastać z jego ciała, z ziemi czy czegokolwiek innego, a wystarczy chwila, aby oplotły się wokół kogoś i całkowicie go zdezintegrowały w ciągu kilku sekund. Tworzy również wokół siebie pola, czasem takie, które tylko blokują dojście do niego, czasem takie, które zabijają i niszczą każdego, kto w nie wejdzie. Potrafi też miotać fale fioletowej energii, czasem ogłuszające ofiary, czasem mogące przeciąć je wpół, czasem dezintegrujące. Ale podobno wszystko zależy tylko od jego wyobraźni, więc każdy, kto z nim walczy, może zobaczyć na własne oczy o wiele więcej sposobów na zabijanie rywali. Jeśli chodzi o wady, to poza tym, że może w ten czy inny sposób wpaść, bo w końcu ktoś odkryje jego prawdziwą tożsamość, to zdaje się nie mieć żadnych. Większość ludzi OAB, Kolektywu, a nawet niektórzy bohaterowie drżą na samą myśl o spotkaniu z nim, dziękując jednocześnie, że woli on spędzać czas na rozrywce i przyjemnościach (przynajmniej teraz), a nie na przejęciu władzy nad światem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Czasem używa fałszywego Imienia i nazwiska jak np. Tom Smith czy coś w tym stylu
Prawdziwe imię i nazwisko: Adrien Novabaron
Frakcja: Novabaronowie
Aktualne miejsce pobytu: Posiadłość rodu w Wielkiej Brytanii
Historia: Adrien jako obecnie najstarszy spośród Novabaronów mając już ponad 132 lata z całą pewnością odznacza się długą i ciekawą historią. Urodzony naturalnie z zestawem supermocy typowych dla swojego rodu od dziecka przechodził mordercze szkolenie by używać ich dumnie i umiejętnie. Mając zaledwie 10 lat był zdolny walczyć na pięści z dorosłymi mężczyznami. W wieku 15 lat ojciec uznając go za gotowego by zmierzyć się z prawdziwym wyzwaniem, zabrał go na wyprawę do Afryki. Tam też Adrien przeżył swoją pierwszą prawdziwą walkę na śmierć i życie gdy ojciec kazał mu zabić lwa. Mimo swojego przerażenia młody Adrien wykonał polecenie ojca i po krótkiej walce, mimo kilku ran zdołał zabić zwierzę gołymi rękami. To było pierwsze i prawdopodobnie najmniejsze wyzwanie jakie pokonał w swoim życiu, nie mniej był z tego dumny i do tej pory trzyma futro tego lwa wywieszone na ścianie sypialni. W trakcie owej wyprawy zmierzył się jeszcze z wieloma innymi groźnymi bestiami a nawet najgroźniejszym z nich: człowiekiem, gdy zaatakowało go plemię słynące ze swojej brutalności. Walka była krwawa, Adrien ruszając się z nadludzką prędkością zabił 10 ludzi w mgnieniu oka i reszta po prostu spanikowała.
Później w swoim życiu walczył z wieloma innymi przeciwnikami, od zwierząt, przez ludzi aż po mniej naturalnych wrogów, włączając w to rozmaite potwory ukrywające się w mrocznych zakątkach ziemi. Będąc człowiekiem w pełni dorosłym stał się o wiele potężniejszy, jego moce stały się silniejsze a umiejętności poszerzyły się.
Walczył okazjonalnie w pierwszej wojnie światowej ale zabijanie biednych poborowych żołnierzy nie kryło w sobie żadnej chwały więc dał sobie z tym spokój. W drugiej też pewnie by nie uczestniczył gdyby nie niemiecka działalność okultystyczna która przykuła uwagę całego rodu Novabaronów. Adrien i jego krewni nieraz przetrzebili szeregi Czarnych Rycerzy oraz kilku mniej znanych, a nawet nie do końca oficjalnych organizacji z nimi współpracujących. To właśnie podczas walki z pewnym kultem wspieranym przez Czarnych Rycerzy Adrien pokonał swoje największe wyzwanie. Czarnoksiężnik, którego imię najlepiej jest zapomnieć, zdołał w trakcie bitwy otworzyć bramy piekielne. O tym co stało się dalej mężczyzna nigdy nie opowiedział ale zginęli wtedy wszyscy Novabaronowie oprócz niego. Co do końca tam zaszło pewnie na zawsze pozostanie tajemnicą, zwłaszcza że na pobojowisko pierwsi dotarli radzieccy żołnierze. Wiadomo jednak że Adrien po wszystkim zniszczył albo zabrał niebezpieczne artefakty i nie zostawił Rosjanom nic groźnego. Bardzo prawdopodobne że część z tych artefaktów do tej pory jest szczelnie zamknięta w skarbcu pod rodzinną posiadłością…
Przez wiele lat od tamtego wydarzenia dokonał jeszcze niemało imponujących czynów, aż w końcu uznał że nadszedł czas by zabezpieczyć przyszłość rodu i założyć własną rodzinę. Ożenił się z kobietą nazwaną Olivia Lewis która dała mu kilkoro dzieci i dość głośno krytykowała jego metody wychowawcze. Jednak wprowadzała do życia Adriana pewne ciepło którego zabrakło gdy przedwcześnie zginęła w wypadku samochodowym i od tamtego czasu mężczyzna pozostał trochę bardziej posępny oraz wycofany z awanturniczego życia, nie mniej to z całą pewnością wciąż groźny wojownik.
Moce, zdolności i wady: Lista dość długa i często dość imponująca. Po pierwsze dysponuje nadludzką siłą pozwalającą mu podnieść ciężar do 7 ton, plus niezwykle wytrzymał szkielet który wytrzyma pod takim obciążeniem. Warto wspomnieć że cały jego organizm odznacza się wielką wytrzymałością, sama skóra zatrzyma broń białą i niektóre naboje pistoletowe a mięśnie porównywalne do kilku grubych warstw kevlaru powstrzymają pociski z karabinów szturmowych a nawet niektórych snajperskich. Do tego wchodzi jeszcze szybka regeneracja lecząca zadrapania i powierzchowne rany w ciągu kilku do kilkunastu minut a głębokie lub poważne rany w dzień do tygodnia. Ale to wciąż nie są jego największe atuty, dysponuje również nadludzkim refleksem i prędkością które pozwalają mu np. pokonać długi dystans do uzbrojonych przeciwników w mgnieniu oka unikając ich ostrzału bez większych problemów. Może nie być co prawda tak szybki jak Hermes ale prawie na pewno jego czas reakcji pozwoliłby mu na walkę z tym herosem. A żeby dopełnić wszystkiego nie polega on tylko na swoich mocach, zamiast tego tylko potęguje ich dewastujący efekt przez mistrzostwo w większości najbardziej zabójczych sztuk walki na świecie oraz ogromne doświadczenie. Wszystko to czyni go naprawdę groźnym przeciwnikiem ale jest jeszcze aspekt mentalny. Gdzieś w swojej długiej historii jakiś Novabaron miał potomstwo z super-człowiekiem o psionicznych zdolnościach, które od tamtego czasu objawiają się w mniejszym lub większym stopniu u niektórych członków rodu. Sam Adrien co prawda nie potrafi unosić przedmiotów umysłem a odczytywanie emocji i myśli innych jest dla niego ograniczone do podświadomych impulsów które czasem pomagają wyczuć mu wrogie intencje. Mniejsza o to, najważniejsze jest to że dzięki czemuś takiemu jego umysł jest odporny albo przynajmniej o wiele mniej podatny na kontrolę, a i potrafi roztaczać wokół siebie lekką aurę strachu.
Wad nie ma wiele, zwłaszcza że spędził całe swoje życie eliminując je, jednak przez ostatnie 20 lat nie robił wiele i jego umiejętności nie są już takie jak kiedyś, nie wspominając o tym że dla Navabaronów jego wiek to początek starości która przejawia się powoli niszczejącym zdrowiem. Do tego bardzo prawdopodobne jest że Czarni Rycerze są na jego tropie przez posiadane w skarbcu artefakty…
Wygląd:
NPC stworzony przez Szakala